Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Artur Jaryczewski 19.12.2011

Kryzys czy rewolucja? Korea po śmierci wodza

Świat spogląda na Koreę Płn. po śmierci Kim Dzong Ila z ostrożnym optymizmem, widząc możliwość destabilizacji, jak i okazję do nowego dyplomatycznego startu.

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach >>>

Szef brytyjskiej dyplomacji William Hague przekazał Phenianowi kondolencje, ale też podkreślił, że objęcie przywództwa przez Kim Dzong Una, najmłodszego syna zmarłego, "może być punktem zwrotnym dla Korei Północnej".

Także rzecznik niemieckiego MSZ Dirk Augustin wyraził opinię, że w Korei Północnej może dojść do zmian. - Mamy wobec Korei Północnej jednoznaczne żądania - dodał, wymieniając poniechanie przez Phenian programu nuklearnego, poprawę katastrofalnej sytuacji ludności oraz przeprowadzenie reform gospodarczych i politycznych.

Szef dyplomacji francuskiej Alain Juppe wyraził nadzieję, że "pewnego dnia naród Korei Północnej będzie mógł odzyskać swoją wolność" po śmierci Kim Dzong Ila, który rządził krajem od 1994 roku.

Zaznaczył, że francuskie władze będą "bardzo uważnie przyglądać się konsekwencjom sukcesji" w Korei Północnej. Podkreślił, że Korea Północna jest "reżimem całkowicie zamkniętym, jednym z ostatnich w świecie reżimów komunistycznych", który w dodatku posiada broń atomową. - Z tego powodu jesteśmy czujni - dodał.

"Ból zmieni się w siłę"

Biały Dom poinformował, że jest w stałym kontakcie z Tokio i Seulem oraz podkreślił zainteresowanie Stanów Zjednoczonych stabilnością na Półwyspie Koreańskim i troskę o bezpieczeństwo Korei Południowej.

Kierownictwo chińskie wydało oświadczenie, w którym wyrażono przekonanie, że "naród północnokoreański zgodnie z wolą Kim Dzong Ila zjednoczy się wokół Partii Pracy Korei i pod przewodnictwem Kim Dzong Una zmieni swój ból w siłę".

aj