Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach>>>
Zbigniew Hołdys w jednym z wywiadów powiedział, że internauci przyzwyczaili się do tego, że wszystko mają za darmo. Muzyk przyznał, że popiera międzynarodową umowę, bo stwarza ona możliwość ochrony praw twórców. Natomiast protesty wobec ACTA ocenił jako hipokryzję.
Po tej wypowiedzi w Internecie zawrzało. Muzyk, który znany jest z tego, że aktywnie uczestniczy w dyskusjach interaktywnych zaatakował własne środowisko - m.in. takie zarzuty można przeczytać na portalach społecznościowych.
Na Facebooku internauci stworzyli akcję, w której zachęcają do bojkotu Hołdysa i usunięcia go z internetu. - Jeśli Zbigniew Hołdys nie chce internetu - to niech internet nie chce jego - piszą twórcy. Na czym polega akcja? "Jeśli dodałeś kiedyś jakieś zasoby związane z Hołdysem lub "Perfectem" (np. na YouTube lub Wikipedii) - usuń je. Skasuj swoje "lajki" i komentarze na profilach związanych z Hołdysem. Niech ten człowiek zniknie z internetu" - czytamy w opisie.
Również konta artysty zarówno na Facebooku, jak i Twitterze zapełniły się setkami negatywnych komentarzy. W związku z tym w środę Zbigniew Hołdys napisał, że musi odpocząć i zawiesza swoją działalność internetową. Artysta zyskał sojusznika w osobie szefa MSZ Radosława Sikorskiego, który wyraził swoje poparcie dla muzyka i zaznaczył, że sam też "musi zrobić coś z tymi pomyjami".
Nieobecność Hołdysa nie trwała jednak długo. W piątek publicysta powrócił i zaczął atakować swoich oponentów. Wdał się również w kilka merytorycznych dyskusji z innymi dziennikarzami, dla których ACTA stanowi ograniczenie wolności słowa. Muzyk zadał m.in. pytanie, kto mógłby reprezentować protestujących w ewentualnych debatach.
Czy artysta ma rację krytykując walczących z kontrowersyjną umową międzynarodową? Tego nie da się ocenić, ponieważ każda ze stron ma swoje argumenty. Jedno jest pewne Zbigniew Hołdys stał się jednym z najbardziej aktywnych obrońców ACTA.
Czytaj więcej o protestach w sprawie ACTA w relacji na żywo>>>
aj