Logo Polskiego Radia
PAP
Anna Wittenberg 21.02.2012

Włoszki chcą parytetu w... nazwach ulic

Na każdych 100 ulic w Rzymie tylko dwie dedykowane są kobietom. Podobnie jest w innych miastach. Włoszki buntują się i żądają równouprawnienia w nazewnictwie.

- To nie jest kraj dla kobiet - uznały włoskie feministki. Działacze organizacji kobiecych protestują przeciwko temu, że niemal wszystkie ulice i place w ich kraju dedykowane są mężczyznom. Zdaniem feministek w sprawie potrzebny jest parytet.

- Ulice, place, skwery, aleje, parki oraz szkoły dedykowane kobietom należą do rzadkości - uważa Maria Pia Ercolini. Autorka przewodników turystycznych dedykowanych miejscom związanym z kobietami wystąpiła z inicjatywą na rzecz nazewnictwa kobiecego.

Do akcji przystąpiły kobiety w całych Włoszech. Panie policzyły ile ulic, placów i skwerów jest dedykowanych kobietom i tych, noszących nazwiska mężczyzn. Rezultaty są zaskakujące: w Rzymie na 14270 ulic tylko 336 dedykowanych jest kobietom. To zaledwie 2,3 procent. W Neapolu wszystkich ulic jest 1165, spośród których 55 nazwano imieniem i nazwiskiem znanej kobiety. W Perugii proporcje te wynoszą: 580 ulic "męskich" i 31 "kobiecych", a w Sassari na Sardynii: 300 do dwóch.

Jak wynika z tych analiz, przegrywają nawet święte. W jednym z miast doliczono się 95 ulic i placów z imionami świętych, ale tylko 17 z nich to kobiety.

Po sporządzeniu tej statystyki feministki przystąpiły do drugiego etapu ofensywy, czyli zasypywania władz miejskich listami elektronicznymi i petycjami. Piszą w tych listach: "Chcemy, aby nasze żądania zostały uznane z okazji Dnia Kobiet 8 marca. Chcemy złożenia obietnicy, że trzy następne ulice zostaną w najbliższym czasie nazwane imionami kobiet".

Niektórzy burmistrzowie i zarządy miast już odpowiedziały na ten postulat. Wszyscy zapewniają, że nie zdawali sobie sprawy z istniejących dysproporcji w nazewnictwie. Pojawiły się też pierwsze deklaracje spełnienia żądań.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

wit