Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Artur Jaryczewski 27.02.2012

W stoczni był sobowtór? Wałęsa odpowiada na zarzuty

W trybie natychmiastowym oddaję do prokuratury tą informację i tych co publikują w tym tych z Torunia - napisał w oświadczeniu Lech Wałęsa.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Poniedziałkowy "Nasz Dziennik" donosi, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego dysponuje nagraniem rozmowy funkcjonariuszy WSI relacjonujących kulisy dowiezienia Lecha Wałęsy motorówką na strajk w Stoczni Gdańskiej . Nagranie ma potwierdzać zarzuty wobec Wałęsy, które w latach 90. sformułowała Anna Walentynowicz.

Nagranie pochodzi z 2007 roku i zostało zarejestrowane w hotelu Mariott. Jednym z nagranych rozmówców jest pułkownik Leszek Tobiasz, który zmarł dwa tygodnie temu. Drugim Aleksander L. W trakcie rozmowy, której fragmenty cytuje "Nasz Dziennik", wspomniane osoby rozmawiają o tym jak Wałęsa dostał się do Stoczni Gdańskiej. Według Aleksandra L. były prezydent dostał się tam kutrem Marynarki Wojennej, o czym również mówiła Anna Walentynowicz.

Lech Wałęsa nie pozostał obojętny na artykuł dziennika i wydał oświadczenie. - To nie jest tylko oczernianie kłamstwami, ale też podważanie prawdy historycznej i mojej roli od początku od skoku przez płot i dalej. Żyją jeszcze świadkowie z obu stron konfliktu, należy to dokładnie ze szczegółami wyjaśnić - napisał.

Sierpień '80 w Radiach Wolności>>>

Były prezydent zapewnił także, że nie był dowieziony na strajk motorówką. - Pojawia się po raz kolejny koncepcja jakoby dowieziono mnie na strajk motorówką. Przysięgam na wszystkie świętości, że ja w tym nie uczestniczyłem, więc sobowtór. Jeśli taki scenariusz był realizowany przez służby, są dowody i świadkowie to był wyrok śmierci na mnie. Pytanie jest tylko jak miał być wykonany. Czy na zasadzie zabić agenta przy pomocy stoczniowców? Czy sobowtór wyprowadzał na miasto stoczniowców a tam ktoś kończy dzieło? Innej możliwości nie ma.

Wałęsa napisał, że sprawę trzeba potraktować poważnie i wyjaśnić wszystkie jej elementy.

aj