Logo Polskiego Radia
PAP
Katarzyna Karaś 01.03.2012

Sarkozy spóźnił się na szczyt, bo siedział w kawiarni

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy schronił się w jednej z baskijskich kawiarni w Bajonnie przed tłum swoich przeciwników.
Jose Manuel Barroso na spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i (byłym) prezydentem Francji Nicolasem SarkozymJose Manuel Barroso na spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i (byłym) prezydentem Francji Nicolas'em Sarkozy'm fot. European Commission

Od początku wizyty Sarkozy'ego w Bajonnie prezydentowi towarzyszyły gwizdy i buczenia kilkuset młodych ludzi, wykrzykujących "Sarko - prezydentem bogatych!". W tłumie demonstrantów widać było transparenty z portretami najgroźniejszego wyborczego rywala Sarkozy'ego, socjalisty Francois Hollande'a.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Przed gniewem zebranych Sarkozy schronił się w kawiarni Bar du Palais. Wściekły tłum zaczął wówczas obrzucać lokal jajkami. Dopiero po godzinie przybyła na miejsce policja i umożliwiła szefowi państwa opuszczenie kawiarni - pod osłoną parasoli.

Sarkozy - w nawiązniu do wydarzenia - wyraził ubolewanie z powodu "niedopuszczalnego zachowania mniejszości" i sojuszu "socjalistycznych bojowników z baskijskimi separatystami". Mówił też o "chuligańskich zachowaniach".

Rzeczniczka Sarkozy'ego Nathalie Kosciusko-Morizet oskarżyła socjalistów o zorganizowanie "ulicznych manifestacji" przeciwko ubiegającemu się o reelekcję szefowi państwa i zaapelowała o "przestrzeganie zasad demokratycznej debaty".

Tymczasem odpowiedzialny za komunikację z mediami w sztabie Hollande'a, Manuel Valls zapewnił, że w incydenty w Bajonnie nie był zamieszany żaden socjalistyczny działacz. Potępił też "przemoc pod każdą postacią".



PAP,kk