Ali Asghar Soltanieh, ambasador Iranu przy Agencji Energii Atomowej w Wiedniu, oświadczył, że Teheran zgodzi się na wizytę inspektorów Agencji w ośrodku wojskowym Parchin. To pierwsze ustępstwo tego kraju na rzecz załagodzenia napiętej sytuacji militarnej na Bliskim Wschodzie.
W Wiedniu do 9 marca trwają pięciodniowe obrady 35-osobowej Rady Gubernatorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) poświęcone irańskiemu programowi atomowemu.
Ambasador Iranu powiedział, że "Teheran chce uczynić gest dobrej woli i pokazać, że jego program atomowy ma charakter pokojowy". Ali Akbar Soltanei przypomniał, że Teheran odmawiał inspektorom wstępu na teren ośrodka tylko dlatego, że jest to kompleks wojskowy a nie nuklearny. Zdaniem ambasadora, wizyta inspektorów musi być jednak "dobrze przygotowana i wymaga czasu".
Kompleks wojskowy w Parchin, 30 km od Teheranu, składający się z systemu podziemnych bunkrów, niepokoi inspektorów Agencji, ponieważ ze zdjęć satelitarnych, które uzyskała MAEA, wynika, iż od dłuższego czasu w specjalnej komorze przeprowadza się tam próby z elektronicznym detonatorem bomby jądrowej. Podczas posiedzenia Rady, szef Agencji Yukija Amano nie ukrywał, że "w Parchin mogło dojść do symulacji wybuchu jądrowego".
Co prawda, inspektorzy MAEA wizytowali już kompleks wojskowy w Parchin, ale w roku 2005, kiedy nie było mowy o daleko idącym rozwoju irańskiego programu atomowego.
Tymczasem Yukija Amano ujawnił, że Iran trzykrotnie zwiększył liczbę wirówek do gazowej separacji izotopów uranu i wyprodukował 100 kg uranu - tj. połowę tej ilości, która wystarczy do budowy pierwszego ładunku atomowego.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, wit