Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Artur Jaryczewski 15.03.2012

"Dr House nie pomoże". Przychodnia woła o pomoc

Pacjenci mają dość zmieniających się ciągle lekarzy w ośrodku zdrowia w Bornem Sulinowie. Szef placówki zapewnia, że od kwietnia zatrudnia lekarza na dłużej.
Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjneGlow Images/East News

Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach>>>

- W naszej przychodni lekarze zmieniają się jak rękawiczki, mamy chyba piątego od czerwca. Mój mąż choruje na prostatę i często musimy korzystać z wizyt lekarskich, przychodzić po recepty. Jesteśmy już starzy i to dla nas ogromny problem, a tu jeszcze niemal co wizyta to nowy lekarz nas przyjmuje. Nie zna dobrze nas i naszych chorób, więc wszystko dłużej trwa. Na dodatek ostatnio leczył nas starszy już pan, emeryt chyba - mówi dziennikarzom "Głosu Koszalińskiego" jedna z pacjentek przychodni.

Doktor Marek Dobrowolski, szef Zespołu Opieki Zdrowotnej w gminie Borne Sulinowo, przyznaje, że obsada lekarska ośrodka to problem. - Faktycznie, z dwójki lekarzy w ZOZ-ie, poza jedną doktor, która mieszka na miejscu, ten drugi lekarz bardzo często się zmienia - przyznaje. - W ciągu ostatniego roku było czterech lekarzy. A prawdę mówiąc, to od 10 lat jest ten sam problem.

Kierownik ZOZ-u tłumaczy, że żaden inny lekarz rodzinny nie mieszka w Bornem, więc musi ich szukać gdzie się da. A medyków do pracy w małym miasteczku nie jest łatwo znaleźć. Zwłaszcza tak specyficznym, jak Borne Sulinowo, gdzie mieszka wielu starszych ludzi, którzy sprowadzili się tu na emeryturę.

- W samym Domu Pomocy Społecznej mam stu kilkudziesięciu naprawdę poważnie chorych ludzi, a to wszystko nasi pacjenci - dodaje dr Marek Dobrowolski. - Tu, gdyby przyszedł doktor House, to by nie pomógł.

"Głos Koszaliński"/ aj