Belgijski sąd zgodził się na jej przedterminowe zwolnienie i uznał, że właśnie w klasztorze w Malonne Michelle Martin odpokutuje swoje winy. Skazana na 30 lat więzienia, ma wyjść po odbyciu ponad połowy kary. Dziś kilkaset osób demonstrowało przed klasztorem przeciwko tej decyzji.
"Hańba wymiaru sprawiedliwości” - krzyczeli mieszkańcy Malonne i pobliskich miejscowości. Uczestnicy demonstracji przyszli ubrani na biało-czarno, z białymi i czarnymi balonami. "Biel to upamiętnienie zamordowanych, niewinnych dziewczynek, czerń to nasz sprzeciw wobec decyzji sądu” - powiedziała Polskiemu Radiu mieszkanka Malonne.
"Wstyd”, "Potwór powinien pozostać w więzieniu” - takie hasła widniały na transparentach. Mieszkańcy Malonne mówią, że nie przekonują ich argumenty, że każdemu należy dać drugą szansę. "To szalone”, "To straszne, klasztor nie powinien przyjmować takiego potwora, przecież w pobliżu jest przedszkole i szkoła, to nienormalne”, "To rozdrapywanie jeszcze niezgojonych ran. Nie chcemy jej tutaj” - mówili uczestnicy demonstracji. Na manifestacje przyszły też dzieci z transparentami - "Pomyślcie o nas”, "Chcemy żyć”.
Demonstracja w Malonne pokazuje jak wielkie emocje wciąż wywołuje sprawa Dutroux. Zbrodnie pedofila-mordercy wstrząsnęły Belgią w latach 90-tych. Szokowała nieudolność organów ścigania i próby tuszowania sprawy przez polityków. Michelle Martin, która ma być przeniesiona do klasztoru w Malonne, została oskarżona o współudział w czterech zbrodniach. Jej mąż, Marc Dutroux, wykorzystał seksualnie i zamordował dwie dziewczynki, dwie kolejne były torturowane i zostały zagłodzone w piwnicy. Uratować udało się dwie porwane dziewczynki.
IAR, to