Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Szymon Gebert 07.08.2012

Echa zamachu na Synaju: "Zaatakować Gazę", "winny Mosad"

Bractwo Muzułmańskie, Hamas i Hezbollah jednogłośnie oskarżają Izrael o przygraniczny atak autorstwa islamskich terrorystów. Egipt zaś rozważa rozmieszczenie większych sił na Synaju.
Prezydent Egiptu Mohamed Mursi (w środku) w towarzystwie ministra obrony marszałka Mohameda Tantawiego (po lewej) ogląda punkt graniczny w którym doszło do atakuPrezydent Egiptu Mohamed Mursi (w środku) w towarzystwie ministra obrony marszałka Mohameda Tantawiego (po lewej) ogląda punkt graniczny w którym doszło do atakuPAP/EPA/EGYPTIAN PRESIDENCY

Egipskie Bractwo Muzułmańskie oświadczyło na swojej stronie internetowej, że atak na egipski posterunek graniczny w którym zginęło 16 policjantów, a potem próba wtargnięcia na terytorium Izraela, „może zostać przypisana Mosadowi” i była próbą osłabienia islamistycznego prezydenta Mohameda Mursiego. Według oświadczenia izraelski wywiad chce ośmieszyć skutki egipskiej wiosny ludów i dlatego „jest kluczowe, by prześwietlić przyczyny” podpisania w 1979 traktatu pokojowego między Egiptem a Izraelem. Izrael odrzucił oskarżenie, co było ruchem zaskakującym, bowiem kwestii związanych z Mosadem zazwyczaj się nie komentuje. – Nawet ten, kto wypowiada takie słowa jak spojrzy sobie w twarz w lustrze nie wierzy w ten nonsens – powiedział rzecznik MSZ.

Egipt wysłał w rejon Półwyspu Synaj co najmniej dwa śmigłowce, które mają polować na terrorystów, którzy się tam skrywają. Jak donosi „Jerusalem Post”, powołując się na źródła w izraelskiej armii, Izrael jest skłonny zgodzić się na zwiększenie sił wojskowych Egiptu na Synaju.

Mohamed Mursi, który w poniedziałek odwiedził przejście graniczne które było celem ataku, zapowiedział doprowadzenie terrorystów przed oblicze sprawiedliwości, podczas gdy w Kairze członkowie rządu grozili „zaatakowaniem Gazy, jeśli będzie trzeba”.

Dla rządzącego Strefą Gazy Hamasu nie ma gorszego scenariusza niż utrata pomocy egipskiej i to w dodatku za rządów bratniego islamisty. Dlatego oświadczył on pełne poświęcenie dla schwytania organizatorów zamachu, jednocześnie dołączając się do oskarżenia Izraela o jego przeprowadzenie. W niedzielę terroryści zamordowali 16 policjantów egipskich na przejściu granicznym, a następnie skradzionymi im wozami opancerzonymi usiłowali siłą wtargnąć na terytorium Izraela. Jeden z nich wyleciał na minie po tym jak pokonał płot graniczny, drugi został zniszczony przez izraelski śmigłowiec, który wystartował po sygnale o strzelaninie na granicy. Zginęło osiem osób,z których sześć miała na sobie kamizelki wypchane materiałami wybuchowymi.

Także szef Hezbollahu szejk Hassan Nasrallah uznał, że to Izrael jest winny atakowi. Co ciekawe, doszedł do tego wniosku w oparciu o… brak danych. – Okoliczności, które doprowadziły do ataku i jego ostateczny cel są nieznane, więc tym który zyskuje najbardziej jest Izrael – powiedział Nasrallah.

W niedzielę bezpośrednio po ataku egipski rząd oświadczył, że podejrzanymi są islamiści. Wiadomo, że część zabitych terrorystów należała do ugrupowania Globalny Dżihad. Tymczasem w poniedziałek rzecznik prezydenta Mursiego zapewnił, że przyjazne relacje z Hamasem „nie ulegną pogorszeniu wskutek incydentu”.

Zobacz naszą galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

sg