Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Artur Jaryczewski 25.08.2012

Cios w Obamę? Romney żartuje o akcie urodzenia

W ostatnim czasie z amerykańskich mediów nie znikają informację o wpadkach republikanów. Tym razem na pierwszych stronach znalazł się Mitt Romney.
Mitt RomneyMitt RomneyMark Taylor/Wikimedia Commons/cc

Romney podczas wiecu w Michigan powiedział: - Uwielbiam wracać do miejsca, gdzie ja i Ann się urodziliśmy. Ann urodziła się w Henry Ford Hospital, natomiast ja urodziłem się w Harper Hospital - podkreślił republikanin. Po chwili dodał: - Nikt nigdy nie chciał oglądać mojego aktu urodzenia. Wszyscy wiedzą, gdzie się urodziliśmy i gdzie zostaliśmy wychowani.

Część komentatorów słowa Mitta Romneya określiła jako niesmaczny żart, który bezpośrednio uderza w Baracka Obamę. Przypomnijmy, że podczas poprzedniej kampanii prezydenckiej cześć osób zarzucała Obamie, że ten nie urodził się na terenie Stanów Zjednoczonych. Spekulacje zakończyły się dopiero, kiedy obecny prezydent USA upublicznił swój akt urodzenia.

W poniedziałek rozpoczyna się konwencja republikanów w Tampie, podczas której Mitt Romney ma otrzymać nominację. Ten temat oraz wypowiedź Todda Akina o gwałcie nie znikały ostatnio z pierwszych stron gazet oraz portali internetowych. Niektórzy publicyści zarzucają Romney’owi, że słowami o akcie urodzenia chciał przykryć kompromitującą wpadkę kongresmena z Missouri oraz kłopoty z organizacją konwencji (w tym tygodniu pojawiły się informację, że huragan Issac, który ma uderzyć we Florydę spowoduje przeniesienie konwencji).

Mitt Romney kilka godzin po wypowiedzi w Michigan zaprzeczył jakoby słowa, który wypowiedział były skierowane w Baracka Obamę. - Mówiłem wcześniej, że nie będę w kampanii odnosił się do tego, gdzie Obama się urodził. On urodził się w USA. W Michigan było zabawnie, powrót do domu i humor. W końcu musimy mieć trochę humoru w kampanii - zaznaczył.

aj