Logo Polskiego Radia
IAR
Agnieszka Kamińska 26.09.2012

"W zgiełku musiały nastąpić pomyłki”

Na tym wielkim polu nieszczęścia, jakim było lotnisko pod Smoleńskiem, potem szpital i prosektorium, o pomyłkę nie było trudno - mówi "Gazecie Wyborczej" Paweł Deresz.
Wrak prezydenckiego tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 rokuWrak prezydenckiego tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 rokuYouTube/kadr z filmu

Wdowiec po posłance SLD Jolancie Szymanek-Deresz wspomina, że prawie stracił przytomność podczas identyfikacji. - Wtedy chyba lekarz albo pielęgniarz zwrócił uwagę, że i tak mam wielkie szczęście - wspomina Deresz.

Opisuje, że poszukiwania ciał i części ciał dotyczyły wielu osób. - W tym wielkim zgiełku musiały nastąpić pomyłki - mówi Paweł Deresz "Gazecie Wyborczej".

Deresz dodaje, że nie ma zamiaru ekshumować grobu żony, bo to nie przywróci jej życia.

Jak wynika z ustaleń prokuratury, ekshumowane w zeszłym tygodniu ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej zostały zamienione przed pochówkiem. Chodzi o ciała Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Tak wynika z badań genetycznych, o wynikach których poinformowała prokuratura wojskowa. Ta informacja wywoła burzę emocji wśród rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej jak i wśród polityków.

IAR/agkm

Serwis Smoleńsk 2010>>>