Logo Polskiego Radia
PAP
Piotr Grabka 06.04.2013

Prezydium Sejmu pozostawiło sobie część słynnych premii

Marszałek Sejmu Ewa Kopacz oraz jej zastępcy zapowiadali, że premie, które sobie przyznali na początku roku, przekażą na cele społeczne i charytatywne. Niestety, nie w pełni zrealizowali swoje obietnice - ubolewa "Gazeta Polska Codziennie".

W styczniu media ujawniły, że najwyższą nagrodę przyznała sobie Ewa Kopacz - 45 tys. zł. Swoim pięciu zastępcom dała po 40 tys zł. Rozgłos sprawił, że beneficjenci nagród obiecali przekazanie pieniędzy organizacjom zajmującym się pomocą osobom najbardziej potrzebującym.
Jak wynika z informacji przekazanych przez Biuro Prasowe Kancelarii Sejmu Ewa Kopacz część pieniędzy przekazała hospicjum w Pucku i kilku stowarzyszeniom. Zostało jej 12 tys. zł.
Wicemarszałek Wanda Nowicka ze swoich 40 tys. zł wydała 24 tys. zł. Wśród beneficjentów znalazła się Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej związana z Piotrem Ikonowiczem. To właśnie ta organizacja broniła Nowickiej, kiedy po aferze z premiami została usunięta z Ruchu Palikota.
Marek Kuchciński (PiS) według Kancelarii Sejmu wsparł różne katolickie organizacje kwotą 25 tys. zł.
Eugeniusz Grzeszczuk (PSL) rozdał organizacjom pomocowym 27 tys. zł. Cezary Grabarczyk (PO) przekazał harcerzom i organizacjom kobiecym 30 tys. zł. Jerzy Wenderlich (SLD) obdarował dziewięć różnych organizacji i stowarzyszeń kwotą 33 tys. zł.

pg