Rzecznik Scotland Yardu podał, że podczas akcji użyto paralizatorów przeciwko dwóm zatrzymanym. W rękach policji są też obaj zamachowcy, ujęci na miejscu zbrodni w Woolwich. Obaj otrzymali postrzały w nogi i przebywają pod strażą w dwóch osobnych szpitalach. Dzień po zamachu, w czwartek, aresztowano też dwie kobiety, które wkrótce zwolniono, a także młodego mężczyznę, wypuszczonego warunkowo w sobotę.
W przyszłym tygodniu komisarz londyńskiej policji, Paul Hogan, ma wydać raport podsumowujący wszystko, co wiedziano wcześniej o obu zamachowcach. Kontrwywiad MI5 przyznał już, że obaj byli mu znani z otoczenia innych obserwowanych islamistów, ale - jak się zdawało - nie zasługiwali na objęcie osobną inwigilacją.
Tymczasem premier David Cameron zamierza powołać specjalną grupę roboczą, aby ponownie przyjrzała się strategii rządu w walce z ekstremizmem i radykalizacją młodych muzułmanów. Chodzi o strategię Prevent, opracowaną po zamachach na transport publiczny w Londynie w lipcu 2005 roku. Zginęły w nich 52 osoby, a setki odniosły obrażenia.
IAR/aj