Logo Polskiego Radia
IAR
Michał Karpa 18.06.2013

Bułgarzy znów wyszli na ulice. Chcą dymisji premiera

Czwarty dzień protestów społecznych w Bułgarii przyniósł zaostrzenie żądań demonstrantów.
Antyrządowe protesty w SofiiAntyrządowe protesty w SofiiPAP/EPA/STRINGER

W poniedziałkowych zamieszkach w Sofii rannych zostało osiem osób. Wśród poszkodowanych jest jeden z parlamentarzystów nacjonalistycznej partii Ataka.

Bułgarska ulica domaga się dymisji premiera Płamena Oreszarskiego zaledwie miesiąc po przyspieszonych wyborach parlamentarnych. – Trzeba ratować Bułgarię. Nie można tolerować tak poważnych błędów rządzących, żeby na ważne stanowiska byli proponowani nieodpowiedni ludzie – mówił protestujący mężczyzna. – Obywatele chcą teraz wolnego kraju i mam nadzieję, że te protesty nie będą tak manipulowane, a ich uczestnicy tak prześladowani i karani, jak to było w lutym – wtórowała mu kobieta.

Początkowo Bułgarzy manifestowali przeciwko nominacji na prezesa Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (DANS) kontrowersyjnego potentata medialnego. Rząd premiera Płamena Oreszarskiego nominował 32-letniego Deliana Peewskiego w trybie błyskawicznym. Pod naciskiem opinii publicznej Peewski zapowiedział, że ustąpi ze stanowiska szefa DANS.
Do dymisji nie chce podać się sam premier. Płamen Oreszarski przekonywał w wywiadzie dla bTV, że jego rząd musi dokończyć starania o pieniądze z unijnego budżetu dla Bułgarii.
To kolejna fala demonstracji, jaka przetacza się w tym roku przez Bułgarię. W lutym protesty przeciwko wysokim cenom prądu doprowadziły do obalenia poprzedniego rządu premiera Bojko Borysowa. Płamen Oreszarski miał stanąć na czele gabinetu fachowców. Jednak, jak mówią uczestnicy demonstracji, nic nie zmieniło się na lepsze.
IAR/mk

''