Logo Polskiego Radia
IAR
Artur Jaryczewski 16.07.2013

Egipt w ogniu: siedmiu zabitych, setki rannych

Siedmiu zabitych i ponad 260 rannych. To bilans nocnych starć zwolenników obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego z siłami bezpieczeństwa w Kairze.
Starcia w KairzeStarcia w KairzePAP/EPA/KHALED ELFIQI
Posłuchaj
  • Siedmiu zabitych w nocnych zamieszkach w Egipcie - relacja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
Czytaj także

To była bardzo niespokojna noc w Kairze. Wieczorem zwolennicy odsuniętego od władzy Bractwa Muzułmańskiego jak co dzień zebrali się przy meczecie Rabaa Adhawiya. Jednak później część z nich ruszyła do centrum miasta. - Oni odsunęli od władzy prawowity rząd i chcą przywrócić dyktat wojska. Tak nie może być. Będziemy tu umierać. Jeśli odbiorą nam głos, to nasze życie nie ma sensu - mówił jeden z protestujących, Mohammed. W okolicy placu Ramzesa w centrum miasta doszło do starć z policją. W sumie w zamieszkach zginęło co najmniej 7 osób, a ponad 260 zostało rannych. Były to pierwsze takie zamieszki od czasu, gdy w ubiegły poniedziałek armia otworzyła ogień do protestujących i zabiła 55 osób.

Jeszcze w poniedziałek o spokój i pojednanie między zwaśnionymi stronami apelował zastępca amerykańskiego Sekretarza Stanu William Burns, który przyjechał na rozmowy do Kairu. - Egipcjanie zyskali drugą szansę, by ich przekształcenia okazały się sukcesem. A to rzadka sytuacja, wymagająca by ludzie i liderzy kierowali się odwagą i mądrością - powiedział William Burns. Amerykański dyplomata spotkał się z nowymi władzami Egiptu. Nie doszło natomiast do rozmów z Bractwem Muzułmańskim. Islamiści uważają bowiem, że Amerykanie pomogli armii w obaleniu prezydenta Mursiego.

3 lipca po ulicznych antyrządowych protestach w Kairze i w innych miastach armia odsunęła od władzy wywodzącego się z Bractwa Muzułmańskiego prezydenta Mohammeda Mursiego. Tymczasowym prezydentem został sędzia Trybunału Konstytucyjnego Adli Mansur. Od tego czasu trwa formowanie nowego rządu, a na ulice wychodzą zwolennicy Bractwa. Do tej pory w starciach zginęło już ponad 100 osób.

''IAR/aj