Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Katarzyna Karaś 23.07.2013

Śmierć siedmiolatka na koloniach. "To nie był jego pokój"

- Oskar wypadł z balkonu pokoju, który zajmował starszy mężczyzna, również uczestnik kolonii - tłumaczy organizator wypoczynku Irena Bombel.
Wypadek na koloniach w Białym Dunajcu. Pensjonat, w którym doszło do tragediiWypadek na koloniach w Białym Dunajcu. Pensjonat, w którym doszło do tragedii PAP/Grzegorz Momot

Jak przyznała w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" Irena Bombel z mikołowskiego stowarzyszenia "Uśmiech", które zorganizowało kolonie w Białym Dunajcu dla dzieci z Ośrodka Opiekuńczo-wychowawczego dla Dzieci prowadzonego przez Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Najświętszej Marii Panny w Gliwicach, siedmioletni Oskar, który zmarł po tym, jak wypadł z balkonu pensjonatu, w którym zakwaterowani byli uczestnicy wypoczynku, zajmował pokój nad tym, w którym doszło do tragedii.
- Faktycznie było tak, że chłopiec wbiegł na balkon w pokoju zajmowanym przez starszego mężczyznę, który jest również na naszej kolonii. Oskar nigdy wcześniej nie był w tym pokoju. Nie wiemy dlaczego tam wbiegł i dlaczego przeszedł przez barierkę. Myślę, że to była jakaś zabawa, ale on nie przewidział zagrożenia - powiedziała Bombel.
Do wypadku doszło w poniedziałek po godz. 15. Koloniści z gliwickiego domu dziecka zjedli obiad i rozeszli się do swoich pokojów. Chwilę później z jednego z balkonów w ośrodku wypadł siedmioletni chłopiec. Dziecko upadło na beton. Zmarło w szpitalu w Zakopanem.
Według wstępnych informacji przekazanych przez policję, nie było uchybień w organizacji kolonii. Pensjonat był odpowiednio przygotowany, a organizatorzy dopełnili wszelkich formalności. Przesłuchano już opiekunów kolonistów. Na środę zaplanowano sekcję zwłok chłopca.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
"Dziennik Zachodni", kk