Hany Abdel Latif zaprzeczył, by do rozpędzania wiecu używana była ostra amunicja i obarczył islamistów o spowodowanie starć.
W nocy w Kairze doszło do masakry zwolenników obalonego prezydenta Mursiego. Według władz zginęło 20 osób a 177 zostało rannych. Jednak przedstawiciele Bractwa Muzułmańskiego, które organizowało protest, mówią, że zginąć mogło nawet sto osób. To największa masakra do jakiej doszło w Egipcie od czasu obalenia władzy islamistów i prezydenta Mohammeda Mursiego.
Ofiary to przede wszystkim zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego, którzy od wielu dni protestowali przed meczetem. Według medyków, rannych zostało ponad tysiąc osób.
Setki tysięcy osób zebrały się w piątkowy wieczór przed meczetem Rabaa Adhawiya, by kolejny raz zaprotestować przeciwko obaleniu Mohammeda Mursiego. Według świadków nad ranem siły bezpieczeństwa otworzyły do protestujących ogień, a tłum został także obrzucony gazem łzawiącym. Lekarze, którzy zajmowali się ofiarami, twierdzą, że większość osób zmarła od ran postrzałowych głowy i klatki piersiowej.
Tymczasem szef MSW Mohamed Ibrahim poinformował, że obalony prezydent Mohamed Mursi trafi do tego samego więzienia, w którym przebywa poprzedni prezydent Hosni Mubarak.
- Mamy prawo do pokazania światu, że Egipcjanie mogą wybrać swojego prezydenta, parlament i stworzyć Konstytucję. Żadna siła wojskowa nie ma prawa, by jednego dnia nagle zdecydować o tym, kto rządzi - mówił polityk Bractwa Muzułmańskiego Mohammed al-Beltaji.
Starcia w Egipcie - czytaj więcej
Galeria: dzień na zdjęciach >>>