Logo Polskiego Radia
PAP
Agnieszka Kamińska 22.08.2013

Nawet 1300 osób zabito gazem w Syrii. Rada Bezpieczeństwa ONZ chce wyjaśnień

Rada Bezpieczeństwa ONZ oświadczyła, że żąda wyjaśnienia ataku na opozycję. Nie wysunęła postulatu śledztwa, bo sprzeciwiły się temu Rosja i Chiny, państwa, które popierają reżim Baszara al-Assada.
Ostrzelane przedszkole w Damaszku. W wyniku ataku gazowego na teren rebeliantów w Damaszku zginąć mogło nawet 1300 osób, w tym wiele dzieciOstrzelane przedszkole w Damaszku. W wyniku ataku gazowego na teren rebeliantów w Damaszku zginąć mogło nawet 1300 osób, w tym wiele dzieciPAP/EPA/STR
Posłuchaj
  • Relacja Tomasza Siemieńskiego z Nowego Jorku: obrady Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie ataku gazowego w Syrii
  • Relacja Tomasza Majki (IAR): atak gazem w Syrii
Czytaj także

Rada Bezpieczeństwa ONZ oświadczyła w środę, że należy wyjaśnić zarzuty syryjskiej opozycji, iż siły reżimowe użyły w rejonie Damaszku gazu bojowego. Nie zażądała jednak przeprowadzenia śledztwa przez inspektorów ONZ, którzy obecnie przebywają w Syrii.
- Członkowie Rady są głęboko zaniepokojeni tymi zarzutami. Są też przekonani, że musi zostać wyjaśnione to co się stało a sytuacja (w Syrii) musi być pilnie monitorowana - powiedziała dziennikarzom ambasador Argentyny w ONZ Maria Cristina Perceval po zakończeniu nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa, które odbyło się przy drzwiach zamkniętych. Argentyna przewodniczy obecnie Radzie Bezpieczeństwa.
Według źródeł dyplomatycznych w nowojorskiej siedzibie ONZ,USA, Wielka Brytania i Francja były wśród państw, które domagały się aby główny inspektor ONZ Ake Sellstroem przebywający obecnie w Syrii na czele 20-osobowej misji ONZ, przeprowadził śledztwo w tej sprawie. Wcześniej takiego śledztwa zażądał m.in. Biały Dom.
Jednak Rosja i Chiny posiadające w Radzie prawo weta, sprzeciwiły się sformułowaniom jednoznacznie domagającym się takiego śledztwa. Oba te państwa od początku konfliktu syryjskiego konsekwentnie wspierają reżim prezydenta Baszara al-Assada.
Rada Bezpieczeństwa zaapelowała o "niezwłoczne przerwanie ognia" i udzielenie pomocy ofiarom konfliktu.
Były szef opozycyjnej Syryjskiej Koalicji Narodowej George Sabry twierdzi, że w atakach wojsk rządowych koło Damaszku zginęło 1300 osób. - Dzisiaj reżim nie po raz pierwszy użył broni chemicznej. Ale dzisiejsze zbrodnie oznaczają punkt zwrotny w operacjach reżimu. Tym razem chodziło raczej o unicestwienie niż terror - powiedział Sabra na konferencji prasowej w Stambule.
O współudział w masakrze Sabra oskarżył społeczność międzynarodową, która jego zdaniem milczy w obliczu syryjskiego konfliktu.
Źródła cytowane przez Reutera twierdzą, że wojska reżimowe użyły rakiet z głowicami z gazem (najprawdopodobniej sarinem) na przedmieściach Damaszku - Ain Tarma, Zemalka i Dżobar.
Syryjska telewizja zdementowała te informacje, cytując źródła rządowe, według których doniesienia te mają na celu odciągnięcie od pracy ONZ-owskich ekspertów ds. broni chemicznej. Minister informacji Omran Ahid ez-Zubi nazwał doniesienia "nielogicznymi i fałszywymi". Także syryjskie dowództwo wojskowe zaprzeczyło tym doniesieniom, twierdząc, że "są one oznaką histerii ze strony opozycji".
Od niedzieli w Syrii przebywa 20-osobowa misja ONZ, która ma w trzech miejscach zweryfikować doniesienia o użyciu broni chemicznej w czasie syryjskiego konfliktu. Syryjski rząd zaprzeczał, by w walkach sięgał po taki arsenał. Twierdził jednocześnie, że broni chemicznej użyli rebelianci walczący z siłami prezydenta Baszara al-Assada.

PAP/agkm

Konflikt w Syrii

''