Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 26.08.2013

USA: w Syrii użyto broni chemicznej

- Prezydent Barack Obama uważa, że ci, którzy używają jednej z najpodlejszych broni na świecie, muszą być pociągnięci do odpowiedzialności - powiedział sekretarz stanu USA John Kerry.
Syryjscy żołnierze w DamaszkuSyryjscy żołnierze w Damaszku PAP/EPA/STR

John Kerry nie tylko potwierdził, że w zeszłym tygodniu w Syrii doszło do ataku z użyciem broni chemicznej, ale także poinformował, że "USA są w posiadaniu dodatkowych informacji na temat tego ataku". Owe informacje są "obecnie badane z zagranicznymi partnerami" - podkreślił.
Zdaniem sekretarza stanu USA to, że władze syryjskie nie chciały dopuścić inspektorów ONZ ds. broni chemicznej na miejsce ataku, świadczy o tym, że Damaszek ma coś do ukrycia. - Przez pięć dni syryjski reżim odmawiał inspektorom Narodów Zjednoczonych dostępu do miejsca ataku, choć śledztwo miało usprawiedliwić reżim. W zamian za to rząd syryjski w dalszym ciągu bombardował ten teren i systematycznie niszczył dowody - powiedział.
- W zamian za to rząd syryjski w dalszym ciągu bombardował ten teren i systematycznie niszczył dowody. To nie jest zachowanie rządu, który nie ma nic do ukrycia. To nie jest postępowanie reżimu, który pragnie udowodnić, że nie użył broni chemicznej. W rzeczywistości decyzja o wpuszczeniu inspektorów jest spóźniona, jest zbyt późno by to postępowanie było wiarygodne - zaznaczył Kerry.
Wojna domowa w Syrii - czytaj więcej>>>
Doszło do ataku przy użyciu broni chemicznej?
Syryjska opozycja oskarżyła w zeszłym tygodniu siły reżimu prezydenta Baszara el-Assada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Organizacja Lekarze bez Granic poinformowała w sobotę, że do trzech szpitali w rejonie Damaszku trafiło ok. 3600 osób z objawami zatrucia środkami paralityczno-drgawkowymi, a 355 z nich zmarło. Reżim stanowczo zaprzeczył oskarżeniom.
Władze Syrii zgodziły się w niedzielę dopuścić inspektorów ONZ na miejsce domniemanego ataku chemicznego z 21 sierpnia. Ekipa inspektorów dotarła w poniedziałek wczesnym popołudniem na kontrolowane przez rebeliantów przedmieście Mudamija, gdzie miało dojść do ataku. Po drodze jeden z sześciu pojazdów inspektorów został ostrzelany przez niezidentyfikowanych snajperów . Inspektorom nic się nie stało.

Inspektorzy
Inspektorzy ONZ w Syrii

W Mudamija oenzetowscy eksperci badali ofiary ataku. Jak poinformował w rozmowie telefonicznej z agencją Reuters lekarz Abu Karam, specjaliści porozmawiali w meczecie Rawda z pacjentami i pobrali próbki z ciał ofiar. Działacz z okolic Damaszku Abu Nadim powiedział agencji AFP, że inspektorzy "odwiedzili centrum Czerwonego Krzyża, gdzie spotkali się z lekarzami" oraz osobami "dotkniętymi skutkami broni chemicznej i bliskimi męczenników".

 

Będzie odpowiedź Zachodu?
Doniesienia o możliwym użyciu broni chemicznej w Syrii ożywiły debatę na temat ewentualnej interwencji zbrojnej w tym kraju. Szef francuskiego MSZ Laurent Fabius powiedział w niedzielę, że "nie ma żadnych wątpliwości", iż za atak z użyciem broni chemicznej na przedmieściach Damaszku ponoszą odpowiedzialność władze Syrii. Wcześniej sugerował to prezydent Francji Francois Hollande.
Brytyjska marynarka wojenna przygotowuje się do udziału w ewentualnym wspólnym z USA zaatakowaniu celów w Syrii pociskami manewrującymi - poinformowały w poniedziałek brytyjskie media. Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert powiedział, że atak z użyciem broni chemicznej musi zostać ukarany. Jak podkreślił, coś takiego nie może pozostać bez konsekwencji.
Szef Pentagonu Chuck Hagel poinformował, że amerykańskie siły zbrojne są gotowe do podjęcia akcji zbrojnej wobec Syrii, jeśli taką decyzję podejmie prezydent Barack Obama . Wcześniej prezydent Syrii Baszar el-Assad ostrzegł Stany Zjednoczone, że wszelkie ewentualne działania wojskowe przeciwko władzom w Damaszku są skazane na niepowodzenie . Nazwał też bzdurami zachodnie oskarżenia o użycie broni chemicznej przez siły rządowe.

Amerykański
Amerykański lotniskowiec w porcie w Busan (Korea Południowa).

Opozycja syryjska zrzeszona w Syryjskiej Koalicji Narodowej oznajmiła w poniedziałek, że z powodu doniesień o użyciu broni chemicznej wyklucza swój udział w międzynarodowej konferencji pokojowej w sprawie Syrii, planowanej w Genewie. - Musimy najpierw ukarać dyktatora, a potem możemy rozmawiać o Genewie - powiedział sekretarz koalicji Badr Dżamus.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk