Logo Polskiego Radia
IAR
Artur Jaryczewski 28.08.2013

Atak chemiczny w Syrii. ONZ: eksperci potrzebują czasu

Ban Ki-moon apeluje o czas dla inspektorów prowadzących śledztwo w Syrii. Od kilku dni eksperci ONZ są w Damaszku, by zbadać okoliczności domniemanego użycia broni chemicznej.

Sekretarz generalny ONZ podkreślił, że atak, do jakiego doszło w zeszłym tygodniu na przedmieściach syryjskiej stolicy, to pierwsze takie zdarzenie w XXI wieku. Zaznaczył jednocześnie, że teraz najważniejsze jest ustalenie, co dokładnie się stało. - Inspektorzy ONZ-u potrzebują jeszcze czasu, by zakończyć śledztwo - powiedział Ban Ki-moon w Hadze. W poniedziałek eksperci zgromadzili próbki krwi i gleby, rozmawiali też z ofiarami i świadkami zdarzeń. W środę są ponownie na miejscu zdarzenia. Stany Zjednoczone, Francja i Wielka Brytania zapowiedziały, że ci, którzy dopuścili się ataku, zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Reżim prezydenta Baszara al-Assada odrzuca wszelkie oskarżenia pod swoim adresem.

Barack
Barack Obama (L) i David Cameron (P), fot. PAP/EPA/ANDY RAIN

Według Stanów Zjednoczonych, nie ma wątpliwości, że broni chemicznej użyły władze w Damaszku. - Każdego, kto stosuje broń chemiczną przeciwko bezbronnym kobietom i dzieciom, powinny, a nawet muszą spotkać działania odwetowe - stwierdził wiceprezydent USA Joe Biden. Podkreślił, że tego samego zdania jest także prezydent Barack Obama. Joe Biden powiedział, że nie ma żadnych wątpliwości, że to reżim prezydenta Baszara al-Assada jest odpowiedzialny za "niegodziwe" użycie broni chemicznej w Syrii. USA, jak dodał wiceprezydent, są pewne, że tylko syryjska armia dysponuje taką bronią i że w przeszłości już wielokrotnie ją stosowała.

Wojna domowa w Syrii - czytaj więcej >>>

Rzecznik Białego Domu Jay Carney potwierdził słowa Bidena, że to reżim Assada jest odpowiedzialny za atak chemiczny. Carney przyznał, że prezydent USA nie podjął jeszcze decyzji w sprawie ewentualnej interwencji w Syrii. - Opcje, które rozpatrujemy, nie mają prowadzić do zmiany reżimu. Chodzi o odpowiedź na oczywiste pogwałcenie międzynarodowych praw, które zakazują używania broni chemicznej - wyjaśnił rzecznik. - Jest wiele opcji, które rozpatruje prezydent, i nie są one ograniczone do użycia siły - dodał.

Stanowiska Amerykanów nie podziela Rosja. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow rozmawiał w tej sprawie z amerykańskim odpowiednikiem i wysłannikiem ONZ do Syrii. W rozmowie telefonicznej z Johnem Kerrym, Siergiej Ławrow przekonywał go, że interwencja przekreśliłaby wszelkie wysiłki dyplomatyczne. Szef amerykańskiej dyplomacji zapewniał, że informacje o użyciu broni chemicznej przez reżim Assada uzyskał z wiarygodnych źródeł. Ławrow chciał "obszernych i obiektywnych" dowodów w tej sprawie.

Moskwa twierdzi, że broni chemicznej użyła syryjska opozycja. Celem takiego ataku miałoby być zdyskredytowanie rządów Baszara al-Assada. Zdaniem Ławrowa, interwencja przyczyniłaby się do destabilizacji sytuacji w Syrii i na Bliskim Wschodzie. Takie stanowisko przedstawił w innej rozmowie telefonicznej - z wysłannikiem ONZ do Syrii, Lakhdarem Brahimim. Dodał, że nie ma alternatywy dla dyplomatycznego rozwiązania sporu w Syrii.

 

fot.
fot. PAP/EPA/MOADAMIYEH MEDIA CENTER/HANDOUT

Atak rakietowy USA na Syrię może się rozpocząć już w czwartek - informuje we wtorek telewizja NBC, powołując się na anonimowych przedstawicieli władz USA. Ataki o ograniczonym charakterze miałyby potrwać trzy dni. Syria zapowiada, że będzie się bronić. Według NBC celem tych ataków byłoby raczej ostrzeżenie reżimu prezydenta Baszara al-Assada, a nie zdziesiątkowanie jego potencjału militarnego.

IAR/PAP/aj