Logo Polskiego Radia
IAR
Beata Krowicka 31.08.2013

Kerry i Hagel zwołują naradę na szczycie w sprawie Syrii

Najwyżsi rangą politycy odpowiedzialni w USA za sprawy bezpieczeństwa spotkają się w sobotę na naradzie w sprawie Syrii - podają źródła w Białym Domu, na które powołuje się Reuters.
Amerykański Sekretarz Stanu John KerryAmerykański Sekretarz Stanu John Kerry PAP/EPA/SHAWN THEW

W rozmowach wezmą udział: sekretarz stanu John Kerry, sekretarz obrony Chuck Hagel, szef wywiadu James Clapper, doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa narodowego Susane Rice oraz wiceszef połączonych sztabów, admirał James Winnefeld. Będą rozmawiali z przedstawicielami republikanów i demokratów w amerykańskim Senacie.
Prezydent Barack Obama mówił w piątek, że Waszyngton rozważa ograniczony atak na Syrię - ale bez udziału wojsk lądowych.

Tymczasem Syria przygotowuje się na zapowiadaną międzynarodową interwencję. Tamtejsze władze kolejny raz zaprzeczyły, by użyły wobec cywilów broni chemicznej i zrzucają winę na rebeliantów. Do Damaszku jedzie tymczasem delegacja irańskich parlamentarzystów.
Jak relacjonuje z Bejrutu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, syryjskie ministerstwo spraw zagranicznych napisało w specjalnym oświadczeniu, że amerykańskie oskarżenia to kłamstwa, a Amerykanie posługują się informacjami pochodzącymi od grup terrorystycznych. Oskarżenia o użycie broni chemicznej wobec cywilów na przedmieściach Damaszku miały rzekomo być od ponad tygodnia rozpowszechniane przez rebeliantów. Syryjskie władze wyraziły też zdziwienie, że amerykańskie mocarstwo tak łatwo dało się oszukać.

WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny>>>

Na międzynarodową interwencję czekają natomiast rebelianci i uchodźcy, którzy właśnie uciekli do Libanu. - Reżim zapewne ewakuuje wojsko z baz i zastąpi ich cywilami. Dlatego mamy nadzieję, że interwencja zatrzyma reżim, Hezbollah i Iran - mówi jeden z uchodźców.
Wśród Syryjczyków są też jednak tacy, którzy boją się ataku, niezależnie od tego, czy popierają prezydenta Baszara al-Assada czy nie. - Nie zgadzam się na taki atak, nawet, jeśli władze są winne. Jeśli dojdzie do ataku, zginie jeszcze więcej osób. Dość tego. Ludzie i tak są już bezdomni - mówi Syryjka, która przyjechała do Libanu.
W drodze do Damaszku jest tymczasem trójka wpływowych irańskich parlamentarzystów. Iran to najbliższy sojusznik syryjskich władz w regionie. Parlamentarzyści chcą na miejscu ocenić sytuację i spotkać się z prezydentem Baszarem al-Assadem.
Wcześniej opozycjoniści informowali, że reżim przemieszcza część jednostek wojskowych a także rakiety Scud w bezpieczne miejsca. Z budynków rządowych w Damaszku miały być też wywożone ważne dokumenty.

''

IAR, bk