Logo Polskiego Radia
IAR
Beata Krowicka 22.09.2013

Wybory w Niemczech. Kto zyska większość w Bundestagu?

W ostatnich dniach kampanii niemieccy politycy starali się mobilizować obywateli, aby ci poszli lokali wyborczych.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel podczas kampanii wyborczejKanclerz Niemiec Angela Merkel podczas kampanii wyborczej PAP/EPA/JENS BUETTNER
Posłuchaj
  • Niemcy wybierają Bundestag - korespondencja Wojciecha Szymańskiego z Berlina (IAR)
  • Dr Viola Neu z Fundacji Konrada Adenauera: największy przepływ głosów między dwoma partiami jest właśnie między CDU i SPD, tu jest największy potencjał, tak było zawsze. To największe partie w Niemczech i jest bardzo wielu wyborców, którzy permanentnie je zmieniają (IAR)
  • Ryszarda Formuszewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: w wyborach lokalnych i parlamentarnych można wybrać inną partię (IAR)
Czytaj także

W niedzielę od godziny 8 do 18 trwają wybory w Niemczech.

Mało kto zdaje sobie w Polsce sprawę, jak duży wpływ mają niemieccy wyborcy na kształtowanie sytuacji parlamentarnej. Wybiera się 626 posłów w systemie mieszanym. Połowę z nich w jednomandatowych okręgach wyborczych, a drugą połowę - według systemu proporcjonalnych głosów na listy partyjne. Krótko mówiąc - każdy wyborca ma dwa głosy - wyjaśnia Ryszarda Formuszewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych:
- Ten niemiecki model umożliwia wyborcy oddziaływanie zarówno na poziomie lokalnym, tym kto będzie reprezentował dany okręg, jak i na ukształtowanie koalicji na poziomie federalnym. Najbardziej interesującym aspektem jest to że można te głosy dzielić. Wcale głos oddany na kandydata w swoim okręgu wyborczym nie musi być powtórzony przez głos na jego partię. To znaczy - może poprzeć inną partię - mówi Ryszarda Formuszewicz.

Zobacz serwis: WYBORY W NIEMCZECH >>>
Jest wielu wyborców, którzy oddają dwa głosy równocześnie na największych oponentów - czyli obecnie: rządzących chadeków Angeli Merkel z CDU i opozycyjną dotąd SPD czyli socjaldemokratów Peera Steinbrucka. Nie dziwi to dr Violi Neu z Fundacji Konrada Adenauera:
- Największy przepływ głosów między dwoma partiami jest właśnie między CDU i SPD, tu jest największy potencjał, tak było zawsze. To największe partie w Niemczech i jest bardzo wielu wyborców, którzy permanentnie je zmieniają - tłumaczy Viola Neu.
Co ciekawe - w Niemczech poza wyborami nie ma referendów ani obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej - są one dopuszczalne tylko w kwestii ewentualnej zmiany granic między krajami, według art. 29 niemieckiej konstytucji.

Frekwencja w wyborach w ostatnich latach przekraczała 70 proc., ale najważniejszym pytaniem pozostaje to, którzy wyborcy okażą się bardziej zdyscyplinowani i pójdą do urn.
Paradoksalnie trudną sytuację może mieć CDU, bo sondaże były dla tej partii korzystne i jej zwolennicy mogą nie wyjść z domów z lenistwa.
Ryszarda Formuszewicz zauważa, że obecna kanclerz już dawno to przewidziała: - Merkel wręcz ostrzegała swoich współpracowników partyjnych, że błędem chadecji będzie zbyt szybkie uznanie, że te wybory są wygrane - mówi.
Jak pokazują sondaże, nawet co trzeci wyborca nie jest jeszcze zdecydowany i łatwo to usłyszeć na ulicach Berlina, gdy zapytać o głosowanie: "Nie wiem jeszcze dokładnie kogo poprzeć. Nie wiem - wciąż się zastanawiam" - mówią.

Słabe notowania koalicyjnych liberałów z FDP mogą przynieść korzyść tej partii - twierdzi Jorg Lau z Die ZEIT: - Może to doprowadzić do sytuacji, w której wyborcy FDP się zmobilizują i stwierdzą: jest źle, musimy iść na wybory. I może to wystarczy także do zdobycia większości przez dotychczasową koalicję obu partii CDU i FDP - wyjaśnia.
Gdyby stało się inaczej, to według sondaży najbardziej prawdopodobnym sojuszem po wyborach będzie tzw. Wielka Koalicja opozycyjnej socjaldemokracji SDP i rządzącej chadecji CDU.

IAR, bk

''