Tomasz Siemoniak podczas uroczystej konferencji w ćwierćwiecze służby wojskowej kobiet w Polsce podkreślił, że mamy coraz więcej pań w armii. W ciągu ostatnich dwóch lat ich odsetek w naszej armii urósł o jeden procent.
- Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych lat dojdziemy do tych pięciu procent, że doczekamy pierwszej kobiety generała bądź admirała w polskiej armii - powiedział minister. Podkreślił, że będzie to symboliczny moment, ale musi to stać się naturalnie, a nie przez odgórną decyzję.
"Kobiet nie trzeba faworyzować"
Wiceminister obrony Beata Oczkowicz twierdzi jednak, że kobiet w armii nie należy faworyzować. Przytacza opinię jednej ze swoich współpracowniczek: "w wojsku nie ma kobiet i mężczyzn. Są tylko żołnierze". Podkreśliła, że dobrze byłoby, gdyby zawsze oceniano pracę kobiet poprzez ich profesjonalizm, poprzez to jak wykonują swoje obowiązki, a nie ze względu na płeć. - Profesjonalizm i odwaga nie mają płci - podkreśliła wiceminister Oczkowicz.
"Dużo niechęci i stereotypów"
Komandor Bożena Szubińska, pełnomocnik MON ds. wojskowej służby kobiet podkreśla, że po 25 latach ciągle jednak trzeba pracować nad relacjami między żołnierzami mężczyznami i kobietami. Wciąż nie ma pełnej akceptacji dla kobiet w armii. - Jest dużo niechęci i stereotypów - powiedziała Szubińska.
Komandor zaznaczyła, że po zapowiedzi szefa MON o zwiększeniu liczby kobiet w armii zaprotestowali mężczyźni. Skarżyli się, że są dyskryminowani, bo nie mają pełnomocnika do spraw mężczyzn w armii. - Pamiętajmy, że to kobiety są mniejszością w armii - podkreśla.
Najwięcej kobiet służy w wojskach lądowych i siłach powietrznych. 427 pań pełni funkcje dowódcze.
Zobacz galerię: dzień na zdjęciach >>>
IAR/MP