Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Katarzyna Karaś 23.10.2013

Referendum w Warszawie. Gliński: to przegrana bitwa

- Niestety, jest tak, że odpowiedzialność za wynik spada głównie na PiS. I ja osobiście też przyjmuję ją częściowo na siebie - mówi w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" prof. Piotr Gliński.
Piotr GlińskiPiotr Gliński Wojciech Kusiński/Polskie Radio

Kilka dni po referendum w Warszawie, w którym nie udało się odwołać prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, w mediach pojawiła się informacja, że prof. Piotr Gliński, który miał być kandydatem PiS na prezydenta stolicy, wysłał list do Jarosława Kaczyńskiego i władz partii. Dokument miał zawierać krytykę kampanii prowadzonej przez Prawo i Sprawiedliwość przed referendum.
W wywiadzie dla "Naszego Dziennika" Gliński wyjaśnia, że owszem sporządził notatkę, ale nie była to krytyka kampanii a przygotowanie gruntu pod rozmowę podsumowującą kampanię. - Zostały w niej przedstawione pewne zagadnienia do omówienia. Nie ma ona charakteru personalnego czy krytycznego, a samych elementów oceniających przebieg kampanii jest w niej stosunkowo niewiele - wyjaśnia Gliński.
Referendum w Warszawie - czytaj więcej>>>
W jego opinii media głównego nurtu w "krzywym zwierciadle przedstawiły wszystkie przedsięwzięcia i całą kampanię PiS". Gliński odrzuca zarzut o upolitycznienie referendum. Jego zdaniem "trudno oczekiwać, że referendum w stolicy kraju, w które zaangażowany jest premier i prezydent, nie było sprawą polityczną".
- Niestety, jest tak, że odpowiedzialność za wynik spada głównie na PiS. I ja osobiście też przyjmuję ją częściowo na siebie - ocenia i dodaje, że "pragnąłbym jednak podkreślić, że takiej mobilizacji przeciwko obecnej władzy w Warszawie od lat nie było". Ponad 340 tys. osób, które wzięły udział w referendum "to naprawdę nie jest zły wynik".
Referendum w Warszawie
Po podliczeniu wszystkich głosów, stwierdzono, że w referendum, które odbyło się 13 października, za odwołaniem prezydent Warszawy było 322 017 mieszkańców stolicy, a 17 465 było przeciw. W sumie oddano 339 482 ważnych głosów. Frekwencja wyniosła 25,66 procent.
Referendum byłoby wiążące, gdyby wzięło w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy uczestniczyli w wyborach prezydenta w Warszawie w 2010 roku, czyli co najmniej 389 tys. 430 osób. Oznacza to, że frekwencja musiała wynieść 29 proc.
Inicjatorem akcji referendalnej była Warszawska Wspólnota Samorządowa. Podpisy pod wnioskiem o jego przeprowadzenie zbierały też m.in. PiS i Ruch Palikota. Organizatorzy referendum zarzucali prezydent Warszawy m.in. podwyżki cen biletów, nieprzygotowanie miasta do przejęcia gospodarki odpadami od 1 lipca br., źle prowadzone inwestycje i rozrost biurokracji miejskiej.
W trakcie kampanii referendalnej politycy PO apelowali, by poparcie dla prezydent stolicy wyrazić nie biorąc udziału w referendum. Sama prezydent stolicy w liście do warszawiaków apelowała, by jeśli w ich opinii w Warszawie nie dzieje się nic nadzwyczajnego, nie brali udziału w referendum.
Inicjator referendum, burmistrz Ursynowa i lider Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej Piotr Guział po ogłoszeniu wyników podkreślił, że udało się pokazać, że "działając razem można zmusić gnuśne władze do działania, można zmusić wszelkiej maści partyjnych polityków do zajęcia się problemami zwykłych ludzi".
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz w oświadczeniu zamieszczonym na swoim profilu w jednym z portali społecznościowych napisała, że wynik referendum to dla niej wyraz szczególnego zaufania, ale także mocne zobowiązanie do jeszcze bardziej wytężonej pracy.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
"Nasz Dziennik", IAR, PAP, kk