Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 28.10.2013

Gruzja: kandydat premiera triumfuje w wyborach prezydenckich

Centralna Komisja Wyborcza Gruzji kończy liczenie głosów po wyborach prezydenckich. Wszystko wskazuje na to, że kandydat koalicji rządzącej „Gruzińskie Marzenie” Giorgi Margwelaszwili wygra w pierwszej turze.
Zwycięski kandydat na prezydenta Giorgi Margwelaszwili i promujący go miliarder, premier Gruzji Bidzina Iwaniszwili po ogłoszeniu sondażowych wynikówZwycięski kandydat na prezydenta Giorgi Margwelaszwili i promujący go miliarder, premier Gruzji Bidzina Iwaniszwili po ogłoszeniu sondażowych wynikówPAP/EPA/GIORGI KAKULIA

Wszystko wskazuje na to, że kandydat koalicji rządzącej "Gruzińskie Marzenie” Giorgi Margwelaszwili wygra w pierwszej turze. Ma ponad 40 procentową przewagę nad swoim rywalem z obozu Micheila Saakaszwilego, Dawidem Bakradze.
Znane są już dane z prawie 90 procent lokali wyborczych. Cząstkowe wyniki dają kandydatowi"„Gruzińskiego Marzenia”  62 procentowe poparcie. Natomiast kandydat Zjednoczonego Ruchu Narodowego dostał nieco ponad 21 procent głosów. Prorosyjska kandydatka Ruchu Demokratycznego - Jedna Gruzja Nino Burdżanadze otrzymała około 10 procent głosów.
Oznacza to, że drugiej tury głosowania nie będzie i Micheil Saakaszwili już wkrótce przekaże władzę Giorgiemu Margwelaszwili. Ten ostatni zapowiada, że dla jego kraju najważniejszy jest spokój i integracja europejska.
Jeszcze w poniedziałek zostaną ogłoszone oficjalne wyniki wyborów, poznamy też stanowisko międzynarodowych obserwatorów.

Saakaszwili może trafić do więzienia: tego nie wyklucza premier Gruzji  Iwaniszwili >>>

To nie koniec zmian w Gruzji. Kto będzie premierem? >>>
- To jest nasze wspólne zwycięstwo -  komentował już wcześńiej Margwelaszwili, wytypowany osobiście na kandydata przez premiera Bidzinę Iwaniszwilego, na wiecu swych rozentuzjazmowanych zwolenników w Tbilisi. Niebo nad stolicą Gruzji rozświetliły ognie sztuczne.

Bakradze uznał swoją porażkę i pogratulował Margwelaszwilemu. - Gratuluję Giorgiu Margwelaszwilemu zwycięstwa i zaufania, jakim obdarzył go naród gruziński - powiedział na konferencji prasowej. Bakradze startował z ramienia partii ustępującego prezydenta Micheila Saakaszwilego, Zjednoczonego Ruchu Narodowego (ZRN).

Saakaszwili: Gruzja nie może wpaść w ręce Rosji >>>

44-letni Margwelaszwili, doktor nauk filozoficznych i były rektor tbiliskiego Instytutu Spraw Publicznych, nie jest zawodowym politykiem. W wystąpieniach telewizyjnych przed wyborami parlamentarnymi w 2012 r. popierał utworzoną przez Iwaniszwilego koalicję Gruzińskie Marzenie - Demokratyczna Gruzja (GM-DG), za co w podzięce otrzymał posadę w rządzie. Zdaniem obserwatorów gruzińskiej sceny politycznej brakuje mu charyzmy, a jako prezydent będzie - przynajmniej na początku - jedynie lojalnym wykonawcą poleceń Iwaniszwilego.
Iwaniszwili, który jest miliarderem i uchodzi za najbogatszego człowieka w Gruzji, zapowiedział, że ustąpi ze stanowiska premiera wkrótce po wyborach bowiem osiągnął już swoje cele. Nie wiadomo dotychczas kto będzie jego następcą. Niedzielne głosowanie Iwaniszwili określił jako "pierwsze wybory w Gruzji w europejskim stylu".

Co będzie z Saakaszwilim?

Niedzielne wybory oznaczają ostateczny koniec dziesięciolecia sprawowania władzy w Gruzji przez prozachodniego prezydenta Saakaszwilego. Sprawował on ten urząd przez dwie kadencje, czyli maksymalnie dopuszczalny przez konstytucję okres czasu. W niedzielę wieczorem zaapelował on do Gruzinów o "respektowanie opinii większości".
Analitycy podkreślają, że wybory umacniają pozycję u steru władzy "Gruzińskiego Marzenia". Jej przywódca Iwaniszwili od początku był zaciętym wrogiem politycznym Saakaszwilego, którego oskarżał o liczne nadużycia i zapędy dyktatorskie. Dał do zrozumienia, że Saakaszwili może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za "przestępstwa", jakich miał się dopuścić podczas sprawowania władzy.

Micheil
Micheil Saakaszwili przed głosowaniem, PAP/EPA/GIORGI KAKULIUA

Nowy prezydent Gruzji będzie miał znacznie mniej władzy niż poprzednio. Wynika to ze zmian w konstytucji przeprowadzonych przez Saakaszwilego, który spodziewał się wygranej swej partii w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych i stanowiska premiera. Kosztem uprawnień szefa państwa wzmocnione zostały prerogatywy premiera i parlamentu.

PAP/IAR/agkm