Logo Polskiego Radia
PAP
Michał Przerwa 02.11.2013

Aktywiści Greenpeace wciąż w areszcie w Murmańsku

Działacze międzynarodowej organizacji ekologicznej Greenpeace, aresztowani w Rosji po akcji protestacyjnej na Morzu Barentsa, wciąż są w Murmańsku i nie wiadomo, kiedy zostaną przewiezieni do Petersburga.

Poinformowała o tym w sobotę wieczorem agencja Interfax, powołując się na źródło w areszcie śledczym w Murmańsku. - Wszyscy znajdują się w areszcie śledczym miasta Murmańsk - przekazał rozmówca rosyjskiej agencji. Oświadczył też, że na razie nie wiadomo, kiedy ekolodzy zostaną przetransportowani do Petersburga.
W sobotę rano Interfax, powołując się na źródło w rosyjskich organach ścigania, podał, że działacze Greenpeace'u są przewożeni z Murmańska do Petersburga w celu poprawy warunków ich przetrzymywania.
- Czyni się to, aby "złagodzić" warunki przetrzymywania aresztantów. Areszty śledcze Petersburga są lepiej wyposażone. Ponadto w Petersburgu jest więcej aresztów, co umożliwia rozmieszczenie tak dużej grupy oskarżonych - cytowała agencja swojego rozmówcę.
Spośród 30 aresztowanych ekologów 22 było przetrzymywanych w Murmańsku, a ośmiu - w mieście Apatyty, położonym około 200 km na południe od Murmańska. Skarżyli się oni na warunki w aresztach. W niektórych celach było zimno, w toaletach były zamontowane kamery, wielu z aresztowanych nie miało dostępu do wody pitnej w wystarczającej ilości, niektórym brakowało lekarstw.
O przewożeniu ekologów do Petersburga w piątek wieczorem jako pierwsza poinformowała rzeczniczka Greenpeace Rosja, Chalimat Tekiejewa. Zaznaczyła ona, że rosyjskie biuro Greenpeace nie zna powodów tej decyzji.

Spośród 30 aresztowanych ekologów 22 było przetrzymywanych w Murmańsku, a 8 - mieście Apatyty, położonym około 200 km na południe od Murmańska. Skarżyli się oni na warunki w aresztach. W niektórych celach było zimno, w toaletach były zamontowane kamery, wielu z aresztowanych nie miało dostępu do wody pitnej w wystarczającej ilości, niektórym brakowało lekarstw.

Miedwiediew: proces działaczy Greenpeace będzie zgodny z rosyjskim prawem... >>>>

18 września działacze z pokładu pływającego pod banderą Holandii statku "Arctic Sunrise" usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce. Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała do Murmańska.

Sąd rejonowy w tym mieście na północy Rosji nakazał aresztowanie na dwa miesiące - do 24 listopada - wszystkich 30 członków załogi, w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów. Wśród nich jest obywatel RP, 37-letni Tomasz Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego. Początkowo Komitet Śledczy postawił im zarzut piractwa, za co groziło im od 10 do 15 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej.
23 października Komitet Śledczy zakomunikował, że zmienił oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo". Zmiana ta oznacza złagodzenie zarzutów - "chuligaństwo" jest zagrożone karą do 7 lat łagru.
Aktywiści Greenpeace'u odrzucali oskarżenia o piractwo i stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa pracowników platformy wiertniczej. Podkreślają, że ich protest był akcją pokojową, a "Arctic Sunrise" nie naruszył 500-metrowej strefy bezpieczeństwa wokół platformy. Odrzucają także zarzut chuligaństwa, argumentując, że w żaden sposób nie naruszyli porządku publicznego.

''

IAR/PAP/MP