Logo Polskiego Radia
IAR
Beata Krowicka 08.11.2013

Sejm zagłosuje nad referendum ws. sześciolatków

Wniosek o referendum popierają: PiS, SLD i Solidarna Polska. Sprzeciwia mu się PO i większość PSL.
Posłuchaj
  • Głosowanie w Sejmie nad referendum edukacyjnym - relacja Kamila Szwarbuły (IAR)
  • Karolina Elbanowska, prezes stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców: ministerstwo zasłania się statystykami (IAR)
  • Tomasz Elbanowski, jeden z inicjatorów akcji "Ratuj maluchy' o referendum edukacyjnym (IAR)
Czytaj także

Piątek jest ostatnim dniem trzydniowego posiedzenia Sejmu. Posłowie będą głosować między innym nad tym, czy odbędzie się referendum edukacyjne. Jedno z pytań referendum dotyczy likwidacji obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Debata na ten temat odbyła się dwa tygodnie temu.
Wniosek o referendum popierają: PiS, SLD i Solidarna Polska. Sprzeciwia mu się PO i większość posłów PSL.

Ludowcy zarządzili w czwartek dyscyplinę głosowania. Dwóch posłów Stronnictwa - Eugeniusz Kłopotek i Andrzej Dąbrowski - zapowiada jednak, że poprze wniosek o referendum.
Eugeniusz Kłopotek powiedział, po czwartkowym posiedzeniu klubu, że w piątek "zagłosuje w zgodzie z własnym sumieniem tak, żeby w sobotę móc spojrzeć w lustro". Zaznaczył, że nie zmienia publicznie danego słowa. Kłopotek dodał, że liczy się z konsekwencjami, jeśli złamie dyscyplinę głosowania. Grozi mu za to upomnienie, nagana, a nawet wyrzucenie z klubu.

Spokojny o los głosowania jest prezes PSL-u Janusz Piechociński.

TVN24/x-news

Referendum nie tylko w sprawie sześciolatków

Inicjatorem referendum jest stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców. Od stycznia zbierało ono podpisy pod wnioskiem o referendum. W czerwcu było ich prawie milion i wniosek trafił  do Sejmu.
Karolina Elbanowska, prezes stowarzyszenia tłumaczy, że jej walka o dobro dzieci trwa już od pięciu lat. Resort edukacji nie chciał jednak słuchać argumentów jej i ludzi działających w ramach akcji "Ratuj Maluchy".
Inicjatorzy referendum walczą przede wszystkim z reformą obniżającą wiek szkolny. Pierwsze pytanie ma dotyczyć tego, czy obywatele są za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków. Kolejne pytania dotyczą zniesienia obowiązku szkolnego dla pięciolatków, zmiany programu nauczania w liceach, likwidacji gimnazjów, a także ustawowego powstrzymania likwidacji szkół i przedszkoli.
Początkowo wszystkie sześciolatki miały pójść do pierwszej klasy od 1 września 2012 roku. Wcześniej, przez trzy lata to rodzice sami mieli decydować o tym, czy ich dziecko ma iść wcześniej do szkoły. Z tej możliwości korzystali rodzice co piątego sześciolatka. Sejm przesunął zatem reformę o dwa lata i sześciolatki miały bezwzględnie iść do szkoły od września 2014 roku.
W połowie tego roku wprowadzono kolejną zmianę. Obecnie przepisy mówią o tym, że w 2014 roku obowiązkiem szkolnym objęte zostaną dzieci urodzone w pierwszej połowie 2008 roku. Pozostałe dzieci z tego rocznika rozpoczną naukę w 2015 roku, tak jak wszystkie dzieci urodzone w 2009 roku.

Nauczyciele przeciwko referendum

Związek Nauczycielstwa Polskiego jest przeciwko referendum edukacyjnemu. Prezes ZNP Sławomir Broniarz liczy na to, że parlamentarzyści odrzucą referendum. W jego opinii pytania w nim zaproponowane wzajemnie się wykluczają.

Zdaniem Broniarza, gdyby obywatele odpowiedzieli na referendalne pytania zgodnie z intencją inicjatorów referendum, doszłoby do całkowitego rozbioru systemu edukacji w Polsce. Dlatego ironicznie postuluje dodanie szóstego pytania, jak ich zdaniem będzie wyglądać polska szkoła po zmianach proponowanych przez inicjatorów referendum.

Szumilas do opozycji: ściągnijcie polityczne okulary

Ale szefowa MEN Krystyna Szumilas zapewnia, że wprowadzane przez rząd rozwiązania są korzystne dla dzieci. I nie można się z nich wycofać. Podczas sejmowej debaty przekonywała, że jako dorośli jesteśmy odpowiedzialni za wspieranie dzieci w rozwoju. Nie można ich ratować przed edukacją. Krystyna Szumilas mówiła, że 75 procent uczniów w Europie rozpoczyna edukację w wieku 6 lat. Jej zdaniem, taki start to gwarancja większych szans dla ucznia, niż gdy do szkoły idzie się rok później.

Szumilas przekonywała też, że dzięki reformie jest więcej miejsc w przedszkolach. Wyliczała, że w 2007 roku przed wprowadzeniem pierwszych założeń reformy, co drugie dziecko zaczynało edukację przedszkolną dopiero w 6. roku życia. Dziś jest to już niemal połowa trzylatków. Minister edukacji apelowała do opozycji o "ściągnięcie politycznych okularów". Jej zdaniem, reformowanie już wprowadzonej reformy spowoduje niepokój wśród uczniów i niepewność nauczycieli.

Krystyna Szumilas broniła między innymi gimnazjów, które zostały wprowadzone w 1999 roku. Jej zdaniem, dzięki temu nasi uczniowie mają wyniki powyżej średniej europejskiej. W opinii minister, trwające w edukacji zmiany przyczyniły się do skoku cywilizacyjnego na prowincji - przedszkola, podstawówki, gimnazja i licea powstały w miejscowościach, które nie miały dotąd dostępu do edukacji.

IAR, bk