Logo Polskiego Radia
IAR
Agnieszka Jaremczak 25.11.2013

Protesty na Ukrainie. "Boże Narodzenie bez Janukowycza!"

Około 10 tysięcy studentów wyszło na ulice Lwowa. Domagają się podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską. Zakaz demonstracji "z powodu grypy" wprowadziły władze Charkowa i Odessy.

"Precz z bandą!", "Boże Narodzenie bez Janukowycza!", "Rewolucja!", "Janukowycz podpisz umowę stowarzyszeniową" - to tylko niektóre okrzyki wznoszone przez studentów siedmiu lwowskich szkół wyższych. Ich demonstracje nie są zakłócane przez siły bezpieczeństwa. Na manifestacje otrzymali zgodę władz swoich uczelni.

Proeuropejskie demonstracje poparł też zwierzchnik Cerkwi Greckokatolickiej Światosław Szewczuk. Ten kościół ma najwięcej wiernych w zachodniej części kraju.
W gorszej sytuacji są zwolennicy integracji z Unią, którzy mieszkają na wschodzie Ukrainy. O ile we Lwowie protesty wspierają władze lokalne, o tyle w Charkowie mer zabronił organizacji masowych akcji jakoby z powodu epidemii grypy. Z tego też powodu do szpitala, w którym przebywa Julia Tymoszenko, nie wpuszczono liderów opozycji. Zakaz organizacji manifestacji wprowadzono do końca roku także w Odessie.

Ukraińska milicja brutalnie rozprawia się z uczestnikami akcji poparcia dla umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE, którzy rozstawiają namioty na głównych placach miast we wschodniej części kraju - donoszą lokalne media.
Podczas przeprowadzonej w poniedziałek przez milicję akcji likwidacji miasteczka namiotowego w Czernihowie na północ od Kijowa jeden z jego mieszkańców dokonał nieudanej próby samospalenia .
W Odessie milicja pobiła i zatrzymała kilka osób.

Nieprzerwanie trwają protesty na ulicach stolicy kraju. Na placu Europejskim oficjalnie ogłoszono "bezterminowe spotkanie deputowanych z obywatelami". Liczba osób biorących udział w tego rodzaju konsultacjach to 35 tysięcy. Zgodnie z prawem, władze nie mogą przeszkadzać w takich spotkaniach, a - wręcz przeciwnie - są zobowiązane do pomocy w ich organizacji. W ten sposób opozycja zabezpieczyła się przed ewentualnymi działaniami milicji.

Demonstracje proeuropejskie odbywają się w Kijowie od kilku dni. W niedzielę na ulice stolicy wyszło  około 100-tysięcy ludzi. Przed siedzibą Rady Ministrów doszło do starć z milicją.

w
w Kijowie milicja próbowała zepchnąć demonstrantów z jezdni EPA/SERGEY DOLZHENKO

Opozycja wezwała do kontynuowania protestu aż do szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie,który się odbędzie pod koniec tego tygodnia. Liderzy UE zapewniają, że piłka wciąż jest w grze. Mimo że ukraiński rząd ogłosił w miniony czwartek, że zawiesza przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Brukselą . Władze wyjaśniły swój krok tym, że UE nie zaproponowała stronie ukraińskiej wystarczającego zadośćuczynienia za straty, które Ukraina poniosłaby w związku z pogorszeniem relacji handlowych z Rosją, sprzeciwiającą się zbliżeniu Kijowa z Brukselą.

Nocne zamieszki w Kijowie. Policja użyła gazu łzawiącego (źródło:UA 1+1/x-news)

Jose Manuel Barroso i Herman Van Rompuy w specjalnym oświadczeniu napisali, że "w ciągu ostatni dni ukraińscy obywatele ponownie pokazali, że rozumieją charakter historycznego stowarzyszenia z Europą i w pełni się z nim zgadzają". Politycy przyznali, że zdają sobie sprawę z presji z zewnątrz, jaką Ukraina odczuwa przed szczytem w Wilnie. - Głęboko nie zgadzamy się ze stanowiskiem i działaniami Rosji w tej sprawie - napisali Barroso i Rompuy. We wspólnym oświadczeniu podkreślili także, że na Partnerstwie Wschodnim korzystają wszystkie strony. - Zacieśnienie stosunków z Unią Europejska nie odbywa się kosztem relacji naszych wschodnich partnerów z ich innymi sąsiadami, w tym z Rosją - napisali.

Kilka dni temu prezydent Rosji Władimir Putin oskarżył UE o szantażowanie Ukrainy . Jego zdaniem, Unia Europejska chce zmusić rząd w Kijowie do podpisania porozumienia integracyjnego i straszy go masowymi protestami.

Gospodarz Kremla podkreślił, że jest gotowy przyjąć propozycję władz Ukrainy, aby o współpracy Kijowa z Brukselą rozmawiać w ramach trójstronnej komisji Rosji, Ukrainy i Unii Europejskiej. - To będzie papierek lakmusowy, swoisty test tego, na ile zamiary unijnych polityków w stosunku do Ukrainy są poważne - dodał Putin.

Z inicjatywą takich trójstronnych rozmów w czwartek wystąpił rząd Ukrainy. UE odniosła się do niej sceptycznie. - Unia Europejska oczywiście jest gotowa angażować się z partnerami w dialog i konsultacje, ale jeśli chodzi o tę kwestię mogę to tylko przyjąć do wiadomości - powiedziała w piątek pytana o to rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, Maja Kocijanczicz.

IAR/asop