Logo Polskiego Radia
IAR
Agnieszka Jaremczak 05.12.2013

Protesty w Kijowie. Szef MSW grozi manifestantom

Będą kolejne zatrzymania osób, które brały udział w bójkach z milicją - zapowiedział Witalij Zacharczenko.

Pokrwawione twarze, połamane ręce, poobijane plecy. Specjalne oddziały milicji Berkut przy użyciu pałek i gazu łzawiącego rozproszyły uczestników antyrządowej demonstracji w centrum Kijowa. Milicja zaatakowała demonstrantów o godz. 4.30.

Opozycja niemal natychmiast zażądała dymisji ministra spraw wewnętrznych. W czwartek Witalij Zacharczenko po raz pierwszy pokazał się publicznie od czasu sobotnich zajść. Odczytał z kartki oświadczenie. Napisał w nim, że nie ma zamiaru rezygnować ze stanowiska, ponieważ nie pomoże to w obiektywnym śledztwie. Zapewnił, że jest zainteresowany w dokładnym zbadaniu tego, co się stało.
Minister mówił też, że milicja planuje kolejne zatrzymania osób, które brały udział w bójkach z milicją oraz nowych akcjach manifestantów. Szczególnie oburzyło go tworzenie listy wrogów "EuroMajdanu", czyli nazwisk funkcjonariuszy oddziałów specjalnych Berkut i śledczych, którzy walczą z prozachodnimi manifestantami. - Podobne groźby mogą być elementem przestępstwa i są karane - oświadczył.

Po odczytaniu oświadczenia, Zacharczenko powiedział: "dziękuję". Dziennikarze próbowali jeszcze zapytać go, czy zostaną ukarani funkcjonariusze, którzy przekroczyli swoje uprawnienia pałując i kopiąc manifestantów. Pytania te pozostały bez odpowiedzi.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Prokuratura Generalna ma zamiar przesłuchać Witalija Zacharczenkę w piątek w sprawie rozpędzenia sobotniej manifestacji. Poinformowano także, że na razie wszczęto trzy postępowania karne dotyczące tamtych dramatycznych wydarzeń. Żaden z funkcjonariuszy nie został uznany za podejrzanego.
Są za to podejrzani i zatrzymani wśród demonstrantów. Takich osób jest 14. MSW przekonuje, że naruszali prawo. Opozycja i manifestanci twierdzą, że to przypadkowe osoby. Ich zdaniem, bójki przed siedzbą administracją prezydenta prowokował lider partii Bractwo Dmytro Korczynski. Mimo że media informowały o jego aktywnym udziale już od niedzieli, to dopiero w czwartek kijowska prokuratura wydała nakaz zatrzymania i ogłosiła, że jest poszukiwany.

Według wstępnych relacji nad ranem około 2 tysięcy milicjantów rzuciło się na dwukrotnie mniejszą grupę protestujących. Według relacji świadków, funkcjonariusze oddziałów specjalnych Berkut kopali i bili pałkami, nawet tych, którzy leżeli już na ziemi.

Impas na Ukrainie [relacja na żywo] Czytaj więcej>>>

Na te wydarzenia ostro zareagowali przywódcy wielu państw. Rozpędzenie demonstrantów potępił zarówno Biały Dom, jak i szef NATO, kanclerz Niemiec, prezydent Francji i władze Polski. Światowa opinia publiczna domaga się pokojowego rozwiązania konfliktu. Co ciekawe, także prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz ocenił, że milicja tym razem przesadziła .

Podczas debaty nad wnioskiem o odwołanie rządu  jeden z liderów opozycji Arsenij Jaceniuk mówił, że szef MSW powinien być pociągnięty do odpowiedzialności karnej .

Już po sobotnich wydarzeniach Zacharczenko zakazał swoim podwładnym używania siły wobec demonstrujących.

Stracia demonstrantów z milicją w Kijowie (źródło: CNN Newsource/x-news)

Od dwóch tygodni na Ukrainie ludzie protestują przeciwko  decyzji władz o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Rządzący w Kijowie tłumaczą, że zrezygnowali z porozumienia ze względów gospodarczych.

IAR/PAP/asop