Logo Polskiego Radia
Jedynka
Joanna Łopat 16.09.2013

Nie trzeba widzieć, żeby zobaczyć morze

Na jednym z amerykańskich uniwersytetów podobno jest rysunek trzmiela, a przy nim równanie matematyczne, z którego wynika, że przy tej powierzchni skrzydeł i wadze ciała, trzmiel nie może latać. Ale poniżej rysunku jest adnotacja "na szczęście trzmiel tego nie wie"...
Niepełnosprawny wzrokowo członek załogi Zawiszy Czarnego poznaje zakamarki żaglowca. Gdynia 2008.Niepełnosprawny wzrokowo członek załogi "Zawiszy Czarnego" poznaje zakamarki żaglowca. Gdynia 2008.PAP/Adam Warżawa
Posłuchaj
  • Reportaż Ewy Michałowskiej pt."Zobaczyć morze" (Jedynka).
Czytaj także

- Ja przede wszystkim kocham muzykę morza. To jest taka mantra, zestaw dźwięków, który zawsze mnie urzeka. Kiedyś postanowiłem sprawdzić czy rozumiem o czym śpiewam. Wtedy pierwszy raz popłynąłem "Zawiszą" i mnie wciągnęło absolutnie – wspomina niewidomy muzyk i pomysłodawca projektu "Zobaczyć morze" Roman Roczeń.

Pierwszy raz wypłynął w morze w 2000 roku. - Przeszkadzało mi to, że jako osoba niewidząca byłem pokładową maskotką. Wszyscy mi pomagali. Wiem, że robili to z najszlachetniejszych pobudek, ale ja chciałem posmakować tego tak naprawdę. Jedynym sposobem na osiągnięcie tego, o co mi chodziło, było spowodowanie takiej sytuacji, w której nie da się wszystkim pomóc – wspomina muzyk.
Wtedy znalazł kapitana, który zrozumiał o co mu chodzi i wspólnie wymyślili formułę rejsu dla niewidomych. - Nasza jednostka to jest trzymasztowy szkuner "Zawisza Czarny", który trzy lata temu obchodził pięćdziesięciolecie pływania pod żaglami – mówi Janusz Zbierajewski, kapitan z 38-letnim doświadczeniem.
Na pokładzie żaglowca pół załogi jest widząca, druga połowa to osoby niewidome i niedowidzące. - Ktoś z rodziny powiedział mi o rejsie "Zobaczyć morze”. Wszedłem na stronę. Zapisałem się i wyruszyłem w mój pierwszy rejs. Na początku było spokojnie, dopiero po kilku dniach zaczął się mocny wiatr. Żartowałem, żeby płynęli omijając fale, bo mocno buja.
Uczestnicy rejsu nie mają żadnych ulg z racji swojej niepełnosprawności. Robią wszystko to, co załoga widząca. - Trzeba zrobić wszystko i koniec. Wtedy człowiek czuje się wewnętrznie dowartościowany. Pracuję jak każdy inny i to jest fajne – mówi jeden z uczestników rejsu.
Niewidomi na początku poznają topografię pokładu i regulamin, w którym jest 130 paragrafów i mnóstwo podpunktów. Ale kapitan wprowadza trzy podstawowe: po pierwsze - ma być miło, po drugie -  bezpiecznie, a po trzecie - statek traktujemy jak własny dom.
- To jest pstryczek w nos wszystkich widzących, którzy myślą, że żeby coś zobaczyć, to trzeba mieć oczy. Moja załoga widzi morze, ale słowo "zobaczyć" rozumiemy jako "poznać". Wtedy wszystko się zgadza – mówi kapitan, który jest przekorny. Jak coś wydaje się niemożliwe, to on robi wszystko by udowodnić, że tak nie jest.
Kapitan Janusz Zbierajewski przywołuje obrazek trzmiela i wyrusza w kolejny rejs, by z niewidomymi "zobaczyć morze"...

Radiowa Jedynka objęła przedsięwzięcie swoim patronatem. Zapraszamy do wysłuchania całego reportażu Ewy Michałowskiej pt."Zobaczyć morze".

jl