Logo Polskiego Radia
Trójka
Michał Karpa 03.03.2014

Kryzys na Krymie. "Rosję należy nazwać agresorem"

- Gracza, który wszedł na drogę agresji w taki sposób, musimy nazwać agresorem i porównać do tego, co było wcześniej. A jest podobieństwo pomiędzy sposobem interpretacji dzisiejszych wydarzeń przez Rosjan ze sposobem interpretacji wydarzeń kilkadziesiąt lat temu przez Hitlera - mówi Jerzy Bahr, były ambasador RP w Moskwie i Kijowie.
Posłuchaj
  • Kryzys na Krymie. Korespondencja Krzysztofa Renika z Symferopola i Macieja Jastrzębskiego z Moskwy (Zapraszamy do Trójki - popołudnie)
  • Jak media relacjonują ostatnie wydarzenia na Ukrainie? (Zapraszamy do Trójki - popołudnie)
  • Jak Turcja reaguje na wydarzenia w rejonie Morza Czarnego? Relacja Dariusza Rosiaka (Zapraszamy do Trójki - popołudnie)
  • "Putina trzeba nazwać agresorem". Komentarze ekspertów (Zapraszamy do Trójki - popołudnie)
  • Rosyjskie wojsko. Druga najpotężniejsza armia na świecie? (Zapraszamy do Trójki - popołudnie)
  • UE a kryzys na Krymie. Korespondencja Beaty Płomeckiej z Brukseli (Zapraszamy do Trójki - popołudnie)
Czytaj także

Zaostrza się sytuacja na Krymie. - Coraz wyraźniej dominują tu siły rosyjskie i prorosyjskie. Choć około południa doszło do pierwszego protestu tych, którzy nie zgadzają się z taką polityką, którzy uważają, że trzeba położyć kres wojnie i rozwiązaniom siłowym. Ten protest zorganizowały kobiety Krymu, zarówno pochodzenia ukraińskiego, rosyjskiego, jak i tatarskiego - relacjonuje z Symferopola Krzysztof Renik.

Na ulicach samego miasta nie odczuwa się napiętej sytuacji. - Mamy tu dwa światy: spokojne ulice Symferopola, którymi spacerują matki z dziećmi, i niespokojne miejsca poza miastem, szczególnie w rejonach, gdzie mieszkają Tatarzy - dodaje specjalny wysłannik Polskiego Radia.

- To, o czym mówi Krzysztof Renik, to rzeczywistość, która nie istnieje w rosyjskich mediach i rosyjskiej przestrzeni społecznej. Jest za to radość z przejścia kolejnych oddziałów ukraińskich na stronę samozwańczej autonomii oraz informacje o tym, że Zachód się ocknął, ponieważ łagodzi ton swoich wypowiedzi - zaznacza Maciej Jastrzębski, korespondent Polskiego Radia w Moskwie.

Działania Rosji przez niektórych komentatorów oceniane są dobitnie. - Gracza, który wszedł na drogę agresji w taki sposób, musimy nazwać agresorem i porównać do tego, co było wcześniej. A jest podobieństwo pomiędzy sposobem interpretacji dzisiejszych wydarzeń przez Rosjan ze sposobem interpretacji wydarzeń kilkadziesiąt lat temu przez Hitlera - mówi Jerzy Bahr, były ambasador RP w Moskwie i Kijowie.

Protesty na Ukrainie: serwis specjalny  >>>

- Putin oszukał cały świat. Wyglądał na realistycznego gracza, który nie pójdzie dalej. Kiedy jednak zorientował się, że ma przed sobą stosunkowo słabego amerykańskiego prezydenta Obamę, poszedł na pewien rodzaj konfrontacji - przekonuje Jerzy Maria Nowak, były ambasador RP przy NATO.

Środowisko międzynarodowe jest zaniepokojone doniesieniami o działaniach zbrojnych na Krymie. W Brukseli odbyło się nadzwyczajne posiedzenie ministrów spraw zagranicznych Wspólnoty. Ministrowie potępili Rosję za naruszenie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy poprzez agresję zbrojną. Potępili także zgodę rosyjskiego parlamentu na użycie armii na terenie Ukrainy. Jak podkreśliła Catherine Ashton, UE rozważy możliwość bardziej zdecydowanych działań wobec Rosji, jeśli nie dojdzie do deeskalacji napięć, w tym wycofania rosyjskich wojsk do baz.

Niektórzy analitycy są jednak sceptyczni co do działań Wspólnoty. - Dla mnie jedyna nadzieja w Stanach Zjednoczonych, nie ma co wierzyć w głos Unii Europejskiej, interesy poszczególnych krajów są bardzo różne - podkreśla prof. Jan Malicki ze Studium Europy Wschodniej UW.

(mk)