Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Beata Krowicka 30.06.2014

Marek Falenta podkładał podsłuchy konkurencji? Jest śledztwo

Marek Falenta, biznesmen, który jest jednym z podejrzanych o udział w aferze podsłuchowej, mógł już wcześniej wykorzystywać "pluskwy" - pisze "Newsweek".
Marek Falenta podkładał podsłuchy konkurencji? Jest śledztwoflickr/p_a_h

W najnowszym wydaniu tygodnik przedstawia informacje o śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku. Pod koniec kwietnia na posterunek policji w Bielsku Podlaskim miał zgłosić się dyrektor firmy Krex, handlującej węglem, która współpracowała ze spółkami Falenty.

Zjawia się on by złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Kilka dni wcześniej do jego firmy nieznana osoba podrzuciła teczkę z dokumentami z firm Falenta Investments i KTK Polska. "Newsweek publikuje fragment złożonego wtedy zeznania:

"Główny księgowy pokazał mi okładkę teczki i miejsce, w którym znajduje się coś nietypowego. Po nacięciu okładki i odchyleniu papieru zobaczyliśmy urządzenie przypominające podsłuch. Składało się ono z baterii okrągłych płaskich połączonych ze sobą i do nich był przyłączony mikrofon. Urządzenie to posiadało inne elementy, których nie jestem w stanie opisać" - wyjaśniał dyrektor handlowy spółki Krex.

AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>

Według ustaleń tygodnika, teczkę do firmy przyniósł Adam D., adwokat z Bydgoszczy, obsługujący m.in. firmę MM Group, powiązaną kapitałowo ze Składami Węgla. Miał on potwierdzić w rozmowie z policją, że teczkę otrzymał w biurze Falenty.

Materiał znajduje się w białostockiej prokuraturze, która prowadzi w tej sprawie śledztwo. Tadeusz Marek z tej prokuratury potwierdza w rozmowie z tygodnikiem, że chodzi o podłożony w dokumentach podsłuch.

- Poinformowaliśmy już o tym Prokuraturę Okręgową Warszawa-Praga, która zajmuje się aferą podsłuchową - informuje Marek.
Marek Falenta nie komentuje tych doniesień. - Ze względu na dobro toczących się postępowań nie mogę udzielić informacji na ten temat - powiedział.

W ubiegłym tygodniu zarzuty współudziału w sprawie nielegalnych podsłuchów postawiono biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce. Obu zwolniono za kaucją. Podejrzani nie przyznali się i złożyli wyjaśnienia. Grozi im do 2 lat więzienia. Wcześniej zarzuty usłyszeli pracownicy dwóch restauracji - Łukasz N. i Konrad L.

Falenta jest udziałowcem spółki Składy Węgla, w której na początku czerwca dokonano zatrzymania 10 osób z zarządu.

Są one podejrzane między innymi o oszustwa, wyłudzanie podatku VAT i pranie brudnych pieniędzy na łączną kwotę ponad 85 milionów złotych.
Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego wraz z prokuratorami i przedstawicielami innych służb od kilku miesięcy badali działalność spółki. Ich zdaniem węgiel sprowadzany z Rosji i Kazachstanu sprzedawano tam jako polski. Nieprawidłowości dotyczyły też jego jakości i ilości. Tworzono także fikcyjną dokumentację handlu węglem.
Zatrzymanym postawiono między innymi zarzuty udziału w zorganizowanej grupie, mającej na celu popełnianie przestępstw i przestępstw skarbowych, zarzuty oszustwa przy sprzedaży węgla, wyłudzenia podatku VAT oraz prania pieniędzy.

"Newsweek", bk