Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 02.09.2014

Kijów: coraz więcej wojsk rosyjskich walczy na wschodzie Ukrainy

Tylko w ciągu ostatniej doby na terytorium Ukrainy przybyły 4 bataliony rosyjskich wojsk - informuje Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy.
Galeria Posłuchaj
  • Kijów twierdzi, że na wschodzie Ukrainy jest kilkanaście tysięcy rosyjskich żołnierzy. Relacja Piotra Pogorzelskiego (IAR)
Czytaj także

Na Wschodzie Ukrainy walczy od 10 do 15 tysięcy separatystów i rosyjskich wojskowych - podaje Kijów. Ukraińska armia skupia się obecnie przede wszystkim na działaniach defensywnych. Traci swoje pozycje. Została zmuszona do wycofania się z ługańskiego lotniska.

Wojna na Ukrainie: serwis specjalny >>>

W Ługańsku i okolicach Rosjanie organizują korytarze dla przywożenia ze swojego kraju żołnierzy, techniki i zapasów broni.
Władze dopiero teraz przyznały, że regularne rosyjskie oddziały pojawiły się na terytorium Ukrainy nie 27 sierpnia pod Nowoazowskiem, jak informowano, a trzy dni wcześniej pod Amwrosijiwką i Saur-Mohyłą. Doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Heraszczenko powiedział, że ukraińscy żołnierze przebywający kilka miesięcy na froncie nie byli w stanie stawić czoła doskonale wyposażonym rosyjskim. - Przyszły uzbrojone po zęby dywizje powietrzno-desantowe riazańska i kostromska z pełnym wyposażeniem i zaatakowały naszych chłopaków, którzy byli tam od miesięcy, zmęczeni, z kończącą się amunicją - dodał.

Jego zdaniem, także władze nie podjęły natychmiast odpowiednich decyzji.

 

Rada Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy zaapelowała do dziennikarzy, użytkowników portali społecznościowych i pozostałych Ukraińców, by nie ujawniali danych żołnierzy, wziętych do niewoli przez prorosyjskich separatystów. - Robimy wszystko, co możliwe, by uwolnić jeńców. Nie ujawniajcie ich danych. To zagraża ich bezpieczeństwu - powiedział rzecznik rady Andrij Łysenko (źródło: Espreso TV/x-news)

- Mamy tragedię nie tylko pod Iłowajskiem. Tragedia zaczęła się od tego, że rano 24 sierpnia rosyjskie wojska otoczyły i rozbiły nasze ugrupowanie pod Sur Mogiłą i Amwrosijiwką - poinformował Heraszczenko. Doradca ministra przyznał, że nieznane mu są szczegóły wydarzeń z 24 sierpnia. - Jednak wiem, że było tam bardzo wielu rannych, zabitych i porzuconego sprzętu - powiedział.

Według doradcy ministra spraw wewnętrznych Arsena Awakowa, żołnierze regularnej armii rosyjskiej rozgromili Ukraińców w miejscu, którego bronili przed prorosyjskimi rebeliantami od miesięcy.

W poniedziałek późnym wieczorem odbyło się posiedzenie Sztabu Generalnego, w którym wzięli udział prezydent i premier. Po rozmowach Petro Poroszenko powiedział, że sytuacja jest trudna, ale "ukraiński duch bojowy jest silniejszy niż u okupantów".

Zdecydowano, że na razie na Ukrainie terenach, gdzie toczą się walki nie zostanie wprowadzony stan wojenny. Obecny na rozmowach z prezydentem szef partii Swoboda Ołeh Tiahnybok relacjonował, że Poroszence zadawano pytanie o możliwość ogłoszenia stanu wojennego, jednak ten nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie.
- Prezydent odpowiedział, że rozważa możliwość zwrócenia się do parlamentu w tej sprawie - powiedział dziennikarzom. Tiahnybok podkreślił, że "aby prezydent podjął taką decyzję, powinno dojść do pewnych zdarzeń". - Chodzi, oczywiście, o większe zaostrzenie sytuacji na froncie - ocenił.
Z kolei Serhij Sobolew z partii byłej premier Julii Tymoszenko Batkiwszczyna oświadczył, że jego ugrupowanie nie uważa, by stan wojenny przeszkodził zaplanowanym na koniec października wcześniejszym wyborom parlamentarnym. - Stan wojenny nie jest wprowadzany po to, by zerwać wybory. Stan wojenny może być wprowadzony wówczas, gdy sytuacja wymyka się spod kontroli - powiedział.

IAR/PAP/asop

''