Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Agnieszka Jaremczak 24.10.2014

"Umęczeni wojną mieszkańcy Ukrainy zerkają w kierunku Zachodu"

- Niezapowiedziana wojna z Rosją wpływa na sposób postrzegania przez mieszkańców Ukrainy bezpieczeństwa swojego kraju na arenie międzynarodowej - pisze specjalnie dla portalu PolskieRadio.pl, Jewgen Worobiow, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Po raz pierwszy od czasu uzyskania niepodległości zarówno politycy, jak i zwykli obywatele muszą zadać sobie pytanie, w jaki sposób kraj bronić będzie swoich granic w przypadku zewnętrznego zagrożenia. Ich reakcje są jednakże różne. Z jednej strony mieszkańcy Ukrainy w coraz większym stopniu popierają współpracę z NATO, jednak z drugiej strony aktualna klasa polityczna wydaje się przygotowywać Ukrainę na realizację izolacjonistycznej doktryny obronnej poza strukturami Sojuszu. Pomimo faktu, iż Ukraina aktywnie uczestniczy w realizacji programu Partnerstwo dla Pokoju, droga do planu przystąpienia do Sojuszu będzie długa i wyboista.

WOJNA NA UKRAINIE: serwis specjalny >>>

Jedną z „wymówek” wykorzystywanych przez Władimira Putina do uzasadnienia zajęcia Ukrainy była „ostrożność” mająca na celu uniemożliwienie Zachodowi rozlokowania baz wojskowych na Ukrainie. Późniejsze poparcie przez Rosję bojowników w Donbasie doprowadziło do mobilizacji najbardziej aktywnej części ukraińskiego społeczeństwa wokół idei integracji euroatlantyckiej. Ostatnie badania opinii publicznej wskazują na to, iż 45-50 procent obywateli Ukrainy popiera przystąpienie do NATO jako najlepszego sposobu na zagwarantowanie bezpieczeństwa Ukrainy, co wskazuje na blisko trzykrotny wzrost tej liczby w ciągu dwóch lat. Tym niemniej, obraz ten nie jest tak wyraźny na całej Ukrainie: choć większość mieszkańców zachodniej i środkowej Ukrainy popiera przystąpienie do NATO, to podobne zdanie wyraża zaledwie jedna trzecia mieszańców wschodnich regionów kraju. I choć liczby te prawdopodobnie będą rosnąć w miarę postępowania kryzysu militarnego, za wcześnie mówić o ogólnonarodowej zgodzie na wstąpienie Ukrainy w szeregi NATO.

Co zaskakujące, w czasie wojny NATO postrzegane było jako jeden z najbardziej wiarygodnych graczy zewnętrznych. Jednoznaczne deklaracje byłego Sekretarza Generalnego Rasmussena, dotyczące agresji ze strony Rosji, wywołały pozytywne reakcje mediów na Ukrainie. Paradoksalnie, błyskawiczna i jednoznaczna reakcja NATO na zaangażowanie regularnych oddziałów armii rosyjskiej na wschodzie Ukrainy zwiększyło wiarygodność Sojuszu w oczach wielu mieszkańców tego kraju. Jednak miała miejsce również pewna rozbieżność oczekiwań. Podczas, gdy czołowi ukraińscy komentatorzy wzywali NATO do przyspieszenia istotnego wsparcia ukraińskich działań obronnych, niewielu zdawało sobie sprawę, iż wymaga ono dwustronnych rozmów.

Obywatele Ukrainy pragną przystąpienia do NATO z wielu powodów. Najpopularniejszym z nich jest argument, iż NATO udzieli Ukrainie „gwarancji bezpieczeństwa”. Tym niemniej, na Ukrainie rzadko myśli się o drugiej stronie medalu: kraj zobowiązany byłby do udzielenia innym takich gwarancji w myśl postanowień art. 5. Choć wielu mieszkańców Ukrainy uważa, że ich kraj broni obecnie Europę przed rosyjską inwazją, to równie wielu pozostaje sceptycznie nastawionymi wobec wysyłania własnych oddziałów za granicę. Kolejny argument – NATO jako krok do UE – cieszy się popularnością na zachodzie Ukrainy ze względu na ekstrapolację doświadczeń Polski i państw nadbałtyckich, często jednak zapomina się, iż ścieżki integracji nie zawsze biegną linearnie. Trzecim z kolei najczęściej przytaczanym argumentem jest wzmocnienie armii, nie podkreślają go jednak wystarczająco nawet pronatowskie partie polityczne i eksperci.

W jaki sposób klasa polityczna na Ukrainie reaguje na powyższe zmiany nastrojów wśród wyborców? Administracja Poroszenki wydaje się potwierdzać, iż przystąpienie do NATO nie należy obecnie do jej priorytetów. Ogłosiła ona, iż kraj zwiększać będzie wydatki na wojskowość do czasu osiągnięcia w roku 2020 poziomu 5 procent PKB, a więc znacznie wyższego od aktualnego poziomu w krajach NATO. Przy takim poziomie wydatków hipoteza wydaje się jasna: Ukraina nie znajdzie się do tego czasu w strukturach Sojuszu i zmuszona będzie bronić się sama. W chwili obecnej Poroszenko stara się uzyskać od Stanów Zjednoczonych status sojusznika spoza NATO w ramach działań zastępczych, nie zaś dążąc do uzyskania członkostwa w NATO. Poroszenko ma swoje powody: pronatowska większość jest zbyt krucha, natomiast rosyjskie oddziały na granicy z Ukrainą rozlokowane zbyt blisko. Najbliżsi Prezydentowi urzędnicy zachowują ostrożność, by nie wysyłać opinii publicznej nadmiernie optymistycznych sygnałów.

Z Ukrainy płyną jednak również dobre wieści. Nawet, jeśli stoi ona w obliczu spowolnienia integracji z NATO, to mało prawdopodobne jest, aby zwróciła się ona ponownie w stronę Rosji ze strachu lub rozgoryczenia. Rosja faktycznie zdołała zdewaluować pozostałości statusu gwaranta bezpieczeństwa Ukrainy i stać się głównym zagrożeniem dla jej bezpieczeństwa narodowego. W chwili obecnej mniej niż 15 procent mieszkańców Ukrainy przyznaje się do poparcia potencjalnego sojuszu wojskowego z Rosją, a jedynie około 20 procent popiera przystąpienie do proponowanych przez nią projektów integracji „euroazjatyckiej”.

Jedną z nadal stosowanych przez Rosję metod pozostanie wykorzystywanie prorosyjskiej mniejszości do uniemożliwiania jakichkolwiek postępów we współpracy z NATO. W obecnej kampanii poprzedzającej wybory parlamentarne niektóre ugrupowania polityczne wśród swoich celów wskazały referendum w sprawie członkostwa Ukrainy w NATO. Choć wygląda to na pronatowskie posunięcie, stanowi jednak niebezpieczną profanację. Biorąc pod uwagę nieświadomych wyborców i często zastraszane elity, wydaje się to być wyraźną próbą zakłócenia procesu budowania stabilnego poparcia społecznego dla integracji z NATO. Zanim jednak dojdzie do głosowania, Ukraina potrzebować będzie prawdziwej debaty dotyczącej szerszej strategii bezpieczeństwa, nie zaś pustych, populistycznych obietnic.

Jewgen Worobiow jest analitykiem do spraw Ukrainy w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Zainteresowania badawcze obejmują stosunki Ukrainy i Unii Europejskiej. W ciągu ostatnich dwóch lat studiował politykę międzynarodową na Uniwersytecie Maastricht w Holandii. Szczególnie interesuje się kwestią Umowy Stowarzyszeniowej między UE a Ukrainą.