Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Izabela Zabłocka 14.11.2015

Dżihadyści kontratakują w Europie

Seria skoordynowanych ataków terrorystycznych w Paryżu dowodzi, że także Europa staje się polem bitewnym w wojnie z Państwem Islamskim.
Posłuchaj
  • Pomocnik zamachowców z Paryża zatrzymany w Niemczech? Z Berlina Wojciech Szymański/IAR
  • Prezydent Francji Francois Hollande (TŁUMACZENIE): "Podjąłem decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Oznacza to, że niektóre miejsca zostaną zamknięte, a w niektórych rejonach ruch zostanie zakazany - dotyczy to całego regionu wokół Paryża. Ponadto stan wyjątkowy został ogłoszony na terenie całej Francji. Druga decyzja jaką podjąłem to zamknięci
Czytaj także





Masowy napływ do Europy uchodźców z terenów ogarniętych pożogą barbarzyńskiej rewolucji spod znaku Państwa Islamskiego wywołał w ostatnich tygodniach najpoważniejszy kryzys Unii Europejskiej w jej dziejach. Teraz doszły do tego zbrojne ataki na ulicach jednej z kluczowych stolic europejskich – z użyciem ładunków wybuchowych, granatów i broni maszynowej. Dżihadyści udowodnili, że są zdolni dotkliwie kontratakować swoich przeciwników, którzy próbują ich poskramiać na Bliskim Wschodzie. Co więcej, odgryźli się nie w Syrii czy Iraku, ale w samym sercu Europy.

Gen. Roman Polko, były dowódca "Grom": - Mamy wojnę w Europie (źródło: X-News)

Celem terrorystów byli kibice piłkarscy, fani muzyki i wszyscy inni, którzy chcieli miło spędzić piątkowy wieczór w Paryżu. Zagrożeni byli jednak także nawet przywódcy Francji.

Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze wręcz o „francuskim 11 września” (tego dnia, w 2001 roku terroryści islamscy spod znaku Al-Kaidy zabili w USA prawie 3 tysiące osób).

 Strefa wojny

-"To była rzeźnia. Wyglądało to jak pole bitwy, krew była wszędzie. I wszędzie leżały ciała” – powiedział dziennikowi “The Guardian” Marc Coupris, Brytyjczyk, który przyjechał do stolicy Francji na występ amerykańskiego zespołu muzycznego „Eagles of Death Metal”. Trafił wprost do piekła, w jakie zamieniła się hala koncertowa Bataclan, gdy wdarli się do niej uzbrojeni napastnicy. Tam padło najwięcej ofiar śmiertelnych paryskiego horroru: ponad 80 spośród prawie 130 dotychczas potwierdzonych zabitych.

Francuski ambasador w Polsce Pierre Buhler o zamachach terrorystycznych w Paryżu (TVN24/x-news)

Inny świadek opowiadał francuskiej gazecie “Le Figaro” o ludziach, którzy rzucali z okien prześcieradła do przykrywania zwłok zabitych. – Za moim progiem była strefa wojny. Zdołałem wrócić i zabarykadowałem się – wyznał wstrząśnięty tym, co zobaczył w swej okolicy (Rue de Charonne), kiedy wyszedł z domu, żeby pobiegać.

Prezydent celem ataków?

Bezpośrednio zagrożony mógł być nawet prezydent Francji: został zmuszony do ucieczki ze stadionu, na którym oglądał mecz piłki nożnej pomiędzy francuską a niemiecką drużyną narodową. Wraz z nim pospiesznie ewakuowany został również minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier. Miejsce tych zawodów – Stade de France – stało się bowiem jednym z kilku celów zaatakowanych przez terrorystów.

Seria tych zamachów była najpoważniejszym incydentem zbrojnym w Paryżu od zakończenia II wojny światowej. Francois Hollande nazwał go aktem wojny, „atakiem terrorystycznym bez precedensu” i oskarżył o autorstwo Państwo Islamskie oraz jego rodzimych zwolenników.

Stan wyjątkowy

W efekcie masakry w Paryżu władze Francji ogłosiły stan wyjątkowy na terytorium całego kraju i zdecydowały się zamknąć granice państwa – od lat stojące otworem w ramach porozumienia z Schengen, które gwarantuje swobodny przepływ osób. Hollande zarządził specjalne posiedzenie rządu i szefów służb mundurowych oraz specjalnych.

Wedle niemieckiej gazety "Sueddeutsche Zeitung", ataki potwierdzają, że zamachowcy są w stanie uderzyć w każdej chwili i wielu miejscach, także poza Francją. Zdaniem gazety, horror ataków na satyryczną gazetę „Charlie Hebdo” został spotęgowany 13 listopada.

Wydarzenie sprzed 10 miesięcy, które wstrząsnęło Francją i całym zachodnim światem istotnie blednie w porównaniu z obecnymi aktami terroru. Listopadowe walki na ulicach Paryża, ze względu na liczbę ofiar i taktykę napastników (seria skoordynowanych ataków) należy raczej porównywać z zamachami w indyjskim Mumbaju z 2008 roku, w efekcie których zginęło 164 osób. Tam również terroryści wybrali liczne tzw. miękkie, cywilne cele z zamiarem zabicia i przerażenia jak największej liczby osób. By trauma trwała jak najdłużej, w obu przypadkach wzięto też zakładników.

Kronika zapowiadanych śmierci

Ataki terrorystów we Francji są szokujące, ale to kronika od dość dawna zapowiadanych śmierci. Nad Sekwaną spodziewano się takiego scenariusza. Media przestrzegały przed możliwością zamachów z użyciem broni maszynowej. W sierpniu pasażerowie pociągu z Brukseli do Paryża zdołali obezwładnić zamachowca, gdy zacięła mu się broń.

Dżihadyści regularnie grozili Francji odwetem za jej udział w bombardowaniach lotniczych Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku oraz wcześniejszą interwencję w Libii. Ostatnio władze w Paryżu wysłały lotniskowiec „Charles de Gaulle” do Zatoki Perskiej aby zwiększyć tam swe możliwości działania. Z drugiej strony, z Francji, w porównaniu z jakimkolwiek innym krajem zachodnim, wyjechało najwięcej ochotników zasilających szeregi radykalnych bojowników Państwa Islamskiego.

W ubiegłym roku unijna policyjna agencja Europol nazwała Paryż „terrorystyczną stolicą Europy”. - Dlatego, że właśnie w tym mieście planowano i udaremniono największą ilość ataków terrorystycznych łącznie z planowanymi atakami na Luwr czy Wieżę Eiffela – wyjaśnia w rozmowie z „Polskim Radiem” politolog doktor Monika Bartoszewicz z Akademii Finansów i Biznesu Vistula. Francuscy dżihadyści Państwa Islamskiego wystosowali do swoich pobratymców we Francji odezwę zachęcającą ich do prowadzenia „świętej wojny” na terenie kraju.

Państwo Islamskie przyznało się oficjalnie do autorstwa zamachów w Paryżu. Jak poinformowano w oficjalnym oświadczeniu, była to odpowiedź na "obrażanie proroka Mahometa i naloty na terytorium Państwa Islamskiego". Według relacji świadków, terroryści mieli krzyczeć w Paryżu, że zamachy są zemstą za zaangażowanie się Francji w syryjski konflikt.

Dżihadyści podali, że ośmiu ich bojowników, którzy przeprowadzili ataki na paryżan, było wyposażonych w karabiny szturmowe oraz w tzw. pasy szahida, służące do przeprowadzania samobójczych zamachów.

Państwo Islamskie zapowiedziało, że Francja nadal będzie jednym z jego głównych celów, o ile Paryż będzie angażował się w walkę z dżihadystami. Liczni radykałowie wyrażają w mediach społecznościowych zadowolenie z przeprowadzenia ataków i wzywają do kolejnych aktów terroru.

Atak na wszystkich

Jednak przedstawiciele krajów zachodnich w obliczu zamachów we Francji podkreślają, że nie idzie tylko o ten kraj.

- To nie był atak na Paryż, ale na nas wszystkich - powiedziała kanclerz Niemiec Angela Merkel. Dodała, że Niemcy stoją ramię w ramię z Francją w obronie europejskich wartości i zarządziła spotkanie ministrów swego gabinetu. 

- Zrobimy wszystko by pomóc w ujęciu odpowiedzialnych za ten zamach i tych, którzy z nimi współpracowali - dodała. Zwracając się do Francuzów mówiła, że Niemcy będą razem prowadzić walkę „przeciwko tym, którzy wyrządzili Francji coś tak niepojętego”.

W podobnym tonie wypowiedzieli się przywódcy Stanów Zjednoczonych - Barack Obama i Wielkiej Brytanii- David Cameron. USA oznajmiły, że ich wywiad elektroniczny stara się jak najszybciej wychwycić wszelkie ślady, które mogą prowadzić do wykrycia sprawców.

Składając kondolencje i wyrazy solidarności francuskiemu prezydentowi szef Rady Europejskiej Donald Tusk podkreślił, że konieczna jest europejska strategia walki z terroryzmem, a na rozpoczynającym się jutro dwudniowym szczycie G20 w Turcji światowi przywódcy powinni odpowiedzieć na zagrożenie związane z terroryzmem, którego największym rozsadnikiem jest obecnie Państwo Islamskie.

Juliusz Urbanowicz, PolskieRadio.pl