Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 17.03.2020

Druga fala epidemii w Chinach? Ekspert: koronawirus zmieni cały świat, jesteśmy na początku drogi

- W Chinach temat odpowiedzialności władz tego kraju za pandemię jest nieobecny, władze przekonują za to, że świat powinien być wdzięczny Chinom za powstrzymanie epidemii, że były pierwsze na linii frontu. Do tego przekonuje się, że chiński model okazał się niezwykle skuteczny, a to demokracje mają problemy – mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich.

- W Chinach obecnie minęła pierwsza fala zachorowań – sytuacja się poprawia, wyjątkiem jest prowincja Hubei – mówi dr Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich, pytany o to, co wiemy obecnie na temat rozwoju pandemii na terenie Chin. Jak zaznaczył, spadek liczby zachorowań odzwierciedla zwykła krzywa przebiegu takiej epidemii. Państwa zachodnie jeszcze są przed etapem jej wyciszenia.

woj12.jpg
Koronawirus wpłynie na globalne zbrojenia? Ekspert: dla państw niedemokratycznych zdrowie nie musi być priorytetem

Państwo Środka stara się funkcjonować jak wcześniej, chce odbudować produkcję gospodarczą – to jednak nie jest możliwe ze względu na brak popytu w pozostałych krajach, walczących z pandemią – zauważa analityk Michał Bogusz z OSW. Problemy gospodarcze to potencjalny problem dla chińskich władz – na popyt na Zachodzie niewiele mogą zaradzić. Do tego, jak podkreślił, Zachód zapewne zacznie wycofywać z Chin część produkcji, takiej jak na przykład produkty farmaceutyczne i towary wysoko przetworzone.

Jak zaznacza ekspert, w Chinach nie podejmuje się tematu odpowiedzialności chińskich władz za wybuch pandemii – choć wiadomo, że władze w grudniu zlekceważyły ostrzeżenia lekarzy z Wuhanu o nowym typie wirusa – medycy byli represjonowani i oskarżani o sianie paniki. W efekcie wirus rozprzestrzenił się na całym świecie.

CZYTAJ TAKŻE: Uciszano lekarzy, którzy ostrzegali o koronawirusie. W efekcie rozprzestrzenił się po całych Chinach >>>

Jakie są hipotezy na temat genezy koronawirusa? Co zmieni się w relacjach gospodarczych Chin i Zachodu? Jak wygląda życie w objętej kwarantanną prowincji Hubei? O tym w rozmowie.

***

PolskieRadio24.pl: Jak wygląda obecnie sytuacja, związana z epidemią koronawirusa w Chinach? Czy możemy uznać, że mamy wiarygodne informacje na ten temat?

Dr Michał Bogusz, Ośrodek Studiów Wschodnich: W mediach społecznościowych i w mediach zagranicznych często zgłasza się wątpliwości co do możliwości władz chińskich w zakresie skutecznego monitorowania wszystkich przypadków zakażeń koronawirusem. Niemniej, obecnie wszystkie dane, które są w naszej dyspozycji, mają właśnie naturę oficjalną. Jednak modele rozwoju tego rodzaju epidemii wskazywałyby na to, że Chiny powinny być obecnie już po szczycie fali zachorowań. Krzywa zachorowalności powinna się spłaszczyć i maleć. Podawane przez Pekin dane są zatem koherentne z tym, na co wskazywałyby przewidywania w zakresie przebiegu epidemii.


Możliwe, że niektóre dane, jeśli chodzi o liczebność, są trochę inne. Jednak trendy, jak się sądzi, są prawdziwe. Wszystko wskazuje na to, że Chinom udało się wygasić największe ogniska zakażeń. Wyjątkiem jest prowincja Hubei, gdzie sytuacja jest wciąż poważna i gdzie dochodzi ciągle do nowych zachorowań i zgonów. Na przykład wszystkie 14 zgonów, o których raportowały Chiny z niedzieli na poniedziałek, miały miejsce w prowincji Hubei.

Zgodnie z przewidywaniami gospodarka chińska zaczyna znowu działać, obecnie na poziomie około 70 procent – wyjątkiem jest Hubei. Chiny są obecnie już poza momentem kryzysu, związanego ze stroną podażową. Wznawiają produkcję, możliwości przetwarzania, wysyłania.

Stan epidemii w innych częściach świata jest przesunięty w stosunku do jej rozwoju w Chinach o około 6 tygodni - dwa miesiące lub więcej. To powoduje, że Chiny stoją w obliczu rozwoju kryzysu ze strony popytowej – bo mogą już produkować, ale na razie nikt nie jest gotów kupować ich towary.

Gdy Chiny stały przed kryzysem wynikającym z możliwości podażowych, mogły reagować, podjąć radykalne działania, przyspieszyć działania w celu zrestartowania gospodarki, ale teraz stoją przed kryzysem popytowym, na który nie mają najmniejszego wpływu, bo wynika on z rozlania się pandemii na resztę świata.

A konsekwencje pandemii dla gospodarki Chin są dość bolesne.

Reszta świata nie jest zainteresowana kupowaniem chińskich produktów – bo nie może, bo nie chce, bo przestraszyła się sytuacji, w której łańcuchy dostaw są uzależnione od jednego dostawcy. W efekcie nastąpiło załamanie popytu.

Jak wygląda teraz życie w prowincji Hubei? Czy docierają stamtąd wiarygodne informacje?

Dociera wiele informacji z mediów społecznościowych - obecnie partia nie jest w stanie wszystkich ocenzurować, ludzie uczą się także omijać cenzurę.

Generalnie sytuacja się poprawia. Ale gospodarczo Hubei nie jest w stanie ”powrócić do pracy”.  To jest bardzo poważny problem.


PAP PAP

Docierają bowiem informacje, że przynajmniej w części Hubei ludzie objęci są całkowitą kwarantanną.

Wiadomo jest, że nie ma tam wciąż masowych powrotów do pracy. Problem polega na tym, że bardzo wielu pracowników w Chinach pracuje na tzw. akord lub odpowiednik naszych umów śmieciowych. Ludzie ci nie mają dochodów. Mieli zabezpieczone środki na okres Nowego Roku, bo wówczas tradycyjnie nikt nie pracuje. Teraz skończyły się jednak te pieniądze, a nie mogą powrócić do pracy.

Były takie relacje, że nie mogą wyjść do sklepu, mogą zamawiać dowóz towarów.

Można zamawiać dowóz żywności do domu, ale jest ona bardzo droga, w porównaniu do cen z wcześniejszego okresu. Ta kwestia pojawia się w krytyce lokalnych władz ze strony ludności.

Czy mamy nowe informacje o pochodzeniu tego wirusa? Obecnie uważa się, że koronawirus przeszedł na człowieka od zwierzęcia. Są jednak i takie przypuszczenia, pojawiające się w mediach, że wirus wydostał się z chińskiego laboratorium w Wuhanie.

Ze wszystkich informacji, które posiadam, z opinii epidemiologów, mikrobiologów wynika, że wirus nie ma znamion manipulowania genetycznego. Nie wygląda na to, żeby był stworzony sztucznie.

Czysto hipotetycznie – podkreślam – nie można wykluczyć takiej sytuacji, że wirus został wcześniej odkryty wśród nietoperzy lub innych zwierząt, i trafił do laboratorium w celu przebadania, po czym w jakiś sposób się wydostał z takiego ośrodka.

Ale podkreślam - do tej pory wszyscy mikrobiolodzy, wirusolodzy twierdzą, że ten wirus nie ma znamion manipulacji genetycznej. 

Uważa się, że przeszedł na człowieka w wyniku kontaktu ze zwierzęciem. Ale szczegółów nie znamy.

W przypadku wirusa SARS naukowcy trafili do konkretnej jaskini w prowincji Junnan, z której pochodziły nietoperze, które miały podobne szczepy wirusa. Choć jest tu jeszcze sporo ważnych pytań, uważa się, że wirus przedostał się z tej kolonii na inne zwierzę, a to trafiło do konsumpcji i wirus przeniósł się na ludzi.

Możliwe, że po kilku latach odkryjemy również dokładnie miejsce pochodzenia nowego koronawirusa. Jednak trzeba mieć na uwadze, że w przypadku SARS zajęło to kilka lat.

I też nieco pytań w sprawie SARS pozostało. Czy w opisach koronawirusa, z którymi spotkał się pan do tej pory, natknął się pana na pewne oceny, które jeszcze nie dotarły do powszechnej świadomości tutaj w Polsce?  Można zresztą odnieść wrażenie, że próby charakterystyki tego koronawirusa ciągle się zmieniają.

Moim zdaniem te charakterystyki zmieniają się dlatego, że trafia on co i raz na populacje o różnej strukturze, m.in. wiekowej. Struktura wiekowa, poziom higieny, sposób odżywania się w różnych rejonach Chin jest różny od tego, jaki widzimy w Niemczech czy we Francji.

Gdy wirus pojawia się w innej populacji, zaczynają się inne wzorce jego rozwoju.

Pojawiają się też ustalenia, że wirus może mutować. Nie wiemy, jak będzie przebiegać epidemia koronawirusa, jeśli patrzeć na historię wielkich pandemii, czy katastrofalnej hiszpanki, czy innych wcześniejszych, często bywało tak, że miały one kolejne fale uderzeń.

W Chinach zaś są podejmowane środki, by zapobiec tej drugiej fali epidemii. Tym bardziej że są podstawy już, by sądzić, że zakażenia mogą powrócić z nową siłą – tym razem przyniesione przez osoby przyjeżdżające spoza Chin.

I to prawda. To stwarza dodatkowe obciążenia dla chińskiej gospodarki. Bo chińska gospodarka, żeby zacząć eksportować, musi zacząć angażować ludzi z zewnątrz: specjalistów, techników, ekspertów, pobierających próbki, oceniających maszyny.

Teraz zaś każdy obcokrajowiec przyjeżdżający do Chin musi spędzić tam dwa tygodnie w kwarantannie, a potem po powrocie do kraju -  kolejne dwa tygodnie w kwarantannie. To blokuje przepływ ludzi pomiędzy Chinami a światem zewnętrznym i uderza w gospodarkę.

Docierają też takie informacje, że chińscy pracodawcy zmieniają sposób funkcjonowania, oddzielają od siebie stanowiska. To już pomniejsze rzeczy, ale wpisują się w tendencję ochrony przez drugą falą, o której pan mówił.

Na pewno długo będzie utrzymywała się sytuacja taka jak na Zachodzie. Praca zdalna, zamykanie open space’ów – takie działania pojawiają się wszędzie na świecie. 

To część zagadnienia, jak koronawirus zmienia Chiny, zmienia świat, o którym już zaczyna się dyskutować. Czy ma pan już jakieś obserwacje w tej sprawie na podstawie tego, co wiemy o sytuacji w Chinach?

Będzie ogromna presja polityczna i gospodarcza na firmy, by zacząć  przenosić z powrotem na Zachód przynajmniej część łańcuchów dostaw z Chin, tam, gdzie to będzie możliwe, a zwłaszcza jeśli chodzi o produkty strategiczne, medyczne. Chodzi o uniknięcie sytuacji jak teraz, gdy połowa produkcji światowej masek medycznych jest w Chinach.

To powoduje, że gdy tam coś złego się dzieje, połowa świata nie ma dostępu do takich produktów. Tak samo jest z produktami farmaceutycznymi etc.

W przypadku produktów wysoko przetworzonych i średnio przetworzonych będzie presja na przeniesienie produkcji na Zachód – by poprawić sytuację gospodarczą, poziom zatrudnienia. 

W przypadku produktów prostszych będzie próba dywersyfikacji, rozproszenia produkcji między różne państwa Trzeciego Świata.

Jesteśmy niestety na początku tej drogi. Pojawi się jeszcze wiele innych konsekwencji tej pandemii.

Trzeba wrócić do kwestii odpowiedzialności politycznej Chin za to, co się stało. Kilka miesięcy temu mówiliśmy o tym, że zaistniała sytuacja czarnobylska. W Chinach zatajono informacje o zakażeniach, bo miało przecież nie być zakażeń. W efekcie wybuchła tam katastrofalna w skutkach epidemia, która potem przeszła na cały świat. Czy kwestia odpowiedzialności Chin za to, co się stało, za wybuch groźnej pandemii, jest podnoszona w Chinach? Czy wewnętrznie, względem Chińczyków, czy zewnętrznie, wobec reszty świata?

W Chinach ten temat jest nieobecny, władze przekonują za to, że świat powinien być wdzięczny Chinom za powstrzymanie tej epidemii, że były pierwsze na linii frontu. Do tego przekonuje się, że chiński model okazał się niezwykle skuteczny, a to demokracje mają problemy.

Chiny próbują wszczepić w świadomość ludzi kontrast: myśmy szybko przywrócili spokój, w demokracjach jest chaos. Po drugie generują przekaz o Stanach Zjednoczonych, że są samolubne i nie pomagają w czasie pandemii.

A Chiny przedstawiają się jako darczyńca, przekazują pomoc, na przykład Włochom, choć de facto darowano Włochom tylko maski, pozostałą część przekazanych artykułów Włosi kupili.

Nie ma w mediach mowy o tym, że pandemia jest winą Chin. Wręcz przeciwnie, mówi się, że przecież nie ma żadnych dowodów, że wirus pochodzi z Chin, że został do Chin przywleczony z zewnątrz – i tu próbuje się wskazywać, że być może pochodzi z USA.

Może zatem warto przypomnieć, co na temat pochodzenia tego wirusa wiemy.

Wirus pochodzi najprawdopodobniej z Chin, z Azji, wykazuje duże podobieństwa do SARS-CoV, czyli koronawirusa, który wywołał epidemia SARS w 2003 roku. Nastąpiło najprawdopodobniej przejście tego wirusa ze zwierzęcia na człowieka. Potem miało miejsce rozprzestrzenienie się epidemii ze względu na nikłą reakcję władz i próby ukrycia tego problemu, co doprowadziło do tego, że sprawa wymknęła się spod kontroli. Zakażenia rozprzestrzeniły się najpierw po całych Chinach, a potem w czasie Nowego Roku tysiące chińskich turystów, nieświadomych, już zakażonych, rozniosło go po całym świecie.


Na zdjęciu: centrum wystawowe, przekształcone w ośrodek kwarantanny i transferu dla pasażerów w lotniska w Pekinie. Fot. PAP/EPA/ROMAN PILIPEY Na zdjęciu: centrum wystawowe, przekształcone w ośrodek kwarantanny i transferu dla pasażerów w lotniska w Pekinie. Fot. PAP/EPA/ROMAN PILIPEY

W dodatku represjonowano lekarzy, którzy próbowali alarmować o nowego rodzaju wirusie. A można było wtedy zapobiec pandemii.

Represjonowano lekarzy, którzy pod koniec grudnia ubiegłego roku próbowali alarmować władzę i opinię publiczną.

Ostrzegali, że pojawił się nowy wirus podobny do SARS-u. Nie umieli tego jeszcze nazwać. Władze jednak oskarżały ich o to, że sieją panikę i twierdziły, że mają wszystko pod kontrolą.

Spośród tej ósemki zmarło już dwóch lekarzy.

Czy koronawirus przyniesie konsekwencje polityczne? Nie widać pęknięć w strukturach chińskiej władzy?

W społeczeństwie Chin jest duże niezadowolenie. 14 marca był nawet protest w mieście Dongguan, położonym między Kantonem a Shenzen. To ośrodek przemysłowy, centrum produkcyjne. Władze zostały zaskoczone protestem. Zakładały, że w takiej sytuacji epidemiologicznej ludzie będą się bali protestować. Jednak protestowali. To pokazuje, że są duże napięcia wewnętrzne. Jednak w samym aparacie partyjnym nie ma o tym mowy. Jest zwarcie szeregów i duże poparcie dla Sekretarza Generalnego Komunistycznej Partii Chin, Xi Jinpinga który, jak się zdaje, wciąż kontroluje sytuację.

Czyli tak jak państwo prognozowali, tzw. konserwatywny zwrot, tzn. zwiększenie władzy partii  i zacieśnienie kontroli nad nią, mu pomogły.

Chiny są obecnie w bardzo trudnej sytuacji gospodarczej. Potencjalne problemy dla władz będą wynikały obecnie już nie z samej epidemii per se, ale z jej konsekwencji gospodarczych. A te uzależnione są już nie od działań Chin, są poza zasięgiem ich wpływu, zależą od działań państw zachodnich, sytuacji poza Chinami. Zdyscyplinowanie partii i aparatu państwowego po konserwatywnym zwrocie Xi daje partii więcej narzędzi, ale nie wiadomo, czy to wystarczy.

I wiele zależy od rozwoju pandemii.

Wiele zależy od rozwoju pandemii, a także od kwestii readmisji, czyli powrotu wirusa do Chin. To już byłby poważny kłopot.

***

Z dr. Michałem Boguszem z Ośrodka Studiów Wschodnich rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl


Obowiązki pacjenta w postępowaniu z chorobą zakaźną (PAP) Obowiązki pacjenta w postępowaniu z chorobą zakaźną (PAP)