Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Anna Wiśniewska 23.04.2015

KE uderzyła w Gazprom. "Dla Polski to decyzja dekady"

Komisja Europejska postawiła formalne zarzuty rosyjskiemu Gazpromowi. Chodzi o nadużywanie przez koncern gazowy dominującej pozycji na unijnym rynku.
KE uderzyła w Gazprom. Dla Polski to decyzja dekadygazprom.com
Posłuchaj
  • Komisja Europejska stawia formalne zarzuty rosyjskiemu Gazpromowi - relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR)
  • Wojciech Jakóbik, analityk rynku energetycznego: Komisja Europejska kończy z dyktatem Gazpromu (IAR)
  • Wojciech Jakóbik, analityk rynku energetycznego: Polska może zyskać na decyzji Komisji Europejskiej o postawieniu formalnych zarzutów Gazpromowi, choć nie od razu (IAR)
  • Doktor Piotr Wawrzyk, europeista z Uniwersytetu Warszawskiego: Gazprom czeka dotkliwa kara finansowa (IAR)
  • Doktor Piotr Wawrzyk: działania Gazpromu nie mają już znaczenia, kary nie uniknie 9IAR)
  • Kończy się dyktat rosyjskiego koncernu w Europie, Gazprom czeka dotkliwa kara finansowa. Tak zgodnie mówią analitycy energetyczni, z którymi rozmawiała Informacyjna Agencja Radiowa. Komisja potwierdziła, że Gazprom nieuczciwie zawyżał ceny za gaz w Europie Środkowo-Wschodniej. O szczegółach Tomasz Majka (IAR)
  • Kommiersant: zarzuty KE wobec Gazpromu nie takie straszne - relacja Włodzimierza Paca z Moskwy (IAR)
Czytaj także

Jak wynika z komunikatu Komisji Europejskiej, Gazprom ma 12 tygodni na odniesienie się do przesłanego mu oświadczenia o zastrzeżeniach.

- Komisja będzie w pełni respektować prawo Gazpromu do obrony i uważnie przeanalizuje jego komentarze przed pojęciem decyzji - podała KE, podkreślając, że sformułowanie zarzutów nie przesądza o finalnym rozstrzygnięciu sprawy.

Zarzuty dotyczą m.in. nieuczciwych praktyk cenowych
KE zarzuca rosyjskiemu koncernowi Gazprom, że w stosunku do odbiorców w Europie Środkowej i Wschodniej stosuje nieuczciwe praktyki cenowe, uzależnia dostawy gazu od kontroli nad infrastrukturę przesyłową i zakazuje reeksportu gazu.
Komisja Europejska wskazuje, że Gazprom jest dominującym dostawcą gazu w licznych krajach Europy Środkowej i Wschodniej. W ocenie Komisji rosyjski koncern utrudnia konkurencję na rynku gazu w ośmiu z nich: Polsce, Bułgarii, Czechach, Estonii, Węgrzech, Litwie, Łotwie i Słowacji.
KE zarzuca Gazpromowi narzucanie odbiorcom ograniczeń terytorialnych, takich jak zakaz eksportu gazu czy klauzule nakazujące zużycie gazu na określonym terytorium.
- Te terytorialne ograniczenia mogą skutkować wyższymi cenami gazu i pozwalają Gazpromowi na nieuczciwą politykę cenową w pięciu państwach członkowskich (Bułgarii, Estonii, Łotwie, Litwie i Polsce), pobierając od odbiorców hurtowych ceny znacząco wyższe od kosztów Gazpromu czy porównywalnych cen odniesienia - napisano w komunikacie Komisji.
Zdaniem Komisji rosyjska firma może wykorzystywać dominującą pozycję na polskim i bułgarskim rynku, uzależniając dostawy gazu do tych krajów od uzyskania niezwiązanych ze sprzedażą zobowiązań dotyczących infrastruktury przesyłowej. - Na przykład, dostawy gazu uzależniono od inwestycji w projekt gazociągu promowany przez Gazprom lub od zgody na wzmocnienie kontroli Gazpromu nad gazociągiem - napisano w komunikacie KE.
W przypadku Polski, Komisja wskazuje, że Gazprom uzależniał dostawy gazu od utrzymania kontroli nad gazociągiem Jamał. - Gazociąg ten jest jedną z głównych dróg, którymi gaz od innych niż Gazprom dostawców mógłby dotrzeć na polski rynek - napisano w raporcie Komisji.

KE: sprawa przeciwko Gazpromowi nie jest polityczna

Unijna komisarz ds. polityki konkurencji Margrethe Vestager podkreśliła w środę, że sprawa przeciwko Gazpromowi nie ma charakteru politycznego.

Zaznaczyła, że formalna procedura wobec rosyjskiego giganta wszczęta została przed rozpoczęciem konfliktu na Ukrainie.
Komisja Europejska przedstawiła w środę formalne zarzuty wobec rosyjskiej spółki Gazprom o nadużywanie monopolistycznej pozycji na rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej. Bruksela uważa, że rosyjski gigant łamał unijne prawo.
- To nie jest polityczna sprawa; (...) mamy podobne sprawy - powiedziała unijna komisarz. Vestager przytoczyła przykłady postępowań przeciwko firmom państwowym lub ze znacznym udziałem skarbu państwa, jak bułgarski holding energetyczny EAD, francuska firma EDF czy włoski ENEL.
Komisarz przypomniała, że formalna procedura wobec Gazpromu rozpoczęła się w 2012 roku, zatem zanim rozpoczął się konflikt na Ukrainie.
- Z mojego punktu widzenia to jest sprawa konkurencji - podsumowała Vestager.

Gazprom odpowiada na zarzuty

W odpowiedzi na zarzuty Komisji Europejskiej Gazprom oświadczył w środę, że jego działania w UE są zgodne z obowiązującymi standardami i nie są sprzeczne z prawem. Rosyjski koncern uznał oskarżenia KE za bezpodstawne.
- Gazprom ściśle przestrzega norm prawa międzynarodowego i lokalnego obowiązujących w państwach, w których prowadzi interesy. Praktyki biznesowe Gazpromu na rynku UE, w tym te dotyczące ustalania cen gazu, są zgodne ze standardami obserwowanymi u innych producentów i eksporterów gazu - zaznaczył koncern w oświadczeniu.
Jednocześnie Gazprom zapewnił, że liczy na porozumienie z KE i polubowne rozwiązanie spornej sprawy na "szczeblu międzyrządowym". Koncern zwraca także uwagę, że "został stworzony poza jurysdykcją UE i działa na podstawie rosyjskiego prawa z uwzględnieniem społecznie ważnej funkcji i statusu kontrolowanego przez rząd strategicznego podmiotu gospodarczego".

Rosyjskiemu koncernowi grozi grzywna

Jeden z unijnych urzędników powiedział Polskiemu Radiu, że decyzja o formalnym postawieniu zarzutów, która została w środę ogłoszona, była już gotowa w ubiegłym roku, ale wtedy ze względów politycznych została wstrzymana. Działania przyspieszyła nowa komisarz odpowiedzialna za konkurencję, Dunka - Margrethe Vestager.

Jeśli zarzuty wobec Gazpromu potwierdzą się, Komisja Europejska może ukarać rosyjski koncern grzywną do 10 procent jego rocznych przychodów.

Sformułowanie zarzutów opóźnione przez konflikt na Ukrainie

Dochodzenie przeciwko Gazpromowi ws. domniemanych praktyk monopolistycznych w Europie Środkowo-Wschodniej zaczęło się we wrześniu 2012 r. KE rozpoczęła przygotowania do wydania oświadczenia o zastrzeżeniach (statement of objections) już w 2013 r., jednak później sformułowanie zarzutów zostało opóźnione przez konflikt na Ukrainie.
KE miała podejrzenia, że Gazprom segmentuje rynek gazowy, utrudniając wolny przepływ gazu między krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Badała też, czy koncern nie przeciwdziała dywersyfikacji dostaw gazu do tego regionu oraz czy nie narzuca klientom (krajom regionu) nieuczciwych cen, wiążąc je w stałej formule z cenami ropy. Takie działania mogą zostać uznane za szkodliwe dla konsumentów i prowadzące do pogorszenia bezpieczeństwa dostaw.
Niezapowiedziane wizyty inspektorów KE
Uruchomienie dochodzenia było efektem niezapowiedzianych wizyt inspektorów KE w 20 spółkach z 10 krajów UE położonych w Europie Środkowo-Wschodniej. Wizyty odbyły się w firmach zajmujących się dostawami, przesyłem i magazynowaniem gazu dostarczanego m.in. przez Gazprom. Inspekcje miały miejsce we wrześniu 2011 roku, a inspektorzy zawitali m.in. do polskiego PGNiG, kupującego gaz od rosyjskiego koncernu, oraz do państwowego operatora gazociągów przesyłowych Gaz-System.
Komisja wyjaśniała, że jedną z przyczyn uruchomienia postępowania antymonopolowego wobec Gazpromu było utrzymywanie się wysokich cen gazu w Europie Środkowo-Wschodniej, także w Polsce, pomimo kryzysu i ich spadku w Europie Zachodniej.
Pozew polskiego PGNiG
Kupujący błękitne paliwo od Gazpromu polski PGNiG złożył w lutym 2012 r. w Trybunale Arbitrażowym w Sztokholmie pozew przeciw Gazpromowi i jego spółce Gazprom Eksport, domagając się zmiany zasad ustalania cen gazu. Ostatecznie Gazprom zgodził się na zmianę warunków, a PGNiG wycofał pozew. Jednak decyzja KE może mieć wpływ na trwające obecnie negocjacje polskiej spółki z Gazpromem.
Możliwość podjęcia rozmów dało tzw. okno negocjacyjne, które otworzyło się w listopadzie ub. roku. Termin ten został uzgodniony dwa lata temu, kiedy to PGNiG i Gazprom zawarły aneks do kontraktu jamalskiego. Okno otwarte jest przez pół roku, a więc do maja br. firmy mają czas na dogadanie się.

PGNiG negocjuje z Gazpromem ceny gazu >>>

Eksperci zwracają uwagę, że choć w domenie publicznej nie ma oficjalnej informacji o tym, jaka ilość gazu w kontrakcie jamalskim jest indeksowana do cen ropy, to jakaś część ceny, którą płaci za gaz PGNiG, zależy od średniej ceny ropy z ostatnich 9 miesięcy.

Przedmiotem śledztwa KE wobec Gazpromu jest też klauzula zawarta w niektórych kontraktach Gazpromu z krajami Europy Środkowo-Wschodniej, zakazująca im reeksportu gazu przesyłanego z Rosji. Taką klauzulę w długoterminowej umowie gazowej z Rosją zniosła Polska w czasie negocjacji gazowych w 2010 r., w które zaangażowana była KE.

"Decyzja dekady z punktu widzenia Polski"

Przedstawienie zarzutów przez KE rosyjskiemu Gazpromowi to z polskiego punktu widzenia decyzja dekady - uważa b. szef resortu skarbu Mikołaj Budzanowski. Rosyjska spółka nie będzie jednak skora do zapłacenia kary - ocenia Piotr Kasprzak z Hermes Energy Group.
Zdaniem b. ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego z punktu widzenia polskich interesów Komisja Europejska podjęła jedną z ważniejszych decyzji w ostatniej dekadzie. - KE potwierdziła naszą ocenę o nadużywaniu pozycji dominującej przez Gazprom. Dobrze, że po kilku latach ktoś obiektywnie to ocenił i będzie domagał się konsekwencji prawnych i finansowych. Czas bezczynności się skończył - powiedział Budzanowski.
Jak zauważył Budzanowski, decyzja KE ma implikacje prawne, czyli będzie prowadziła do zmiany obowiązujących kontraktów gazowych tak, by dostosować je do wymogów prawa unijnego. - Po drugie, pozostanie do rozstrzygnięcia kwestia okresu między 2004 a 2011 r., kiedy to umowy te funkcjonowały i gaz był dostarczany do krajów UE w oparciu o nieuczciwe praktyki. To jest bardzo interesujące, bo to nie dotyczy tylko jednego roku, tylko wielu lat, od momentu wejścia do UE nowych krajów. Warto podkreślić, że we wszystkich trzech głównych zarzutach pojawia się Polska, jako kraj, który w największym stopniu był poszkodowany przez nieuczciwą politykę cenową Gazpromu w okresie objętym przedmiotem badania, czyli od momentu wejścia Polski do UE - powiedział.
Zwrócił uwagę, że decyzja KE będzie miała wpływ na renegocjacje długoterminowego kontraktu, jakie w ramach tzw. okna negocjacyjnego prowadzi z Gazpromem spółka PGNIG. - Chodzi przede wszystkim o formułę kształtowania ceny, która jest przedmiotem renegocjacji. W związku z tym jest to dla nas korzystny moment. Nawet jeśli Gazprom nie zgodzi się z tym, co zarzuciła mu KE, i polska strona będzie zmuszona zwrócić się do arbitrażu, to dzięki decyzji KE zdobywamy bardzo cenne argumenty, trzeba podkreślić - obiektywne argumenty instytucji unijnej - uważa Budzanowski.
Pytany o możliwość nałożenia na rosyjskiego monopolistę kary finansowej, Budzanowski nie wykluczył takiej możliwości. - Jeśli KE stwierdza, że była prowadzona nieuczciwa polityka cenowa i przedstawia dowody, że Polska jest jednym z pięciu poszkodowanych krajów z największym wolumenem gazu (ok. 10 mld m. sześc.), to ktoś powinien za to ponieść konsekwencje finansowe - powiedział.

Bloomberg: cena gazu spadnie w przyszłym roku o 30 proc.

Źródło: Bloomberg/x-news

Eksperci o zarzutach dla Gazpromu: dotkliwej kary finansowej nie uniknie

Kończy się dyktat rosyjskiego koncernu w Europie, Gazprom czeka dotkliwa kara finansowa. Tak zgodnie mówią analitycy energetyczni.
Wojciech Jakóbik, analityk energetyczny przyznaje, że Polska może zyskać na tej decyzji, choć nie od razu. Gazprom musi uwzględnić europejskie prawo antymonopolowe. Ten proces będzie trwał, ale jedno jest pewne, że czasy dzikiej działalności rosyjskiego koncernu w naszej części świata kończą się - przekonywał.
Doktor Piotr Wawrzyk, europeista z Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę, że wyrok jest efektem postępowania, które rozpoczęło się jeszcze przed pogorszeniem wzajemnych relacji Unii Europejskiej z Rosją. Politolog przekonuje, że Moskwa decyzję Komisji będzie tłumaczyła kolejną "walką polityczną".
Z kolei Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uważa, że rosyjski gigant nie jest skory do kompromisu. Ekspert przekonywała, że Bruksela sięgnęła po bardzo mocne argumenty wobec Gazpromu. - Wspólne reguły konkurencji są najsilniejszym instrumentem jakim dysponuje Komisja Europejska - zauważa.

Mikołaj Budzanowski, były minister skarbu państwa: Polska może skorzystać na tranzycie gazu na Ukrainę.

Źródło: Newseria

Kommiersant: zarzuty KE nie takie straszne

Rosyjski dziennik “Kommiersant” ocenia, że rezultaty trzyletniego postępowania Komisji Europejskiej wobec Gazpromu, są "formalnym przykryciem do gotowości dogadania się".
Zdaniem komentatora dziennika, rezultatów tych z nadziejami oczekiwano w wielu państwach Europy i trwogą w Moskwie. Z jednej strony okazały się bardziej łagodne niż mogłyby być, z drugiej - Gazprom już wcześniej zaczął korygować swoją politykę tam, gdzie spodziewał się najpoważniejszych zastrzeżeń. Autor publikacji pisze, że w efekcie oskarżenie o zawyżanie cen, które "powinno być zasadniczym", obecnie jest "najbardziej wątpliwym".
Twierdzi też, że zdecydowane stanowiska obu stron są jedynie "formalnym przykryciem do gotowości dogadania się". Jednak - jego zdaniem - dialog może utrudnić polityka, która za nimi stoi.
Gazeta, powołując się na swoje źródło, pisze, że Gazprom widzi w Europie oddzielne rynki gazowe, zaś Bruksela uważa, że istnieje już jeden rynek gazowy Unii Europejskiej.
- Dlatego Bruksela będzie kontynuować nieoficjalne starania, aby rosyjski gaz dla wszystkich państw Wspólnoty był dostarczany mniej więcej w jednej cenie i postępowanie wobec Gazpromu daje realne możliwości dla osiągnięcia tego celu - pisze "Kommiersant".

IAR/PAP, awi