- Trzeba pamiętać o tym, że opóźnienie we wdrożeniu przepisów Unijnych, może się wiązać z nałożeniem poważnych kar finansowych na kraj członkowski. Po drugie, obecna ustawa o efektywności energetycznej wygasa już niedługo, praktycznie z początkiem przyszłego roku, wygasną najważniejsze przepisy tej ustawy, które zawierają pewne rozwiązania wspierające efektywność energetyczną. Także, jeżeli nie będziemy mieli nowej ustawy, to zostaniemy bez instrumentu wspierającego efektywność energetyczną - mówi Agata Bator.
Zmieni się sposób funkcjonowania przedsiębiorstw energetycznych
Dyrektywa unijna dotycząca efektywności energetycznej z 2012 roku zasadniczo zmienia logikę funkcjonowania przedsiębiorstw energetycznych, sprzedających gaz, ciepło lub energię elektryczną
- Dyrektywa wymaga od państw członkowskich, aby stworzyły systemy zobowiązujące do oszczędzania energii. Te systemy powinny zapewniać, że przedsiębiorstwa energetyczne, będą uzyskiwały określone oszczędności energii, i co ciekawe, te oszczędności powinny być uzyskiwane u odbiorców końcowych, czyli u konsumentów – dodaje.
"Jest to zabieg celowy"
- Wygląda to w pierwszej chwili na paradoks ponieważ, przedsiębiorstwa energetyczne zarabiają na sprzedawaniu jak największej ilości energii. Jest to zabieg celowy, chodzi o to, aby dokonać transformacji rynku, z takiego gdzie energia jest towarem, i dążymy do jak największej sprzedaży tego towaru, na rynek, w którym towarem jest co innego np. właściwa temperatura w pomieszczeniu. Tę temperaturę można uzyskać na różne sposoby, nie tylko na pompowaniu jak największej ilości gorącej wody do kaloryfera, ale na przykład przez termomodernizację budynku – tłumaczy gość.
Polska gospodarka pomimo pewnego progresu w ostatnich latach, wciąż jest mało efektywna energetycznie i zużywa o kilkanaście procent więcej energii na jednostkę PKB niż wynosi średnia unijna.
Błażej Prośniewski