Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 26.09.2014

„Trupy w szafie” już były. Teraz trzeba ich szukać w gospodarce

Mam radę dla Pani premier Ewy Kopacz oraz jej nowych, może lepiej powiedzieć – starych ministrów. Po aferach z Igorem Ostachowiczem i półmilionową odprawą minister infrastruktury, które można nazwać „trupami w szafie” po poprzednikach, niech szybko zrobią przegląd czy podobne niespodzianki nie czekają ich w gospodarce. Bo te, oprócz politycznego niesmaku i furii obywateli, mogą wywołać zdecydowanie większe szkody.
Jarosław KrawędkowskiJarosław Krawędkowski

Zdefiniuję, co nazywam trupem w szafie – to na ogół stary problem, zakonserwowany, czytaj dobrze ukryty przed wzrokiem opinii społecznej i decydentów, ale nadal tlący się, można powiedzieć tykający, mogący wywołać niezłe spustoszenie np. w finansach publicznych, budżecie państwa, czy też w systemie fiskalnym.

Już z pierwszą taką sprawą pani premier zetknęła się prawie w dniu nominacji. To kwestie górnicze – akcja blokowania rosyjskiego węgla i protestów górników przeciwko likwidacji kopalni Kazimierz-Juliusz.

W pierwszym przypadku, poprzedni rząd przygotował projekty ustaw, które mają poprzez postawienie wysokich wymagań jakościowych, powstrzymać import węgla ze Wschodu. Sprawa wlokła się od lat i nabrała tempa w ostatnich miesiącach, mam wrażenie popędzana zaostrzającym się konfliktem rosyjsko-ukraińskim, i sankcjami.

Teraz pani premier obiecuje przyspieszenie prac nad tą ustawą. Czy jednak nowe prawo nie narazi Polski na zarzuty niedozwolonych w UE i WTO działań? Czy, jeśli mamy do czynienia z cenami dumpingowymi węgla, nie lepiej było wszcząć stosowne procedury antydumpingowe?

Nie bronię rosyjskiego węgla, ale ostrzegam: nie strzelajmy z armaty do wróbla, bo huk może zaszkodzić i naszym uszom.

Może właśnie dlatego nie dociera do nich zakonserwowany w szafie kolejny problem – opłacalności i kosztów wydobycia w polskich kopalniach. Te kwoty są tak wysokie, że naprawdę niektóre kopalnie nadają się tylko do zamknięcia.

To nie dociera jednak do potężnego lobby górniczego. Przykładem jest protest górników z kopalni Kazimierz-Juliusz. Bronią się przed zamykaniem ich zakładu pracy, brakiem wypłat i groźbą pozbawienia mieszkań, w przypadku sprzedania majątku spółki.

Rozumiem ich strach, uważam że kwestie mieszkaniowe, socjalne, dotyczące ich rodzin, związane z likwidacją kopalni, powinny i muszą zostać załatwione w cywilizowany sposób. Ale czy rząd, nie mając pomysłu na ten „cywilizowany” sposób nie cofnie się, i likwidacja nierentownych kopalń nie wróci do szafy?

Z innej beczki – w ostatnich dniach mieliśmy do czynienia z protestem pracowników sądów i prokuratur, żądających podwyżek ich skandalicznie niskich uposażeń. Sprecyzujmy, że nie chodzi o sędziów i prokuratorów, ale cały aparat obsługujący ich działania.

Od lat mówi się, że problem ich niskich płac trzeba wreszcie załatwić. Dzisiaj na pokładzie znalazł się nagle nowy minister sprawiedliwości i ogłosił: znalazłem w budżecie dodatkowe 10 milionów złotych, będą podwyżki. Ale tylko dla aparatu sędziowskiego, nie prokuratorskiego. Ci – to problem prokuratora Seremeta, nie mój.

Kolejny trup w szafie, który zaskrzeczał, wyszczerzył zęby i nadal tam pozostaje. Mimo tych 25 zł, które dostaną pracownicy sekretariatów w sądach.

A ile takich nierozwiązanych problemów jest jeszcze w innych dziedzinach: w rolnictwie, transporcie, podziale unijnych pieniędzy, szkolnictwie – tym podstawowym i wyższym, czy też w energetyce.

Tych skrzeczących, wciąż tykających i czekających na swoją na przykład przedwyborczą – okazję?

Jarosław Krawędkowski