Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 10.08.2014

Kanadyjczyk z objawami Eboli. Badania wykluczyły obecność wirusa

Kanadyjczyk, który wrócił niedawno z Nigerii do ojczyzny, trafił do szpitala z objawami przypominającymi pierwsze symptomy gorączki krwotocznej.
Zdjęcie ilustracyjneZdjęcie ilustracyjnesxc.hu/cc

Mężczyzna uskarżał się m.in. na wysoką gorączkę. Lekarze postanowili umieścić go w izolatce w jednym ze szpitali w Toronto. Próbki pobrane od pacjenta zostały przesłane do krajowego laboratorium mikrobiologicznego w Winnipegu.
Jak przekazał w niedzielę kanadyjski minister zdrowia Eric Hoskins, wyniki badań jednoznacznie wykluczyły obecność wirusa Ebola.
Epidemia Eboli - czytaj więcej>>>

Gwinea i Zambia zamykają swoje granice
Obecna epidemia Eboli rozpoczęła się w marcu w Gwinei i rozprzestrzeniła się do Sierra Leone, Liberii i Nigerii. WHO podała, że liczba osób zarażonych wynosi obecnie ok. 1,8 tys., a ofiar śmiertelnych - 961.
W sobotę minister zdrowia Gwinei, Rimy Lamah, ogłosił, że podjęto decyzję o zamknięciu przejść granicznych z Sierra Leone i Liberią. Jak wyjaśnił, ma to zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby.
Również Zambia zamknęła swoje granice przed podróżnymi z krajów dotkniętych epidemią wirusa. Władze tego kraju zabroniły wjazdu na swoje terytorium osobom przybywającym z Gwinei, Sierra Leone, Liberii i Nigerii. Obywatele Zambii, którzy wrócą do ojczyzny po pobycie w jednym z tych krajów muszą obowiązkowo przejść kwarantannę.

Liberia i Nigeria wprowadzają stan wyjątkowy

Prezydent Nigerii Goodluck Jonathan ogłosił w piątek w całym kraju stan wyjątkowy w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa Eboli. Wyasygnował też fundusz, którego wartość wynosi 11,6 mln dolarów, na walkę z epidemią.

W kraju tym stwierdzono siedem przypadków zachorowań. Dwie osoby zmarły. Kilkadziesiąt osób, które miały kontakt z chorymi, jest pod obserwacją.

Wirus został przywieziony do Nigerii prawdopodobnie z Liberii. Prezydent Liberii, Ellen Johnson Sirleaf, wprowadziła stan wyjątkowy w swoim kraju w środę. Ma on obowiązywać 90 dni. "Rząd i obywatele Liberii muszą podjąć nadzwyczajne kroki, by ratować kraj i życie ludzi" - stwierdziła w oświadczeniu przywódczyni.
UE przeznaczy dodatkowe 8 mln euro na powstrzymanie epidemii
- Ratowanie ludzkiego życia oraz dostarczenie Afryce Zachodniej bardziej znaczącej pomocy jest obecnie pilniejsze niż kiedykolwiek - powiedział komisarz Unii Europejskiej ds. rozwoju Andris Piebalgs.
Decyzja o przeznaczeniu kolejnych 8 mln euro na walkę z Ebolą oznacza, że w sumie od stycznia 2014 roku Wspólnota wyasygnowała na ten cel już 11,9 mln euro.
Środki te wesprą działania Światowej Organizacji Zdrowia, która dostarcza krajom dotkniętym epidemią sprzęt medyczny i koordynuje nadzór epidemiologiczny. Pieniądze dostaną także Lekarze bez Granic oraz Międzynarodowy Ruch Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca.

Umiera od 50 do 90 proc. chorych

Gorączkę krwotoczną Ebola wywołuje wirus Ebola należący do rodziny Filoviridae - jednoniciowych wirusów RNA. Jego rezerwuarem są prawdopodobnie owocożerne nietoperze, często spożywane w krajach Afryki (w Polsce nie występują). Zarazić się wirusem od człowieka można poprzez kontakt z wydzielinami osoby chorej, zwłaszcza krwią.

Objawy rozpoczynają się po okresie trwającym nawet 21 dni i początkowo przypominają grypę. Zarażony odczuwa bóle mięśni, dreszcze, ma wysoką gorączkę. Później pojawiają się wymioty, bóle klatki piersiowej i wysypka. Chory słabnie, następują obfite krwawienia wewnętrzne, z jam ciała, a nawet poprzez pory skóry. Umiera od 50 do 90 proc. chorych. Jeśli chory przeżył dwa tygodnie od wystąpienia gorączki, ma szansę wyzdrowieć.

Wirus Ebola jest stosunkowo mało odporny - niszczy go na przykład promieniowanie UV (także światło słoneczne), temperatura powyżej 60 stopni Celsjusza, a także powszechnie dostępne chemiczne środki do dezynfekcji. Przestrzeganie zasad higieny dobrze chroni przed wirusem. Szczególnie ważne jest odizolowanie osób chorych od zdrowych w odpowiednich ośrodkach i neutralizacja wirusa wydzielanego przez pacjenta. Wyjątkowo duży zasięg obecnej epidemii specjaliści przypisują, między innymi, brakowi właściwej izolacji chorych.

Szczepionka być może w 2015
- Próby ze szczepionką jednej z angielskich firm farmaceutycznych, prowadzone także na zwierzętach, dały pozytywne wyniki - powiedział w sobotę dyrektor departamentu szczepionek Światowej Organizacji Zdrowia, Jean-Marie Okwo Bele.
WHO planuje powołać międzynarodową grupę ekspertów, którzy zajęliby się dalszym doskonaleniem tej szczepionki. We wrześniu mają się zacząć jej testy kliniczne, które wykażą, m.in., czy nie powoduje ona negatywnych skutków ubocznych. Przeprowadzono by je w USA i w którymś z krajów afrykańskich.
Testy potrwałyby od dwóch do trzech miesięcy. Gdyby zakończyły się pomyślnie, to pod koniec roku mogłaby się rozpocząć ich druga faza, a następnie, już w przyszłym roku, szczepionka mogłaby trafić do użytku.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

IAR, PAP, kk

''