Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 15.05.2015

Imigrantów i potrzebujemy, i obawiamy się. Przede wszystkim brakuje polityki migracyjnej

Komisja Europejska proponuje kwotowy system rozdzielania uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu, według którego przypadłoby nam tysiąc osób. Ostateczne ustalenia w tej sprawie mają zapaść w czerwcu, ale już widać, że dyskusja będzie gorąca. Bowiem np. Polska uważa, że przyjmowanie imigrantów powinno być dobrowolne, a Węgry mówią zdecydowanie – nie.
Posłuchaj
  • Kwoty imigrantów to nie rozwiązanie długofalowe, lecz rozwiązanie bieżącego problemu pewnych krajów. A tak naprawdę może bardzo popsuć widzenie tych spraw na dłuższą metę – wyjaśnia gość Jedynki dr Paweł Strzelecki z SGH. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Specjaliści są bardzo mile widziani, gdyż przede wszystkim w ich przypadku odpadają koszty bardzo drogiego kształcenia. A tu już mamy do czynienia z tzw. drenażem mózgów – zauważa gość Polskiego Radia 24 Monika Zaręba, ekspert rynku pracy, Pracodawcy RP. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Komisja Europejska chce, by Polska przyjęła około 1000 uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu. Nie będzie to miało dużego znaczenia dla Polski – uważa Anna Trylińska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W zeszłym roku trafiło do nas około stu Syryjczyków, w 2013 około 200. Mają oni problem w odnalezieniu się, zwłaszcza na rynku pracy – podkreśla Anna Trylińska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Ci imigranci, którzy do nas trafiają, często pracują nielegalnie i są wykorzystywani przez polskich pracodawców – ocenia Karolina Mazurczak ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W perspektywie 10 lat na pewno polska gospodarka będzie potrzebować pracowników spoza naszego kraju – zaznacza szef Instytutu Badań Strukturalnych Piotr Lewandowski. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Nasz kraj nie jest atrakcyjnym kierunkiem dla uchodźców – zauważa Anna Trylińska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Niepotrzebnie obawiamy się uchodźców. Na razie Polska jest krajem o bardzo małej liczbie imigrantów – podkreśla Anna Trylińska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Zdaniem Jacka Brzozowskiego z Pracodawców RP – polski rząd powinien zwracać większą uwagę na forum Unii Europejskiej, że na naszej wschodniej granicy też to ciśnienie migracyjne rośnie. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Podstawowym problemem jest, czy imigranci z krajów afrykańskich i z Bliskiego Wschodu zadomowiliby się na naszym rynku, czy mieliby szansę na zdobycie pracy.

– Niektórym by się zapewne to udało, np. studentom. Natomiast te nieszczęsne „kwoty” są niestety związane z uchodźcami, którzy uciekają przed różnymi zagrożeniami w ich krajach i raczej Polskę traktowaliby jako zło konieczne. Dlatego mieliby problemy z zadomowieniem się u nas. Ponadto to niewłaściwe, by tak z góry traktować kraje i proponować im takie kontyngenty osób, które stanowią „jakiś problem” dla południa Europy. Każdy kraj powinien prowadzić, przynajmniej do pewnego stopnia, suwerenną politykę migracyjną –  wyjaśnia gość Jedynki dr Paweł Strzelecki ze Szkoły Głównej Handlowej.

To nie rozwiązanie, tylko gaszenie pożaru

 Zwłaszcza, że nie jest to rozwiązanie długofalowe, lecz rozwiązanie bieżącego problemu pewnych krajów. A tak naprawdę może bardzo popsuć widzenie tych spraw na dłuższą metę. W najbliższym czasie Unia Europejska będzie musiała wypracować wspólną politykę migracyjną.  – Trzeba też wziąć pod uwagę to, czy kraje są gotowe na przyjmowanie imigrantów, gdyż nie ma doświadczeń z dużą fala napływu uchodźców – dodaje dr Strzelecki.

W przypadku masowego napływu imigrantów, mamy do czynienia z dwoma zjawiskami. Z jednej strony jest problem podziału między społecznością lokalną a napływową, a z drugiej strony obawa, czy też poczucie zagrożenia, nawet w wymiarze kryminalnym, występujące u stałych mieszkańców.

– W tym drugim przypadku warto zawsze poznać wyniki badań w tym zakresie, czy rzeczywiście są powody do obaw, czy jest zagrożenie przestępczością ze strony imigrantów – podkreśla gość Polskiego Radia 24 Monika Zaręba, ekspert rynku pracy, z organizacji Pracodawcy RP.

Natomiast pierwsza sprawa może być problemem szczególnie w sytuacji, gdy przyjeżdżamy do obcego kraju, a nie dbamy zbytnio o integrację z jego mieszkańcami. Często przeszkodą dla starszego pokolenia imigrantów jest też brak znajomości języka.

Polski problem nadciąga już ze Wschodu

Propozycje Komisji Europejskiej byłyby dla nas kłopotliwe, biorąc pod uwagę, że rośnie też skala migracji na wschodniej granicy Unii. Chodzi o Ukraińców, którzy masowo zaczynają przyjeżdżać do Polski, głównie z powodów ekonomicznych, nie bezpieczeństwa. Tylko w styczniu i w lutym przedsiębiorcy zarejestrowali w urzędach pracy ponad 127 tys. oświadczeń obywateli Ukrainy, a rok temu takich oświadczeń było tylko 50 tys., skala zjawiska więc rośnie.

– Ukraińcy już od paru lat stanowią największa grupę imigrantów w Polsce. Ale w poprzednich latach byli to imigranci krótkookresowi, którzy przyjeżdżali, by popracować i wracali do siebie. Teraz natomiast obserwujemy, że to mniej wahadłowa imigracja, a bardziej związana z chęcią zostania w Polsce na stałe. Pytanie – czy rząd ma koncepcję, co z tymi ludźmi robić? To podobnie jak z problemem całej UE, co zrobić z uchodźcami? – zastanawia się ekspert z SGH.

W rejestrach urzędów pracy mamy już bowiem 4 tys. obcokrajowców, a firmy lawinowo ściągają następnych. Natomiast 273 takie osoby pobierają już zasiłek dla bezrobotnych.

Jednak Unia bez polityki migracyjnej…

Problem w tym, że Unia nie ma wspólnej polityki migracyjnej. Zdaniem Jacka Brzozowskiego z Pracodawców RP  – nasz rząd powinien zwracać większą uwagę na forum Unii Europejskiej, że na naszej wschodniej granicy też to ciśnienie migracyjne rośnie.

– Tysiące ludzi wjeżdża do Polski. Oni w pewnym sensie sobie radzą, znajdują pracę, ale to jest w jakimś stopniu nasz wysiłek, także na rzecz tego zjawiska, jakim jest napływ emigrantów do Unii Europejskiej. I o tym trzeba głośno mówić, podawać statystyki, trzeba się chwalić, trzeba wręcz prosić Komisję Europejską o pomoc: na programy adaptacyjne, na kursy językowe – dodaje.

… i Polska bez polityki migracyjnej

Jeśli chodzi o Ukraińców, to problem z ich asymilacją jest zdecydowanie mniejszy niż z innymi emigrantami. To są osoby, które bardzo często mają znajomości w Polsce.

– I tak naprawdę oni sobie dość dobrze radzą, nawet bez pomocy. Pytanie tylko, czy chcielibyśmy mieć taką trochę szarą strefę, która jest poza kontrolą organów państwa. Czy raczej realizować taką politykę, która przywracałyby tych emigrantów do tzw. oficjalnego obiegu – zauważa dr Strzelecki z SGH.

A ponadto, jaką chcemy prowadzić politykę migracyjną, kogo chcemy gościć na dłużej, komu zaoferować obywatelstwo. Zwłaszcza, że polski rynek pracy na pewno będzie potrzebował „świeżej krwi”.

–  Może jest to kwestia kilkunastu lat, ale zacznie ubywać rąk do pracy. I pamiętajmy o wielkiej emigracji Polaków do Europy Zachodniej. Dlatego trzeba zarządzać tym procesem, a nie tylko się przypatrywać – podkreśla gość radiowej Jedynki.

Do 2040 roku o 2,5 mln obywateli zmniejszy się ludność Polski. A do 2050 roku będą to kolejne 2 mln.

Kontrola napływu imigrantów

Nie możemy sobie pozwolić na brak regulacji w zakresie migracji, bowiem i w interesie społeczeństwa, i gospodarki, i imigrantów jest, by każde państwo miało odpowiednią politykę migracyjną. Żeby nie tworzyć atmosfery wrogości, by minimalizować skalę ewentualnych problemów.

– W przypadku większości państw Unii, odpowiednia wydaje się polityka nastawiona na potrzeby rynku pracy. Natomiast trudno powiedzieć, czy limit liczbowy byłby najlepszym rozwiązaniem. Choć warto rozważyć limity związane z branżami, określić potrzeby konkretnych rynków pracy – zauważa gość Polskiego Radia 24 Monika Zaręba.

W wielu krajach UE jest bardzo duże zapotrzebowanie na wysoko wykwalifikowanych pracowników fizycznych, do prac prostych, ale też specjalistów, przede wszystkim z branży nowych technologii.

Specjaliści są bardzo mile widziani, gdyż przede wszystkim w ich przypadku odpadają koszty bardzo drogiego kształcenia. – A tu już mamy do czynienia z tzw. drenażem mózgów. Dzięki dużo większej mobilności niż przed laty, jest to dużo łatwiejsze – dodaje.

Dla Ukraińców jesteśmy atrakcyjni…

Polska nie jest zawsze krajem pierwszego wyboru, ale być może, a raczej na pewno, będzie się to zmieniać, w miarę poprawy naszej sytuacji ekonomicznej, poziomu życia.

–  Dla Ukraińców na pewno jesteśmy krajem, w którym czują się dobrze, a jeśli chodzi o możliwości znalezienia pracy, to u nas jest dużo lepiej niż u nich – podkreśla dr Strzelecki.

Najwięcej mamy też Ukraińców, bo to jedna z tych nacji, która korzysta z uproszczonych procedur przy podejmowaniu pracy w Polsce, wystarczy oświadczenie pracodawcy.

… a Ukraińcy mogą być cenni dla gospodarki

Zdecydowanie nasza gospodarka potrzebuje imigrantów. Jak ocenia Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych, niektóre branże będą ich bardzo potrzebować.

– Rolnictwo, gdzie za parę lat Polakom nie będzie się chciało pracować, budownictwo, bo ci ludzie będą tańsi, a Polacy będą przechodzili do innych miejsc pracy. To będą też różnego rodzaju usługi dla gospodarstw domowych, zarówno prowadzenie, jak i usługi opieki. Za 10 lat to może być bardzo ważny wymiar, gdyż polskie społeczeństwo będzie się szybko starzeć i możemy nie mieć krajowej podaży ludzi, którzy będą się zajmować opieką na osobami starszymi i chorymi – prognozuje.

Jak dodaje ekspertka z Pracodawców RP, przy odpowiednim wykorzystaniu ich potencjału imigranci mogą się stać siłą napędową gospodarki. – Jeśli z jednej strony będą mieli warunki do integracji, a z drugiej zadbamy o świadomość prawną, kulturową. Wiele zależy też od tego, jak funkcjonuje cała gospodarka, czy są dobre warunki do prowadzenia przedsiębiorczości. Imigranci nie tylko przyjmują miejsca pracy, ale mogą też je tworzyć. I to nie tylko dla „swoich” – przypomina.

Imigranci zazwyczaj przejmują te prace, których miejscowi nie chcą podejmować. I wypełniają lukę kadrową tam, gdzie pracowników nie ma.

Wakaty dla cudzoziemców już są

W Polsce już zaczyna brakować  lekarzy, bo nasi wyjeżdżają. Można się oczywiście zastanawiać nad porównywalnością dyplomów i nad wyszkoleniem lekarzy w różnych krajach.

– Ale istotne jest to, że gdy spojrzymy np. na Niemcy lub Norwegię, to czy będziemy się rozwijać szybko, czy wolno, to taka jest nasza przyszłość. Te kraje znajdują się bowiem w takiej sytuacji, w jakiej my znajdziemy się za kilkanaście lat, jeśli chodzi o zapotrzebowanie na różnego rodzaju specjalistów, czyli pielęgniarki, lekarzy czy choćby informatyków, których domagała się niedawno niemiecka gospodarka – ocenia dr Strzelecki.

Imigranci psują rynek pracy?

Często pojawia się wątek, że imigranci pogarszają status miejscowych pracowników, ponieważ mają niższe żądania płacowe. Ale to zależy od wielu czynników, uważa ekspertka z Pracodawców RP.

– Zależy o jakiej grupie imigrantów mówimy, jakie są regulacje prawne w określonym państwie. Na pewno w przypadku kraju przyjmującego wielu imigrantów, trzeba uważać na to, by nie doszło do takich negatywnych zjawisk jak wzrost szarej strefy, spadek wysokości pensji ze względu na możliwość wyboru spośród wielu pracowników. Dlatego tak ważna jest odpowiednia polityka migracyjna, odpowiednie prawo pracy, które zagwarantuje rzeczywistą kontrolę tych wszystkich zjawisk – wylicza Monika Zaręba.

Jednak kontrola instytucjonalna nie odniesie raczej skutku, gdyż patologie zazwyczaj zdarzają się w szarej strefie, i tu decyduje świadomość prawna samych imigrantów. Muszą oni wiedzieć, jakie prawa im przysługują, na jakich warunkach mogą tu przebywać i mieć poczucie, że mają się do kogo zwrócić w razie problemów.

Przedsiębiorcy są bardziej konkurencyjni, jeśli do pewnych kategorii prac mogą zatrudniać tańszych pracowników. Teraz w Polsce zatrudniamy na tej zasadzie np. Ukraińców w rolnictwie, w budownictwie.

Migracja ściśle monitorowana

Jeżeli pozwolimy na to, by tworzyły się getta, co jest prawdopodobne w przypadku napływu ludności obcej nam kulturowo, to może dochodzić do bardzo groźnych tarć.

– Dlatego trzeba zabiegać o integrację i trzeba przewidzieć, komu, w jakiej liczbie i w jakim stopniu, jesteśmy w stanie ją zapewnić – podkreśla gość Polskiego Radia 24.

Bo oprócz gospodarki ważne są też sprawy społeczne. Czy asymilować imigrantów, czy też raczej pozawalać, by te kultury funkcjonowały w takim kształcie, w jakim chcą przybysze. Przy założeniu, że jest to działanie pokojowe.

Świat się właśnie w ten sposób rozwija. Poszukiwani są opłacalni pracownicy i to już także nas dotyczy. Czyli nasza gospodarka na imigrantach może też skorzystać.

Sylwia Zadrożna, Błażej Prośniewski, Karolina Mózgowiec, Małgorzata Byrska