Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Grażyna Raszkowska 30.06.2015

Grecja: bankructwo będzie bolesne

Europa z niepokojem patrzy na poczynania greckiego rządu, a także na ostateczne decyzje eurogrupy, czyli ministrów finansów strefy euro. W Atenach zamknięte są banki, nie działa giełda. To skutek zerwanych negocjacji rządu premiera Aleksisa Ciprasa z międzynarodowymi wierzycielami.
Posłuchaj
  • Kurs „przejścia” euro na drachmę będzie obowiązywał tylko pierwszego dnia, następnego będzie już zupełnie inny: słabszy – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka z Konfederacji Lewiatan. (Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Z punktu widzenia inwestorów kolejne obniżanie ratingu dla Grecji nie ma już żadnego znaczenia – mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, który był gościem PR 24. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Grecka waluta, po rezygnacji z euro bardzo by się osłabiła – tłumaczy dr Robert Zmiejko ze Szkoły Głównej Handlowej. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dr Maciej Bukowski, prezes Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych, prezentuje powojenną historię gospodarczą Grecji. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W długiej perspektywie niewypłacalność oznacza, że koszty zadłużenia nie będą już ciążyć na greckim budżecie – wyjaśnia Adam Czerniak z Centrum Analitycznego Polityka Insight i SGH. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • O stratach i kosztach poniesionych wskutek ewentualnego ogłoszenia niewypłacalności Grecji mówi główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dr Robert Zmiejko ze Szkoły Głównej Handlowej ma nadzieję, że Grecja nie opuści strefy euro, bo przyniosłoby to poważne skutki dla całej jej gospodarki. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dr Robert Zmiejko ze Szkoły Głównej Handlowej porównuje sytuację Grecji z tą, w jakiej znajdowała się Argentyna. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Władze Grecji poinformowały, że ich kraj nie zapłaci Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu kolejnej raty zadłużenia w wysokości 1,6 mld euro. Termin tej wpłaty mija we wtorek 30 czerwca. Decyzja ta otwiera drogę do bankructwa Grecji.

Nie ma pewności, jak takie bankructwo miałoby wyglądać i co oznaczałoby dla obywateli, jednak wiadomo, że w innych regionach świata takie zdarzenia już niejednokrotnie miały miejsce.

Strefa euro w tarapatach

Znaczna część ekspertów ocenia, że skutki takiej niewypłacalności byłyby poważne dla całej strefy euro, ale przede wszystkim dla samej Grecji.

– W sytuacji, gdy Grecja powróciłaby do drachmy, wartość tej waluty bardzo by się osłabiła, powodując tym samym, że inflacja w kraju  byłaby olbrzymia. Drugą kwestią, która związaną z wyjściem Grecji ze strefy euro i ogłoszeniem niewypłacalności, byłoby wycofanie się inwestorów z tego kraju – mówi dr Robert Zmiejko ze Szkoły Głównej Handlowej.

Druga faza procesu niewypłacalności mogłaby nastąpić za kilkanaście miesięcy, bo wtedy ta słaba waluta grecka przyciągnęłaby z kolei do Grecji inwestorów.

W niedzielę w Grecji ma się odbyć referendum. Grecy mają odpowiedzieć na pytanie, czy chcą porozumienia z wierzycielami.  Eksperci oceniają, że w istocie jest to pytanie o to, czy Grecy chcą pozostać w strefie euro.

Wszystko już było

W historii już wiele krajów ogłaszało niewypłacalność. Wiele krajów, w tym Polska, doświadczało bankructwa. 

– Polska też ma swoje doświadczenia, też była bankrutem. W momencie, gdy zmienialiśmy system i nasza gospodarka stała się gospodarką rynkową, mieliśmy ogromne zadłużenia. W porównaniu z dzisiejszym greckim, było ono jednak zdecydowanie mniejsze, ale jak na tamtejsze czasy i nasz potencjał: ogromne – przypomina dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan, która była gościem radiowej Jedynki.

Nie byliśmy w stanie spłacić tego zadłużenia. – Nie mówiliśmy, że nie chcemy. Powiedzieliśmy, że chcemy, ale nie jesteśmy w stanie. To zupełnie inna sytuacja. I rozpoczęliśmy negocjacje – dodaje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Negocjacje zakończyły się podpisaniem przez Polskę dwóch bardzo ważnych umów: z wierzycielami prywatnymi i państwowymi. Umowy dotyczyły umorzenia części długów i rozłożenia na raty pozostałych, na tak długi okres, aby mogło to być dostosowane do potencjału polskiej gospodarki i zdolności do wywiązania się z tych zobowiązań. – Wywiązywaliśmy się bez zarzutów – podkreśla główna ekonomistka Lewiatana.

Od czasu zakończenia II wojny światowej mieliśmy na świecie wiele bankructw, a niektóre kraje bankrutowały nawet wielokrotnie.

– Rynki finansowe mają jednak pewien próg cierpliwości – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Dobre strony bankructwa

Czy bankructwo może mieć też dobre strony w przypadku Grecji?

– Około 250 mld euro długu prawdopodobnie Grecja nie odda, więc to będzie też pomocą dla Grecji – mówi prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.

Na inną jeszcze stronę niewypłacalności zwraca uwagę Adam Czerniak z Centrum Analitycznego Polityka Insight.

 – W długiej perspektywie ogłoszenie niewypłacalności oznacza po prostu, że koszty obsługi zadłużenia nie będą już ciążyć na greckim budżecie. To bardzo ważne, ponieważ bez kosztów obsługi tego zadłużenia grecki budżet się bilansuje. W takiej sytuacji Grecy nie będą zmuszeni do tego, aby dalej ciąć swoje wydatki, a co więcej, i to jest bardzo ważny element, wyjście ze strefy euro związane z bankructwem Grecji spowoduje silne osłabienie kursu walutowego i tym samym poprawę konkurencyjności Grecji na arenie międzynarodowej – mówi Adam Czerniak.

 Ktoś za to zapłacił

Jednak ktoś musi ponosić koszty nadmiernego zadłużania się. 

– Ktoś zapłacił za konsumpcję, za realizowane inwestycje, ale w przypadku Grecji była to jednak głównie konsumpcja – zauważa gość Jedynki.

Podkreśla, że bankructwo będzie dla Grecji mocnym tąpnięciem.

– Odczuje to gospodarka i obywatele, przede wszystkim oni – dodaje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Lewiatana.

W wypadku bankructwa doszłoby do dwuwalutowości. – Musi być „nakładka”  dwóch walut. Takie przechodzenie z jednej waluty na drugą. To trzeba przygotować, walutę trzeba wydrukować. Musi być zdefiniowany kurs, według którego będzie przeliczenie tego przechodzenia na narodową walutę – dodaje rozmówczyni Jedynki.

Bankructwo oznacza też możliwość negocjowania umorzenia zadłużenia, a więc rozpisania tego, co pozostanie, na długie lata.

– Od umorzenia nie będzie płaciło się odsetek, a więc obciążenia dla budżetu będą istotnie mniejsze – potwierdza Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Lawinowy spadek kursu

Przejście na drachmę oznacza jednak, że siła nabywcza greckiej waluty będzie istotnie słabsza niż euro.

Kurs „przejścia” będzie obowiązywał tylko pierwszego dnia, następnego będzie już zupełnie inny – słabszy.

– To jak długo ta waluta będzie słabła i jak długo osiągać będzie najniższy poziom, zależy od tego, przed czym grecki rząd bardzo się broni – mianowicie od reform, które zostaną podjęte. Niezależnie od tego, czy będzie bankructwo czy też nie, trzeba doprowadzić do reform, które pozwolą gospodarce się rozwijać – mówi główna ekonomistka Lewiatan.

Poziom życia Greków z pewnością bardzo się obniży.

Pożyteczna inflacja

Pojawienie się hiperinflacji jest zawsze niezwykle szkodliwym, wyniszczającym zjawiskiem ekonomicznym, natomiast inflacja jest potrzebna dla gospodarczego rozwoju.

– Inflacja jest czynnikiem sprzyjającym gospodarczemu rozwojowi. Pod warunkiem, że będzie to inflacja kontrolowana. W początkowym okresie może być ona nawet bardzo wysoka – przewiduje gość Jedynki.

Warto też podkreślić, że dochody Greków będą dużo niższe w stosunku do tego, ile dzisiaj zarabiają w euro i siła  nabywcza pieniądza będzie też znacznie niższa.

Bolesne konsekwencje braku spłaty długu

Instytucje, które mogłyby pożyczyć Grecji pieniądze na wypłatę emerytur, rent, wynagrodzeń w administracji publiczne i w ogóle w sektorze publicznym, mogą tym razem, czyli  od 1 lipca,  tego nie zrobić.

– Zaczną narastać w lawinowy sposób zobowiązania wobec własnego społeczeństwa – dopowiada główna ekonomistka Lewiatana.

Ta sytuacja może mieć miejsce w bardzo niedługim czasie, jeszcze wtedy, gdy Grecja pozostanie w strefie euro, bo ewentualny proces wychodzenia tego kraju ze strefy będzie z całą pewnością długotrwały.

– Grecki dramat trwa już kilka lat i żadna instytucja europejska jeszcze nie powiedziała, w jaki sposób proces wychodzenia ze strefy euro miałby się odbyć – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Szanse są, ale słabe

Grecja ma jeszcze kilka terminów przed sobą, ale prawdopodobnie jej pozycja w strefie euro jest bardzo zagrożona.

– Grecji przypadną jeszcze duże płatności na rzecz Europejskiego Banku Centralnego. Są jeszcze szanse, aby się porozumieć. Niedogadanie się spowoduje straty związane z niepewnością – mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, który był gościem PR 24. 

Sprawa kluczowa to geopolityka

– Jeżeli Grecja miałaby brać rozwód z Unią Europejską i strefą euro, to może się okazać, że będzie musiała oprzeć się na kimś silnym. Na podorędziu zawsze są Rosjanie i Chińczycy. I to może być pewnego rodzaju straszak – mówi Piotr Soroczyński.

Jeśli Grecja nawiąże dobre stosunki z którąś z tych dwóch potęg, to będzie to bardzo niebezpieczne dla całej reszty zainteresowanych państw.  

Czy w ślad za Grecją mogą pójść inne kraje, które mają podobne problemy?

– Kwestia napięć związanych z problemami greckimi jest inna niż w pozostałych krajach Południa, które jednak jakoś sobie radzą i mają znacznie lepsze notowania u swoich wierzycieli i lepszy dostęp do finansowania – podkreśla główny ekonomista KUKE

Wielu chętnych do inwestowania nie będzie

Z punktu widzenia inwestorów kolejne obniżanie ratingu dla Grecji, nie ma już żadnego znaczenia.

Ekspert podkreśla, że jedną sprawą są problemy rządu ze spłatami i nadmiernie rozdętymi wydatkami, a czym innym jest finansowania podmiotów komercyjnych.

– Grecy boją się trzymać pieniądze w swoich bankach. Erozja bazy depozytowej Grecji postępuje, natomiast być może pojedyncze przedsiębiorstwa, które są w Grecji, będą w lepszej sytuacji. Ale i tak lasu rąk chętnych do kredytowania raczej trudno oczekiwać – mówi gość PR 24.

Kto najbardziej dotkliwie odczuje bankructwo Grecji? – Do końca nie jest wiadomo, jak sprawy się potoczą. A ta niepewność będzie uderzała w Europę. I również w greckich obywateli – dopowiada Piotr Soroczyński.

Grecy to w dużej mierze pracownicy sfery budżetowej, albo świadczeniobiorcy i ich los w znacznym stopniu zależy od tego, czy Grecja jako państwo będzie miała pieniądze.

W trochę inne sytuacji, zapewne lepszej, są osoby i firmy związane z turystyką.

Banki już się nie martwią

Większość banków ze starej Unii problem finansowania Grecji ma za sobą. – Część tego zadłużenia przejęła na siebie Unia i Europejski Bank Centralny. Dlatego te instytucje są w lepszej sytuacji – mówi Piotr Soroczyński.  

Referendum to zaskakujące rozwiązanie

Referendum jest ciekawą propozycją wyjścia z sytuacji, ale przecież Grecy powierzyli negocjacje swoim przedstawicielom.

– Cześć negocjacji skończyła się sukcesem, część nie. Referendum będzie w stanie zalegalizować, lub też nie, porozumienia z wierzycielami na takim poziomie, jaki jest on proponowany. Może byłoby lepiej, gdyby takie referendum zostało ogłoszone dwa, trzy tygodnie wcześniej. Jednak teraz to jest gra nacisków i próba sił – mówi gość PR 24.

I dodaje całej sytuacji – dodatkowej dramaturgii.

Jeżeli będzie wola porozumienia, to jeszcze przez kilka tygodni wcale nie jest za późno na negocjacje.

Natomiast nasze, polskie kontakty handlowe z Grecją są marginalne.

Robert Lidke, Karolina Mózgowiec, Justyna Golonko, Grażyna Raszkowska