Krzysztof Lewandowski, dyrektor generalny ZAiKS-u, tłumaczył radiowej Jedynce ("Rozdroża Kultury"), że prawa autorskie chronią tylko twórczość, a nie wszystko to, co znajduje się w Internecie.
Zaznaczył, że to osoby umieszczające w sieci "wytwory nacechowane indywidualizmem twórczym" są odpowiedzialne za popełnienie przestępstwa, jeśli łamią w takim wypadku obowiązujące prawo.
Nie zgodził się z nim Andrzej Sienkiewicz z portalu społecznościowego Grono, który stwierdził, że kontrolowanie takiego procesu jest niemożliwe, a nie każdy użytkownik Internetu ma świadomość tego, czy ściągnięcie danego dzieła jest legalne, czy też nie.
– Głównym problemem z ACTA nie jest to, w jaki sposób dokument został uchwalony, ale to, że twierdzenie, że prawa autorskie służą ochronie twórczości, jest manipulacją. Nieraz zdarza się, że są one chronione dłużej niż za życia jej autora. Tak naprawdę służą one do tworzenia dochodu po śmierci artysty – tłumaczył.
Krzysztof Lewandowski argumentował, że to właśnie autor powinien mieć prawo do decydowania o przyszłości swojego dzieła.
– Ludzka twórczość ma przeróżne objawy i na dodatek każdy artysta, tworząc jakąkolwiek rzecz, nie stwarza oryginału, ale korzysta z dorobku poprzednich twórców – zauważył Andrzej Sienkiewicz.
Audycję prowadził Andrzej Matul.
(pp)