- Liderem są USA, ale jednocześnie jest to kraj, w którym wartość nielegalnego oprogramowania jest najwyższa, ze względu na nasycenie rynku – mówi Bartłomiej Witucki z firmy Belsa, która zleciła badania, dotyczące skali piractwa komputerowego. – W dalszej kolejności plasują się Chiny, Luksemburg, Australia i Nowa Zelandia
Przeciętny użytkownik nielegalnego oprogramowania argumentuje z reguły, że na legalne go nie stać. Ale i na to producenci programów komputerowych mają ripostę. – Nie trzeba mieć 150 gier w ciągu roku, zwłaszcza, że i tak nie będzie czasu, żeby z nich korzystać. – mówi Krzysztof Janiszewski z firmy Microsoft. – Oprogramowanie dla prywatnych użytkowników, czy edukacyjne jest i tak zwykle dystrybuowane w cenach wielokrotnie niższych od cen produktów komercyjnych.
Mimo że instalując w swoich komputerach nielegalne oprogramowanie narażamy się na utratę danych, albo nawet uszkodzenie sprzętu, większość Polaków nic sobie z tego nie robi. Za posiadanie takich programów polskie prawo przewiduje jednak sankcje karne. – Są przepisy w kodeksie karnym i prasowym, według których posiadanie nielegalnego oprogramowania jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat pięciu – tłumaczy mec. Mikołaj Sowiński.
Więcej na ten temat dowiecie się, słuchając audycji "Czwarty Wymiar" (w ramce z prawej strony).
(kd)