Coraz surowsze kary, zabieranie prawa jazdy i kampanie społeczne nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Czy należy - dla ochrony życia i zdrowia Polaków - sięgnąć po naprawdę radykalne środki? - Myślę, że osoba, która choć raz spowodowała wypadek, prowadząc samochód po alkoholu, nie powinna do końca życia dostać prawa jazdy - przekonuje jeden z słuchaczy. - Gdyby kary były wykonywane, byłyby skuteczniejsze. A dziś coraz częściej się słyszy, że są odsuwane w czasie - wtóruje mu inny.
Czytaj także: Na polskich drogach będzie bezpiecznie... za 50 lat <<<
Europa zaczyna się rozprawiać z pijanymi zmotoryzowanymi bez pardonu. Dania wprowadziła przepisy, dzięki którym od 1 lipca policja będzie konfiskować samochody pijanym kierowcom i sprzedawać je na licytacjach. Chodzi o osoby, które we krwi w momencie zatrzymania będą miały przynajmniej 2 promile alkoholu, lub które zostaną zatrzymane drugi raz w ciągu trzech lat. Podobne uwarunkowania prawne funkcjonują we Włoszech, a niedawno tego typu rozwiązania wprowadziła Białoruś. Dziś w Danii na drogach ogółem ginie ok. 200 osób rocznie. W Polsce tylko pijani kierowcy zabijają pół tysiąca ludzi.
- To sygnał, że państwa członkowskie Unii Europejskiej wydają walkę specyficznej grupie kierowców, tym pijącym regularnie, bądź uzależnionym od alkoholu. Z nimi bowiem nie można sobie poradzić kampaniami społecznymi - mówi Hanna Kozłowska z automobilklubu Rzemieślnik w "4 do 4".
Zapraszamy do wysłuchania nagrania całej rozmowy z Iloną Butler z Instytutu transportu Samochodowego, Hanną Kozłowską z automobilklubu Rzemieślnik i Wojciechem Pasiecznym, byłym policjantem, biegłym sądowym i ekspertem ds. wypadków drogowych.
Wojciech Pasieczny, Ilona Butler i Hanna Kozłowska w Czwórce/Fot. W. Kusiński
(kd/ac)