Logo Polskiego Radia
Czwórka
Bartosz Chmielewski 20.01.2012

Pomyśl zanim napiszesz na "Fejsie"

Internetowy ekshibicjonizm grozi poważnymi i nieodwracalnymi zmianami wizerunku, i to niekoniecznie na lepsze, o czym przekonywała w Czwórce psycholożka Anita Bartnicka-Michalska.
Aneta Bartnicka-MichalskaAneta Bartnicka-Michalskafot. Wojciech Kusiński

Według danych TNS OBOP z 2010 roku Polacy są jedną z najczęściej udostępniających swoje prywatne fotografie na portalach społecznościowych nacji w Europie. Regularnie czyni tak 80% polskich użytkowników sieci, przy zaledwie połowie użytkowników z Niemiec i 37% fińskich internautów.

- Bierze się to z tego, że potrzebujemy być widziani i to w bardzo specyficzny sposób, bo zdjęcie to nie jest kontakt z żywym człowiekiem, kiedy trzeba prosto w oczy powiedzieć co się myśli. To jest przedstawienie siebie w jakiejś klatce zdjęciowej, która pokazuje jakiś wymodelowany i wymyślony wizerunek nas. Wszystko co jest związane z upublicznieniem ma pomóc stać się nam mniej anonimowymi – tłumaczyła w audycji "Pod lupą" Aneta Bartnicka-Michalska.

Sprzyjają temu wypisywane masowo na facebookowych "ścianach" statusy- przemyślenia. Łatwość internetowego dzielenia się "tym co w głowie" i brak bezpośredniego kontaktu z odbiorcami naszych uzewnętrznień sprzyja sytuacjom, w których jednym kliknięciem upubliczniamy sprawy, których się potem wstydzimy.

- Niebezpieczeństwa takiego postępowania są liczne szczególnie w przypadku młodych, dojrzewających ludzi. Bywa, że w przypływie jakichś emocji ujawnia się tak bardzo osobiste wątki ze swojego życia, bądź poglądy, że stają się one "grzechem osobistym", którego nie da się wymazać, gdyż ma się świadków. Można narazić się na olbrzymią fale krytyki, której się nie udźwignie. Demokracja internetowa bywa bardzo okrutna.

Więcej na temat internetowego ekshibicjonizmu w dźwięku w boksie "Posłuchaj".

bch