Poza Warszawą udział w obchodach rocznicy 11 listopada wzięło kolejnych kilka tysięcy osób. Niestety, okazało się, że wciąż nie potrafimy przeżywać tej radosnej rocznicy wspólnie i mówić jednym głosem, a zdjęcia zakapturzonych młodzieńców, wymachującymi kijami i butelkami z benzyną przysłoniły fotografie uśmiechniętych rodzin z dziećmi.
Dlaczego wciąż nie potrafimy obchodzić Święta Niepodległości wspólnie? Zdaniem gości Czwórki, to dobrze, że ludzie mogą świętować rocznicę 11 listopada tak, jak chcą i nikt nie zmusza ich, by szli w jednym marszu, albo śpiewali te same pieśni.
- To jest złe i karygodne, że Święto Niepodległości stało się okazją do tego, by ludzie mogli obrzucać się kamieniami i wyzwiskami, ale drugiej strony wszyscy mają prawo iść w takim marszu, w jakim chcą – tłumaczył Robert Mazurek z "Uważam Rze".
Zdaniem Piotra Szumlewicza z Lewicy.pl poza faktem, że w stolicy kolorowo było od czerwonych rac i niebieskich policyjnych mundurów, niepokojąca była także inicjatywa samego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który swoim marszem starał się zjednoczyć wszystkich "pod sobą" i stworzyć zgodę ponad podziałami. – Bo czy w demokratycznym państwie wszyscy muszą mówić jednym głosem? – pytał retorycznie Szumlewicz. – Byłbym przerażony, gdyby tak było.
Posłuchaj dyskusji i sporów na ten temat w audycji "4 do 4" . W studiu Czwórki zagościli Robert Mazurek z "Uważam Rze" oraz Piotr Szumlewicz z lewicy.pl.
(kd)