W Charleroy mnóstwo jest opuszczonych hut stali i zapomnianych fabryk, po których pozostały jedynie metalowe szkielety. Gości otaczają industrialne krajobrazy, spod ziemi wyziera nigdy nie wykończona stacja metra.
I choć z pewnością jest tam także kilka arcyciekawych pereł architektonicznych, wbrew pozorom jednak to nie wystawy, wernisaże i zabytki przyciągają turystów, a przedziwne historie, jak choćby ta o istnieniu w okolicy najbardziej dołującej ulicy świata. Poza tym miasto to jednak jest zagłębiem kultury i komiksowych wydawnictw.
– Warto pamiętać, że to właśnie tam powstały najbardziej znane belgijskie komiksy – tłumaczy Michel Janowski, odpowiedzialny za promocję turystyczną Belgii w Polsce. – Stamtąd pochodzą Smerfy i Lucky Luke.
Poznaj tajemnice fascynujących zakatków świata > > >
Choć Belgowie nie najlepiej oceniają Cherleroy, warto się tam wybrać - To miasto bardzo ucierpiało w swojej historii i płaci za to cenę do dziś – mówi Janowski. – Ale czy jest najbrzydsze? Kilka miast w Polsce mogłoby się pod tym względem mierzyć z Charleroy.
Posłuchaj nagrań audycji "4 do 4" - rozmowy z Michelem Janowskim oraz dziennikarzem Olivierem Noëlem, oraz materiału Beaty Kwiatkowskiej.
(kd)