Aktywiści oblali niedawno czerwoną farbą elewację sklepu w zabytkowej stołecznej kamienicy. Wcześniej w grudniu, w podobny sposób, zniszczono frontową ścianę jednego z banków, oraz sklep z biżuterią. Organizatorzy tych akcji twierdzą, że walczą z kapitalistycznym, konsumenckim sposobem życia. W komentarzach pod niektórymi artykułami dotyczącymi tych wydarzeń przeważają określenia "wandalizm" i "chuligaństwo". Pod innymi pojawiają się jednak głosy poparcia. "Dopóki czegoś nie zniszczymy, nikt o nas nie usłyszy" – piszą internauci.
– Te wydarzenia trzeba rozpatrywać w kategoriach protestu i przemyślanej akcji, której efektem jest akt wandalizmu, czyli zniszczenie mienia – tłumaczy Agnieszka Rothert. – To nie bezsilność ich do tego pchnęła, wręcz przeciwnie. To chęć zamanifestowania swoich poglądów. Taka walka najczęściej skierowana jest przeciwko wielkim korporacjom. Chodzi o to, by po prostu przyciągnąć uwagę społeczeństwa. To istota całego zagadnienia.
Zdaniem Julii Kubisy z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, oblewanie czerwoną farbą "kapitalistycznych" kamienic w Warszawie to element "zakrojonej na szeroką skalę strategii", którą obrała grupa. – Nagłaśniają problemy, o których mówiło się wcześniej, ale w sposób, którego dotychczas nie stosowano – mówi gość Czwórki.
Bunt przeciwko systemowi, czy zwykły wandalizm? Jak dziś możemy się buntować i czy cel rzeczywiście uświęca środki? Posłuchaj dyskusji z gośćmi Krzysztofa Grzybowskiego w audycji "4 do 4", a także tego, co do powiedzenia na ten temat mają słuchacze Czwórki, klikając w pliki dźwiękowe.
Julia Kubisa i Agnieszka Rotherd wraz z Krzysztofem Grzybowskim
(kd)