Logo Polskiego Radia
Czwórka
Karina Duczyńska 18.05.2013

Buggykiting - czyli... wózek i żagiel

Sport ten polega na "żeglowaniu po lądzie lub piachu" przy pomocy wózka "buggy” i latawców pełniących rolę żagla. Intrygujące?
BuggykitingBuggykitingCzwórka

Pierwsze wzmianki o użyciu latawca jako siły pociągowej pochodzą z XIII wieku z Chin. W 1826 roku angielski nauczyciel i wynalazca George Pocock podjął próbę napędzania dyliżansu przy pomocy latawców. Udało mu się przejechać odległość 182 km z Bristolu do Marlborough z prędkością 32 km/h.

Buggykiting dostarcza niezapomnianych wrażeń, dawkę adrenaliny (rekord świata to 133,40 km/h) i poczucie bezpieczeństwa (latawiec zawsze można puścić i przerwać jazdę). Jest to jedna z niewielu możliwości podróżowania przy pomocy sił natury.

- To połączenie wózka na dużych kołach i latawca - mówi Maks Makowski, specjalista od buggykitingu i organizator szkoleń "latania". - Startujemy latawcem, podpinamy się pod niego i rozpędzamy się po plażach Europy, np. w Danii - dodaje.
Pasja Maksa Makowskiego jest rozwinięciem dziecięcych zabaw w budowanie latawców z patyczków po wacie cukrowej. Zaczęło się od zwykłych latawców, potem przyszedł czas na latawce profesjonale, a później już tylko kroczek do buggykitingu.
Latawce są ogromne, do nich podłączony jest trójkolowy wózek, na wielkich oponach. - Siedzisko pilota jest między tylnymi kołami, sterujemy przednim kołem za pomocą nóg, a rękami sterujemy latawcem - opowiada Maks Makowski. - Po dwóch godzinach szkolenia można to opanować - dodaje.

Zapraszamy do wysłuchania załączonej audycji "Co Was Kręci", by dowiedzieć się więcej o buggykitingu.

Na "Para Rudnikach" Targach Lotnictwa Lekkiego w Rudnikach pod Częstochową, 25-26 maja, można będzie zobaczyć jak wyglądają pojazdy do buggykitingu.

(pj/czwórka)